09|| Junkhead

400 58 11
                                    

Sam nerwowo przestępował z nogi na nogę stojąc pod drzwiami mieszkania Novaków, a gdzieś z tyłu głowy czaił mu się irracjonalny strach, że może pomylił numer domu, a może nawet ulice. Co powiedziałby jakiejś przypadkowej osobie, w której drzwiach stanąłby w środku nocy? ''Oh, przepraszam, pomyliłem się, to nie tutaj ostatnio pijany skończyłem z jednym kolesiem'' raczej nie brzmiało zbyt dobrze i Sam już miał zacząć rozważać odwrót, kiedy okazało się, że nie musiał więcej czekać w drażniącej niepewności, bo po chwili zamki zaczęły klikać, a w szczelinie między drzwiami i framugą pojawiła się głowa Gabriela z luźno spiętymi na czubku jasnymi włosami, a kiedy za głową poszła cała reszta niskiej osoby Novaka, do Sama dotarło, że widzi go w najbardziej możliwym z domowych wydań. Miał na sobie nawet szlafrok. Cholerny szlafrok. Nie było w tym jednak nic specjalnie dziwnego zważywszy na porę, a Winchester zrzucił swoje zdziwienie na karb zmęczenia uprzednim zajmowaniem się Castielem.

- Cześć, dzieciaku. - Rzucił Gabe zanim Sam w ogóle zdążył przemyśleć, jak mógłby przekazać mu niezbyt optymistyczne wieści. Po krótkiej kalkulacji i przemyśleniu wszystkich ewentualnych za i przeciw, wypalił;

- Pobili Casa. - A widząc podjeżdżające do góry brwi Novaka i stopniowo pojawiające się w jego bursztynowych oczach przerażenie pomieszane z gniewem, dodał szybko; - Jest u nas, chyba śpi, a przynajmniej spał zanim wyszedłem, Dean z nim siedzi. Raczej nic mu nie będzie, ale musiałem nastawić mu bark i raczej przez jakiś czas będzie lekko potłuczony.


Minęło dosłownie kilka minut, od czasu kiedy Sam pojawił się przed białymi drzwiami w kamienic Novaków, a już szedł drogą powrotną do własnego tymczasowego miejsca zamieszkania. Gabriel oczywiście uparł się, że pójdzie razem z nim (i żadna inna opcja nie wchodziła w grę od tego momentu), a teraz miał na sobie szary dres, wypłowiałą koszulkę z logiem Harleya Davidsona i dżinsową kurtkę (i przy okazji nic sobie nie robił z takiego zestawienia), a w zębach trzymał właśnie odpalanego papierosa. Sama ani trochę nie zdziwiło, że wyciągnięta przez niego z kieszeni zapalniczka ma ostro różowy kolor, widoczny nawet w przytłumionym świetle ulicznych latarni.

Cisza między nimi za chwilę zdobiłaby się niezręczna, dlatego Sam podziękował opatrzności, że Gabe nagle powiedział;

- Sam? Mogę cię o coś zapytać? - Fakt faktem w tym momencie Winchesterowi przed oczami przeleciało całe życie, próbował jednak udawać wyluzowanego i tylko od niechcenia skinął głową w potakującym geście. - Skąd ty do cholery wiesz jak się nastawia pieprzony bark?

Młodszego chłopaka tak zaskoczyło akurat to pytanie, że niemal przystanął, a potem skarcił się w duchu za zachowywanie się jak kretyn i odparł najbardziej wymijająco jak tylko umiał w tamtym momencie;

- Wiele jeszcze o mnie nie wiesz.

No bo i co miał mu odpowiedzieć? Że więcej razy nastawiał swojemu własnemu ojcu kończyny niż spędził z nim Świąt Bożego narodzenia w całym swoim życiu?


