5

945 68 2
                                    

- Gdzieś ty była!?- głową mi pekała od braku snu i krzyku jaki był w magazynie. Dziewczyny wyleciały z kuchni na korytarz patrząc na mnie częściowo z ulgą, a częściowo ze złością.

-Musiałam... się wyładować- ostatnie słowo wypowiedziała prawie szeptem. Nie chce im tłumaczyć całej sytuacji bo by nie zrozumiały. Na pewno.

- O czym ty pierdolisz?- wybuch Emily wylądował doszczętnie moje akumulatory. Jedyne czego chciałam to ciszy, prysznicu i mojego łóżka.

- Nie wtracaj się- bąknęłam i ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Słyszałam jeszcze w korytarzu głośną wymianę zdań, ale w tej chwili miałam wszystko w dupie.

Po zabraniu z szafy czarnej bluzki i dresów przeszłam do łazienki. Puściłam gorąca wodę pod prysznicem i zaczęłam się rozbierać. Jednak Dolly nie wykonywała tak delikatnych ciosów jak mi się wydawało. Na rękach miałam spore siniaki od obrony kiedy zaskoczyła mnie przejściem do parteru, a przy kolanie widniało drobne rozcięcie, nawet nie wiem skąd.

Rozpuściłam włosy i weszłam pod gorący strumień. Rozluźnił moje mięśnie i pozbył się przykrego zapachu potu i krwi który towarzyszył mi w nocy.

Gdy po bardzo długim czasie wyszłam z łazienki która panowała moje łóżko zadziałało na mnie jak magnes. Przyglądając głowę do poduszki już byłam jedną nogą w krainie snów.

Wyszłam z błyszczącego neonami klubu. W moich żyłach buzował lekko wypity wcześniej alkohol, ale przecież nie wypiłam wiele. Otworzyłam drzwi do mojego małego samochodu i wsadziłam kluczyki do stacyjki. Przekręciłam raz, drugi, trzeci ale on wydał z siebie tylko cichy pomnik i gasł.

- Cholera- uderzyłam ręką w kierownicę. Już się złom nie miał kiedy zepsuć.

Wyszłam z niego i ruszyłam na piechotę w stronę mojego domu. Nie miałam raczej innego wyjścia, autobusy na kampus o tej godzinie już nie jeździły.

Przeszłam przez delikatnie oświetlony park nucąc pod nosem. Zastanawiałam się jak mam jutro odebrać samochód. Może poproszę Tony'ego o pomoc? W końcu to facet, powinien się na tym znać.

Przy jednej z głównych ulic nie było zbyt dużo samochodów, ale za to minęła grupę pijanych nastolatków. Wołali mnie przez chwile ale wolałam im się dzisiaj nie narażać. Raczej oni nie powinni narazić się mi. Jejku, po alkoholu mam jakieś strasznie samolubne myśli.

Weszłam w jakąś ciemniejszą przecznice i opierając się o ścianę budynku zajęłam z nóg szpilki. Po dłuższym czasie zrobiły się potwornie męczące. Z butami w ręce ruszyłam przez dziwnie znajome bloki. Czy ja tu kiedyś byłam?

Lampa na rogu zaczęła nieprzyjemnie migać a po chwili zgasła. Zaczął towarzyszyć mi odgłos butów odbijających się o asfalt. Zerknęłam lekko przez ramię. Za mną szedł chłopak w czarnej bluzie i ciemnej czapce. Nie mogłam dostrzec jego twarzy.

Przyspieszyłam kroku starając się go zgubić. Skręciłam kilka razy czując moje mocno bijące ze strachu serce i zauważyłam ciasny ustęp między budynkami. Schowałam się jak najszybciej mając nadzieję, że nie zauważył kiedy skręciłam.

Odgłos butów zaczął się powoli przybliżać co spowodowało, że moje serce biło strasznie szybko. Sądzę że mężczyzna idący za mną mógł je usłyszeć. Kroki odbiły się od ścian budynków i nagle zaczęły się oddalać. Z każdą sekundą cichły dzięki czemu odepchnęłam z ulgą. Zamknęłam oczy oddychając głęboko, a moje buty upadły na zimny asfalt.

Nagle ktoś przycisnął moje ciało do ściany budynku, a szorstka ręką została przyciśnięta do moich ust.

- Ułatwiaś mi zadanie skarbie. Już mi nie uciekniesz

Gwałtownie usiadłam na łóżku. Niebo było różowe od zachodzącego słońca. Po moich skroniach spłynęły kropelki potu.

Pozwala bym ten głos nawet na drugim końcu świata. Mike.

Pieprzony Mike nawet we śnie nie mógł dać mi spokoju. To już drugi raz. Druga noc, a raczej drugi sen pod rząd z nim robiącym mi krzywdę. Nienawidziłam go. Z całego serca. Chce po prostu żeby on zniknął z mojego życia. Czy to aż tak trudne?

Wiem że ten akurat strasznie nudy, postaram się poprawić.
Dziękuję wam że ty ze mną jesteście
Kocham was
Summer

FIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz