Pies ogrodnika

172 8 2
                                    

Najpierw przeczytaj

Nick Bajer - nie poddam się. Rozdział : "Szklane serce".

Potem ten niżej.


Godzina 17:00


Nick: "Zaczynamy." odpowiedział spoglądając na budynek do którego wszedł po chwili.

Nieśpiesznie stawiał krok za krokiem, wchodząc po schodach. Ręce włożył do kieszeni i szedł korytarzem, napotykając na drzwi, które były jego celem. Stanął przed nimi. Moment później po korytarzu rozległy się odgłosy pukania do drzwi, a zaraz po nich, dźwięki zamków i skrzypiących zawiasów.

???: "Dzień dobry. Otrzymaliśmy informację, że w tym budynku może znajdować się bomba. Proszę zabrać ze sobą dokumenty i oddalić się o co najmniej dwie przecznice. Tylko po cichu. Zamachowcy mogą nas słyszeć." głęboki basowy głos brzmiał zaraz za nim.

Minęło kilkanaście minut, aż Nick był pewien swego, dostając sygnał.

Nick: "Mógłbyś?" wskazał na drzwi, odsuwając się na bok.

Towarzysz jego stanął przed drzwiami, a następnie jednym sprawnym ciosem wyważył drzwi. Lis podziękował i wszedł do środka wyjmując pistolet z tłumikiem. Zaniepokojony hukiem lokator wyleciał z jednego z pokoi. Jednak w chwili, gdy zobaczył kto "zapukał" do jego drzwi, wpadł w gniew. Widząc jednak pistolet, postanowił przemyśleć sytuację.

Nick: "Witaj Matthew. Musimy coś sobie wyjaśnić." rzekł spokojnie.

Królik zacisnął pięści, patrząc na lisa i stojącego za nim polarnego miśka, a dokładniej tylko na jego dolną połowę ciała. Mieszkania na tym piętrze były wyskalowane dla tych mniejszych niż półtora metra.

Matthew: "POMOCY! WŁAMANIE!" krzyczał.

Nick: "Głupiutki króliczek. Nikogo nie ma. Będziemy mieli ciszę i spokój." stoicki spokój emanował w jego głosie.

Matthew błądził wzrokiem po mieszkaniu, szukając drogi wyjścia, bądź ratunku. Zobaczył telefon stacjonarny stojący na blacie w kuchni. Spojrzał na Nicka, po czym rzucił się kierunku telefonu, który ładował się w stacji. Jednak ledwo, gdy się ruszył, od razu stanął jak wryty widząc jak urządzenie rozlatuje się na kawałki. Powoli spojrzał na lisa, stojącego z wycelowanym pistoletem, z którego unosiła się mała stróżka szybko niknącego dymu. Lis powachlował dłonią tak, by część tego dymu dotarła do jego nozdrzy.

Nick: "Ten zapach po naboju poddźwiękowym. Coś pięknego." uśmiechnął się, odginając nieco głowę do tyłu. "Dlaczego chcesz nam popsuć to spotkanie? Moja osoba ci nie wystarczy? Usiądźmy, ale najpierw oddaj telefon." powiedział podchodząc do królika, a ten do niego.

W tej samej chwili trzy miśki polarne wcisnęły się do mieszkania. Jeden usiadł w przejściu, drugi i trzeci przeszli za królika i też sobie przycupnęli. Jeden z nich miał ze sobą torbę, którą zostawił koło Nicka.

Matthew: "Jest w serwisie. Popsuł mi się." kipiał nienawiścią, gdy to mówił.

Lis sięgnął do torby, wyciągając z niej długie rękawice, sięgające do łokci. Założył je tak, by długie rękawy jego niebieskiej koszuli munduru, znalazły się pod rękawicami.

Nick: "Oj Matthew." mówił spokojnie poprawiając rękawicę na prawej ręce po czym mocno przyłożył królikowi w szczękę tą samą ręką. "PRZESTAŃ KŁAMAĆ!" wziął głęboki oddech. "A teraz usiądź i oddaj telefon. Proszę." podkreślił ostatnie słowo.

Nick Bajer - nie poddam się.Where stories live. Discover now