_____________

W czasie, w którym Sam prowadził Gabriela do ich domu, Dean krążył od pokoju do pokoju w poszukiwaniu jakiegokolwiek zajęcia, które zajęłoby jego umysł na dłużej niż jakieś marne trzy minuty. Prawdę mówiąc, najchętniej rozkręciłby i wyczyścił pistolet, który dostał od ojca na poprzednie urodziny, nie wiedział jednak jak mógłby się do tego odnieść ich gość, dlatego wolał nie ryzykować. Dean aż za dobrze zdawał sobie sprawę z faktu, że pomimo, że żyli w Stanach, nastolatek posługujący się bronią jakby była przedłużeniem jego ręki nadal mógł wzbudzać dość skrajne emocje. 

W ramach zajęcia zastępczego, chłopak pochował wszystkie książki, które Sam zdążył już wypożyczyć z lokalnej biblioteki, bo nie sądził, żeby takie stężenie literatury o okultyzmie zostało uznane za mieszczące się w normie osoby zwyczajnie zainteresowanej tematem. Postanowił przy najbliższej okazji napomknąć o tym też bratu, żeby przypadkiem nie wyrobił sobie złej opinii wśród wrednych, podstarzałych plotkujących na prawo i lewo bibliotekarek, po kontakcie z którymi miał niezbyt miłe wspomnienia i zamierzał unikać pań Silva i Sullivan najdłużej jak będzie to możliwe. No bo przecież to nie jego wina, że te wredne baby były do niego uprzedzone od momentu, w którym szukał sobie spokojnie książek o starożytnych bożkach, a one uznały, że prawdopodobnie planuje założyć sektę i czcić w niej pogańskie bóstwa. Oznaczało to jednak, że skoro Sam nadal ma niepisane prawo do korzystania z biblioteki, musiał jakoś urobić kobiety na swoją korzyść, co niespecjalnie dziwiło Deana, bo w oczach kobiet pokroju tych małomiasteczkowych bibliotekarek, Sam zawsze zostawał ''uroczym i dobrze wychowanym młodym człowiekiem''.  Szkoda tylko, że umykał im fakt, że to właśnie Dean niemalże wychowywał swojego brata.

Nie mógł jednak bardziej zagłębić się w coraz smętniejsze myśli, bo wejściowe drzwi trzasnęły zdecydowanie zbyt mocno jak na obecną porę dnia, (a raczej nocy) i jasnym było, że to obiekt jego przemyśleń wrócił do mieszkania, a sądząc po przyciszonej rozmowie docierającej do niego z przedpokoju, Dean domyślił się, że Sam sprowadził ze sobą starszego Novaka.

Jak się okazało, nie pomylił się ani trochę, bo po chwili jego oczom ukazała się wyżej wspomniana dwójka zadziwiająco żywo dyskutująca na temat książek H.P. Lovecrafta.  

Kiedy jednak Gabriel napotkał na drodze swojego wzroku Deana, niemal natychmiastowo oderwał się od mitologii Cthulhu i zapytał szybko, jak gdyby ktoś go gonił grożąc śmiercią;

- Gdzie Cassie?


_________

Niedługo potem, Dean postanowił położyć się spać, tworząc sobie na podłodze prowizoryczne posłanie z kilku koców i poduszek, a potem w ramach porozumienia starszych braci pozwolił Gabrielowi zostać u nich, żeby mógł przetransportować Castiela do ich domu następnego dnia.

Sam z kolei dobrodusznie zaoferował starszemu Novakowi odstąpienie swojego łóżka, samemu udając się na kanapę. Gabe początkowo bardzo intensywnie oponował, potem jednak  dał za wygraną i położył się na łóżku bliźniaczym do tego, na którym głębokim snem spał Cas.


________

Następnego ranka, pierwszym co obudziło braci Winchester, był podniesiony głos Gabriela, który najwyraźniej już się obudził i z zapałem godnym podziwu darł się na brata.

- Pokurwiło cię już do reszty Castiel? Czy może życie ci niemiłe? Przecież wiesz, że to psychole!

Sam i Dean wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, dając sobie nawzajem do zrozumienia, że nie będą interweniować ani nawet dawać znać, że nie śpią, o ile sytuacja nie będzie tego ostatecznie wymagała.

Ku ich zawiedzeniu, odpowiedź Casa nie dotarła do ich uszu wygłuszona przez ściany i prawdopodobnie poduszkę.

rock or bust || spn auWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu