Rozdział 10

4.4K 279 15
                                    

Ludzie zakochują się w sobie, są ze sobą do końca życia, albo rozstają się. To niebywałe, że niektórzy rezygnują z siebie po 10 latach związku. Czy można powiedzieć wtedy, że te 10 lat to strata czasu? Zapewne nie, bo każde doświadczenie nas czegoś uczy. Niektórzy nienawidzą swojej ex połówki, niektórzy jednak potrafią ze sobą rozmawiać. Krążą legendy, że są ludzie, którzy po rozstaniu się nawet przyjaźnią.

Hermiona dopilnowała by Harry wrócił do domu. Jednak była pewna, że po jej wyjściu pójdzie do jakiegoś baru zapijać smutki. Dziwiła się, że Harry wiedząc o relacji Ginny z Blaise'em, nic z tym nie zrobił. Tylko cierpliwie czekał na właściwą okazję, albo na to, aż dziewczyna sama się przyzna. Była pewna, że ona by tak nie potrafiła. Informacja, że Harry wie nie zdziwiła jej za bardzo, był w końcu aurorem. Kiedy odstawiła Harrego, teleportowała się od razu do Munga. Ginny i Blaise'a nie było. Nie była pewna czy jeszcze dziś się pojawią. Denerwowała się bardzo tą sytuacją z Malfoy'em. Modliła się by kryształowy kwiat wyleczył jego nogę. Nie miała jeszcze żadnej informacji i się martwiła. Martwiła się o Malfoy'a, o Harrego, Ginny. To wszystko za bardzo się ze sobą skumulowało. Wiedziała, że potrzebuje odpoczynku, po wyprawie do zakazanego lasu nie położyła się nawet. Za długo na nogach nie da rady się utrzymać, jednak sprawa z chłopakiem była dla niej pierwszorzędna. Czasami robiło jej się ciemno przed oczyma, to już był pierwszy znak, że była okropnie zmęczona.

Usiadła na szpitalnym krześle przy sali Malfoy'a i oparła się o ścianę. Przymknęła oczy i praktycznie odpływała, kiedy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi.

- Co pani tu jeszcze robi? - zapytał starszy doktor, ten z którym rozmawiała ostatnio.

- Co z jego nogą? - zapytała wstając z krzesła. Zaraz jednak pożałowała tego i usiadła z powrotem. Doktor na to pokręcił głową.

- Jest pani bardzo zmęczona, proszę odpocząć. Jutro będziemy mogli ocenić, czy kwiat pomógł - powiedział wzdychając ciężko.

- Czy ja mogę chociaż zobaczyć się z nim? - zapytała błagalnie. Chciała wiedzieć czy Malfoy jest zły na nią o tą całą sytuację. Nie wiedziała co się z nią dzieje, ale bardzo polubiła go przez ostatnie dni. Nie wyzywał jej, stał się troskliwy i pomógł jej.

- Dobrze, już dobrze. Niech pani wejdzie.

- Dziękuję - powiedziała uśmiechając się ciepło. Doktor odszedł, a ona podniosła się i weszła do sali. Było tam pół ciemno. Dokładnie widziała twarz bladego chłopaka. Księżyc zaglądał przez okno do sali. Obok łóżka stało krzesło i stojak od kroplówki. Po drugiej stronie stało kilka maszyn i aparatura do odmierzania funkcji życiowych. Malfoy korzystał tylko z kroplówki. Jego noga była odkryta i szczelnie zawinięta bandażem. Spod bandaża wystawała łodyga kryształowego kwiatu. Blondyn patrzył na nią milcząc. Zamknęła drzwi za sobą i podeszła do krzesła, usiadła na nim.

- Słuchaj... - zaczęła cicho.

- Dziękuję - usłyszała i zamarła. Uniosła głowę i popatrzyła na niego, mówił to do niej.

- Za co? Za to, że prawie straciłeś nogę? - zapytała spuszczając głowę z powrotem.

- Za to, że poświęciłaś swoje szczęście - rzekł. Hermiona zmarszczyła czoło. - Oddałaś mi kwiat - dodał, widząc, że dziewczyna nic nie rozumie.

- Należał ci się, bardziej niż mi. Ja przeżyje z tą raną, rękę mam sprawną. Ty miałbyś nieco gorzej - powiedziała uśmiechając się lekko. Malfoy odwzajemnił uśmiech. Hermiona poczuła jak robi jej się słabo. Subtelnie, nie wzbudzając podejrzeń, oparła głowę na ręku. - Boli cię? - zapytała rozbudzając się lekko.

- Odkąd przyłożyli mi kwiat, czuję ulgę i chłodzenie w nodze. Fajne uczucie - powiedział. Zastanawiał się dlaczego ona tu jest, a nie np. Blaise. Zresztą zachowywała się dziwnie? Była blada, osowiała i jakby ze spowolnioną reakcją.

- Byłaś w domu? - zapytał podejrzliwie.

- Nie, jeszcze nie - wszystko stało się jasne. Malfoy zdenerwował się lekko.

- Zgłupiałaś? Przecież jesteś zmęczona - zganił ją i zmarszczył brwi. Nie podejrzewał, że dziewczyna jest tak lekkomyślna.

- Daje radę, najpierw chciałam się z tobą zobaczyć - powiedziała i jęknęła cicho. Przyłożyła rękę do głowy. Cały świat jej wirował.

- Co się dzieje? - usiadł na łóżku i chwycił ją za rękę, którą przyłożyła sobie do głowy. Spojrzała na niego tępo i oparła się drugą ręką o łóżko.

- Kręcisz się - wyszeptała słabo. Malfoy chwycił ją w talii i wciągnął na łóżko. Ułożył ją na materacu obok siebie i wpatrywał się z góry w jej twarz.

- Zawołam lekarza - powiedział i chciał wstać, jednak dziewczyna chwyciła go za rękę.

- Jestem po prostu zmęczona, nie rób tragedii - rzekła i przymknęła oczy. Nie minęła minuta a Hermiona spała już smacznie. Draco nie miał sumienia jej budzić, dlatego przykrył ją kołdrą i sam ułożył się obok niej. Cieszył się, że ma chociaż duże łóżko, dlatego są w stanie pomieścić się oboje. Położył się na boku i wpatrywał się w jej bladą twarz. Kto by pomyślał, że kilka dni temu uważali się za szkolnych wrogów. 

Wydoroślała. Jest chuda, ale to chyba przez jej niezbyt dobrą kondycję psychiczną. 

Sam stracił na wadze przez ciągłe koszmary i problemy. Pamiętał, że w szkole miała idealną figurę, teraz była nieco za chuda, ale nadal zachwycała. Włosy nie puszyły się tak jak w szkole, teraz opadały gładko przy jej twarzy. Jej malinowe usta wciąż były pełne i pociągające. 

Co się ze mną dzieje? Ona mnie pociąga, mam ochotę dotknąć jej ust. Sprawdzić czy są tak gładkie na jakie wyglądają. 

Draco nie potrafił zwalczyć swojej chęci i potarł kciukiem o jej usta, Hermiona nieświadomie jęknęła i otworzyła je szerzej. 

No pięknie. Teraz dopiero wygląda kusząco. 

Blondyn mimowolnie zahamował swoje pragnienia i ułożył się do snu. Po chwili odpłynął w objęcia Morfeusza.

Było ciemno. Biegła na przemian potykając się. Parę razy upadła i zdarła sobie kolana. Za nią biegło wielkie zwierzę z wielkimi zębami. Po kilku krokach upadła na ziemię. Otarła sobie kolana i brodę. Zwierzę znajdowało się tuż nad nią. Dziewczyna zamknęła oczy i krzyknęła. Po sekundzie zwierzę wgryzło się w jej skórę, powoli wyszarpywało wnętrzności jej łydki. Krzyczała i płakała, to tak bardzo bolało.

- Hermiona! - usłyszała, ale krzyknęła jeszcze bardziej. Chciała już umrzeć.

- Na litość boską obudź się! - od kilku sekund potrząsał dziewczyną i próbował ją dobudzić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Na litość boską obudź się! - od kilku sekund potrząsał dziewczyną i próbował ją dobudzić. Domyślił się, że śni jej się koszmar. Rzucała się okropnie po łóżku głośno dysząc. Wreszcie zerwała się i zaczęła odpychać dłonie Malfoy'a, które trzymały ją za ręce. - No już, hej. Wszystko jest dobrze - mówił spokojnie i powoli obezwładnił ją. Kasztanowłosa uzmysłowiła sobie, że to był sen i wybuchnęła płaczem. Malfoy powoli przyciągnął ją do siebie i wtulił w swoją klatkę piersiową, powoli ją kołysząc. Była taka krucha, jakby zaraz miała się rozpaść.

Dramione - Okaleczeni ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz