Rozdział 1

105 13 0
                                    

   Krasula nieśpiesznie przeżuwała trawę. Podniosła ciężki łeb i rozejrzała się po łące. Farmer Witold odszedł, szukając cienia, w którym mógłby się schronić przed piekącym słońcem.

- Mućka! - zawołała Krasula. - Stary poszedł.

Krowa podeszła do swojej koleżanki i spojrzała na nią wyczekująco. Jeden z jej żołądków pracował, trawiąc zjedzoną trawę. Drugi był pusty, ale to miało się zmienić dzisiejszej nocy.

- Spotkanie za farmą. Dzisiaj w nocy, gdy Witold zaśnie. Powiedz reszcie.

Mućka skinęła głową i odeszła w stronę pasących się krów, by przekazać im wiadomość. Krasula spojrzała w lewo. Burek wpatrywał się w nią podejrzliwie. Pies i krowa nie przepadali za sobą. Krasula domyślała się, że Burek coś podejrzewa.

Pies położył się, nie spuszczając czujnego wzroku z krowy. Nie podobała mu się. Burek wiedział, że one coś kombinują, ale nie miał, jak ostrzec Witolda. Jego biedny pan nie rozumiał psiej ani zwierzęcej mowy. Farmer dalej nie wracał, więc ciężar przypilnowania krów spoczął na jego barkach. Nie mógł dopuścić do tego, by te cholerne zwierzaki zagroziły jego kochanemu panu. Poświęci się za niego, jeśli będzie trzeba. Burek położył łeb między łapy, chcąc chociaż trochę uciec od palącego słońca.

Mućka obeszła już wszystkie krowy, przekazując im wiadomość. Wracała teraz do Krasuli, żeby jej o tym zameldować, ale zobaczyła, że tamta rozmawia ze Stanleyem.

- Dzisiaj wieczorem. Za farmą. Przyjdziesz? Potrzebujemy jakiegoś mężczyzny.

Byk powoli pokiwał ciężkim łbem.

- Ale mam warunek. Chcę dostać najlepszą część.

Krasula zacisnęła szczęki. To jej należał się najlepszy kąsek, ale potrzebowała Stanleya. Nie pozostało jej więc nic innego, jak się zgodzić. Niechętnie przytaknęła, a byk rozpromienił się z zadowoleniem. Lecz Krasula już nie zwracała na niego uwagi. Dzisiejszego wieczoru nareszcie będzie mogła wyzwolić swoją wewnętrzną boginię.

Mleczna SektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz