12

284 35 1
                                    




NAOMI:

Obudziłam się gdy Mike wyciągał mnie z samochodu. Na zewnątrz było już jasno, a moje ciało było tak zmęczone, że nie miałam siły protestować. Dopiero gdy weszliśmy do mieszkania uświadomiłam sobie, że jesteśmy u niego. Nie wiedziałam czemu jesteśmy tutaj, co mam robić, czy jak się zachować. Mike posadził mnie na kanapie w salonie i znów wyszedł na zewnątrz. Oparłam głowę o oparcie i wciągnęłam mocno powietrze.

Obrazy poprzedniej nocy przelatywały w mojej głowie. Walka, ciosy, potem syreny, cisza i paraliż zanim Mike wyciągnął mnie z tego budynku. Wszyscy wiedzieliśmy, że to się kiedyś stanie, że stanie się to w najmniej oczekiwanym momencie. Ale dla mnie ten moment był odległy. Myślałam że tak naprawdę... no właśnie. Mając świadomość, że to może wydarzyć się w każdej chwili, miałam wrażenie, że nie wydarzy się nigdy. Świadomość, że to naprawdę się stało to jak jakiś nie realny sen. Nie mogę sobie wyobrazić tamtego miejsca w tej chwili. Nie wiem jak to ma teraz wyglądać. Jak ja mam w tym funkcjonować.

Gdy Mike wrócił zostawił moją torbę przy drzwiach i usiadł koło mnie na kanapie. Położyliśmy głowy na oparciu wpatrując się w sufit. Żadne z nas nic nie powiedziało. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy. Gdy głowa Mike'a opadła na moje ramie, zorientowałam się że zasnął. Starając się go nie budzić położyłam jego głowę na poduszce i przyniosłam z sypialni kołdrę, aby go przykryć.

Nie pamietam połowy drogi tutaj. Wyjrzałam przez okno mieszkania. Na parkingu przed blokiem stał jego samochód, co oznacza, że po drodze zatrzymaliśmy się w komisie. To w sumie daje nam 5 godzin, które przespałam, przez które on prowadził.

Wyciągając ze swojej torby wczorajsze ubrania ruszyłam do łazienki. Jedyne co było mi teraz potrzebne to gorący prysznic.

Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Mój policzek pod lewym okiem był rozcięty, a warga spuchnięta. Na brzuchu, w okolicy wątroby formował się już spory siniak. Po tym jak zdjęłam taśmy, które dalej oplatały moje dłonie zauważyłam też otarcia na kostkach w prawej ręce. Nie wiem jakim cudem zawsze miałam tak cholerne szczęście do urazów które dało się łatwo zakryć, czy wymyślić prostą historyjkę skąd się wzięły.
Odkręciłam gorącą wodę pod prysznicem i zaczęłam powoli rozplątywać warkocze, które po całej nocy i tak były w rozsypce.

Gorący prysznic koił moje zmęczone mięśnie. Starałam się skupić jedynie na wodzie spływającej po moim karku.  Nie wiem ile tam stałam, starając się zmyć cały stres poprzedniej nocy. Nie chciałam stamtąd wychodzić nawet gdy woda zaczynała się robić zimna, ale przecież nie mogłam zostać pod tym prysznicem całe życie.

Wychodząc z łazienki czułam, że moje mięśnie są coraz bardziej zmęczone. Siniak na brzuchu dawał o sobie mocno znać, za każdym szybszym ruchem. Muszę jakoś dojść do siebie zanim wrócę do domu. A tak właściwie, jak ja wrócę do domu? Samochód, który wzięłam z komisu tego starego pajaca został pod magazynem i pewnie stoi teraz na policyjnym parkingu. Mój stoi na parkingu komisu. Do domu nie miałam szczególnie daleko, ale to nie rozwiązuje problemu. Musze jakoś odzyskać swoje auto. A na pewno nie będzie to proste.

- Hej -odezwał się zaspany głos za mną. Mike wchodził do kuchni, gdzie ja właśnie skończyłam przygotowywać nam kawę.

- Spokojnie, skończę pić i wychodzę- odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc. Podszedł do blatu naprzeciwko mnie i chwycił w ręce kubek z parującym napojem.

- Nie każe ci od razu wychodzić. Powiedziałem tylko hej- usprawiedliwia się. Nie patrzy na mnie. Ja staram się nie patrzeć na niego. Cisza jest jednocześnie normalna jak i krępująca. Dziwnie się w niej siedzi, ale nie jestem w stanie nic powiedzieć. Jednak muszę. Nie wytrzymam sama ze swoimi myślami w tej ciszy.

- Dlaczego mnie zabrałeś? - zapytałam podnosząc na niego wzrok.

W pewnym sensie go nienawidzę, ale te wszystkie przyjemne chwile czasami wracają do mojej głowy. Przypominam sobie jaki potrafił być uparty jednocześnie pozwalając mi zawsze wybierać. Wtedy wydawał mi się idealny. Był denerwujący i momentami chamski, ale zawsze był i wiedział co zrobić, kiedy mój mózg nie chciał ze mną współpracować. On pewnie nienawidził mnie. To ja rozpoczęłam tą całą maskaradę, nie mogąc znieść, że już nie ma go cały czas przy mnie, że nie odbiera telefonu gdy dzwonie. Nienawidził mnie za to ze nie potrafiłam dać mu wolności jednocześnie cały czas z nim będąc. Nie wiedziałam jak to zrobić. Nie wiedziałam jak być z nim jednocześnie nie będąc przy nim.

- To że nie jesteśmy razem nie znaczy, że bym cię tam zostawił. Nigdy nie radziłaś sobie w takich sytuacjach. -odezwał się delikatnie uśmiechając.

- Ale to niczego nie zmienia?- odstawiając kubek do zlewu. Stanęłam przy jego boku, a on zerknął na mnie.

- Tak, to niczego nie zmienia- przestał się uśmiechać i odepchnął się od szafki, idąc w stronę łazienki.

Jego ostatnie oschłe słowa znów spowodowały, że moje mięśnie się napięły. Nie bałam się, że coś mi zrobi. W jakiś sposób wiedziałam, że w tym momencie, po tym co przeszliśmy, nie byłby w stanie mnie uderzyć. Może to tylko moje głupie wyobrażenie. Ale maska, postawa którą przybrał wychodząc z kuchni podjudziła jakoś moją waleczną naturę. Miałam dość jego zmieniających się humorków, tego że raz potrafił robić coś takiego jak ostatniej nocy, a innym razem wydawało się że chce mnie zniszczyć samymi słowami.

Zaczęłam powoli zbierać swoje rzeczy. Taśmy które rzuciłam na blat wychodząc z łazienki trafiły do torby razem z przepoconym strojem. Przeczesałam włosy palcami i zarzuciłam na siebie za dużą szarą bluzę, która tak na dobrą sprawę należała chyba do Mike'a. Nie pamiętam momentu w którym założyłąm ją pierwszy raz, czy tego jakim cudem została w mojej szafie, ale pamiętam, że miał ją na sobie kiedy pierwszy raz zabrał mnie do kina.

Powinnam ją tu zostawić, powinnam zostawić za sobą wszystko co wiązało się z nim. Dla bezpieczeństwa nas obojga.

- Jak odzyskasz samochód?- Mike wyszedł z łazienki w dresowych spodniach, nisko zwisających na jego biodrach.

- Jakoś sobie poradzę. To już są tylko moje problemy.- Rzuciłam w jego kierunku i poprawiając torbę na ramieniu wyszłam z mieszkania.

FIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz