Stopieni w jedno

767 240 12
                                    

Różowe, lekko czerwonawe, ale bardzo jasne oczy spotkały piwne. Oboje byli smutni i rozdarci z powodu tej samej osoby. Dziwnie się czuli, gdy tak cicho mierzyli się wzrokiem, żadne niezdolne do wypowiedzenia choćby jednego słowa.

Oczywiście, że się znali. Nie, to nie jest dobre słowo. Mieli o sobie pojęcie – to bardziej pasuje. Przecież oboje zaliczali się do Jej grona najbliższych.

To spotkanie było zupełnie przypadkowe, bo powiedzmy szczerze – widok kogoś, kto był kimś ważnym dla osoby, która postanowiła zostawić Was oboje, był dość szokujący i zbyt taki... no taki... jakby ktoś wziął czerwony pisak i zachowując milimetrowy odstęp, zaczął poprawiać czarne napisy w Twoim zeszycie, że całość wyglądała na kształt nieudanego efektu 3D, od którego dostaje się oczopląsu. Zbyt wyraźny. Do tego jeszcze zbyt namacalny i wywołujący zbyt sprzeczne emocje. Wszystko „zbyt". Za dużo uczuć oraz wciąż otwartych ran, które jeszcze nie uzbierały wystarczającej ilości czasu, by się zabliźnić.

Cholerna plaża i cholerny pomost.

Jednak nie odsunęli się, choć to była niezwykle kusząca opcja. Zamiast tego wpadli sobie w ramiona. W końcu z trójki pozostała tylko ich dwójka. Dziewczyna jawnie ryczała, chowając twarz wśród ramion chłopaka, a on pozwalał, by jego łzy gładko pozostawiały ślady na jego skórze niczym znaki na duszy. Wszystko było podane jak na tacy – promienie porannego słońca przebijające się przez warstwę mgły, chłód towarzyszący świtowi, dwoje młodych, osamotnionych ludzi i wywołujący dreszcze szum morza.

Zaczęli rozmawiać o Niej. Najlepsze chwile, zabawne wspomnienia, skomplikowane powody kłótni. Mieli to na wyciągnięcie ręki i w końcu po raz pierwszy od czasu Jej ucieczki, postawili tę sprawę jasno. Jej już nie było. Fakt dokonany. I pomyśleć, że na start wystarczyło tylko poznanie Jej z innego punktu widzenia i obecność drugiej osoby.

Oboje mieli inne zdanie. Ona chciała jak najszybciej zapomnieć, wyprzeć ze swojej świadomości. On z kolei chciał pamiętać, bo według niego o niektórych rzeczach powinno się pamiętać. Oczywiście Ona nie była rzeczą, tylko osobą.

Złotowłosa wciąż się obwiniała, ale czuła na szyi ciepły oddech albinosa i to było uspokajające. Potrzebowała tej bliskości, a kiedy ją dostała, poczuła się jakby miała drogi, słodki, uzależniający narkotyk na wyciągnięcie ręki. Tak blisko. Jej pierwszą myślą, gdy go zobaczyła, było „uciekać", ale jej impulsywna natura, która za wszelką cenę chciała rozgrzebać powody Jej ucieczki, postanowiła działać. To była jej szansa. Szansa, by dowiedzieć się więcej, zrozumieć motywy.

Tyle że on wcale nie wiedział więcej. Wiadomo, że nie raz słyszał o Jej zamiarach. Wszyscy słyszeli, ale nikt nie brał tego na serio. Przecież to były tylko puste słowa przeciętnej dziewczyny. Chłopak dowiedział się, znajdując wyryte „wybacz" na jego parapecie od zewnętrznej strony domu.

— Myślisz, że jeszcze kiedyś zobaczymy? — mruknęła smutno.

— A wierzysz w to?

No właśnie, czy wierzyła? Na pewno chciała, ale znała swoją siostrę i wiedziała, że była na tyle uparta, by mieć opory przed schowaniem dumy do kieszeni. Gdyby wróciła, musiałaby spojrzeć wszystkim w oczy i przeprosić, a to nie było w Jej stylu. Zresztą, Ona nigdy nie przepraszała za coś, co było Jej świadomą decyzją i czego rzekomo nie żałowała.

Siedzieli na kamiennej ławeczce na pomoście, przytuleni do siebie jeszcze kilka godzin. Tyle że nie rozmawiali tak dużo. Wystarczało im tylko ciepło bijące od drugiej osoby i mogli spokojnie obserwować wędrujące na niebie chmury, i ignorować ciekawskie spojrzenia ludzi.

Złote włosy mieszały się z białymi, gdy dziewczyna miała opartą głowę na jego ramieniu. Osobiście wciąż wolała gwiazdy niż zwykłe, błękitne niebo, ale nie narzekała.

Los odebrał im ważną osobę, przyjaciółkę, ale pozwolił na rozpoczęcie czegoś zupełnie innego i choć niedaleko było temu do przyjaźni, to oferowało o wiele więcej. A oni, którzy nadal poszukiwali czegoś nowego, czego będą mogli się uczepić, zaakceptowali to z pokorą i wzięli pod swoje ramiona inną osobę, w zamian oczekując tego samego.

NieszlachetniWhere stories live. Discover now