Podobno każdy jest kowalem swojego losu, a wszystkie podjęte przez nas decyzje mają wpływ na dalsze koleje naszego życia. Ten los bywa jednak ironiczny – zbyt dynamicznie przewija koleje, daje decyzje z haczykiem, a kowalowi tępi najważniejsze narzędzie pracy. Sądzę, że wiecie o czym mówię i nie raz mieliście przed sobą decyzję zaważającą na waszym dalszym życiu, taką jak i ja teraz. I nie chodzi mi tu o zawarcie związku małżeńskiego, wybranie wymarzonej uczelni czy kupno domu.
Zacznę może od początku.
Mój dzień zaczął się jak każdy inny. Budzik, coś do picia, a drzwi otworzyły się punkt siódma pięćdziesiąt trzy. I mimo, że od mojego celu dzieliło mnie zaledwie kilka przecznic, szłam tam ponad półgodziny.
Praca w niewielkim sklepie odzieżowym [i nie tylko] opiera się na lataniu od kasy do magazynu, od magazynu do półek lub wieszaków, a od półek lub wieszaków do kasy. Jest to takie koło bez wyjścia – rutyna. Jednak nie tkwiłam w tym sklepie z przymusu, tylko z wyboru. Po ukończeniu edukacji na poziomie średnim w moim pięknym Bostonie, coś mi odwaliło i postanowiłam przyjechać do Nowego Jorku. Tak, szukałam szczęścia, ale jak teraz o tym myślę, mogłam pojechać do Los Angeles... w Hollywood jest zdecydowanie więcej miejsca, a w Nowym Jorku szara rzeczywistość mocno przyćmiewa moje perspektywy na życie. Użeranie się z namolnymi klientami i młodymi mamami, które nie rozumieją, że ich dzieci nie mogą wspinać się po wieszakach, jest daleko od moich standardów z marzeń.
Zapewne zastanawiacie się, gdzie tu trudne wybory, skoro w moim życiu nic się nie dzieje. Otóż...
YOU ARE READING
Nowy dzień
FanfictionNie jestem dobra w pisaniu streszczenia, dlatego musisz wejść i sprawdzić co jest w środku. Będzie Chris Evans bez koszulki, ale raczej obejdzie się bez scen 18+, głównie dlatego, że jeszcze tylu nie mam. Jeśli ci się spodoba, będę wdzięczna za odda...