-Lou ,zanieś to do ogrodu-z kuchni wyszła moja przyjaciółka. 

Jej talię idealnie opinała ciemno zielona sukienka zaledwie do połowy uda, a na nogach standardowo, czarne szpilki. Włosy spadały jej falami na ramiona. A kocie oko dodawało jej drapieżności. Para wyglądała razem słodko. Emi nawet w butach na sporym obcasie była o wiele niższa od swojego chłopaka. 

-Zaczynamy?

-Zaczynamy-krzyknęłam równocześnie z przyjaciółką.

****

Od dobrych trzech godzin świetnie się bawiliśmy. Przy barku, czyli wyspie kuchennej, stał barman, który cały czas podawał różnorodne drinki. Po całym domu roznosiła się głośna muzyka puszczana przez kolegę Louis'a, który grywał po klubach. Kilku pijanych ludzi leżało na sole, blacie czy komodzie w przedpokoju, jednak impreza dalej trwała. 

Po przetańczeniu kilku piosenek z Harrym, Niall'em i Liam'em postanowiłam usiąść na kanapie, która została zajęta przez naszą paczkę. Ni przyniósł nam kolejną dawkę alkoholu, na co wszyscy krzyknęli radośnie. Każdy odebrał od chłopaka po jednym kubeczku i tradycyjnie stuknęliśmy nimi o siebie, następnie przechylając naczynie do góry. Poczułam rozpływający się alkohol po moim ciele. Wzięłam Horan'a za rękę i pociągnęłam w stronę "parkietu". Zaczęliśmy się o siebie ocierać jak to bywa na imprezach po pewnej dawce alkoholu. Tańczyliśmy około dwie piosenki, lecz ktoś nam przeszkodził. Mianowicie Lou. Głos chłopaka rozniósł się po całym domu:

-A teraz coś dla par. Dedykuję tą piosenkę naszym gołąbeczką, Lotts, Niall. Pamiętaj, że cię kocham siostrzyczko, ale wujkiem nie chcę jeszcze zostać-usłyszałam jego dźwięczny śmiech.

Gdy usłyszałam pierwszy wers piosenki  'Photograph' Eda Sheerana, Ni objął moją talię swoimi dłońmi. Swoje zaś zarzuciłam na kark chłopaka, bawiąc się farbowanymi włosami. Błękitnooki zaczął mnie całować po szyi, co dawało przyjemne uczucie. 

******************************

[02.08]

-Więc jak do cholery masz zamiar ogarnąć ten cały bałagan?-rozejrzałam się wokół. Na plazmowym telewizorze wisiał różowy stanik, a za to w kącie dolna część bielizny jakiejś dziewczyny-Na mnie nie licz. Za Chiny ci nie pomogę-pokręciłam głową.

-Spokojnie nie musisz się martwić. Jak zawsze zatrudnię ekipę sprzątającą.

Oby była naprawdę dobra...

Żeby ogarnąć ten cały syf trzeba się naprawdę nieźle napracować. Dlatego z całego serca życzyłam powodzenia tej ekipie. Dobrze, że sposób z zamknięciem pokoju jak zawsze zadziałał. To było najbardziej czyste pomieszczenie w całym domu. Znając lenistwo Louis'a za każdym razem po imprezie wzywał ekipę sprzątającą, bo dom był idealnie czysty jeszcze przed powrotem mamy z delegacji. 

Zostawiłam brata z tym bałaganem, a sama skierowałam się do mojej sypialni. Uprzednio oczywiście wzięłam aspirynę dla Niall'a. Leki odłożyłam na szafkę nocną. Wtuliłam się w ciepły bok chłopaka, zaciągając się ulubionym zapachem. Po chwili blondyn przyciągnął mnie bliżej. Tak, że prawie leżałam na jego torsie. 

-Dzień dobry-mruknął muskając moje usta.

-Dobry-powiedziałam równie cicho.

-Jakie plany na dziś?-jego dłonie, które leżały na moich plecach zaczęły je masować.

-Razem z Emily i Louis'em jedziemy na zakupy do centrum-odparłam.

-A musimy?-zrobił słodką minkę, co oczywiście było cholernie słodkie. Chciał wywołać u mnie tym litość i zostać w domu. 

-Owszem-uśmiechnęłam się zwycięsko, na co chłopak jęknął-Ale najpierw idę pod prysznic. 

-A mogę chociaż z tobą?

-Nie! Ale ty też zacznij się ograrniać-poganiałam go. Niall połknął leki, które mu przyniosłam, następnie z prędkością światła zniknął w łazience.

Gdy weszłam do pomieszczenia zastałam Niall'a, nakładającego pastę na swoją szczoteczkę.Zrobiłam to samo i wyszłam do garderoby po ubrania, a w tym czasie chłopak wziął prysznic. Później ustąpił mi łazienkę, abym zrobiła to samo. W czasie gdy ja się malowałam mój chłopak stał za mną, uważnie przyglądając się moim ruchom. Jego ciało okrywał jedynie ręcznik luźno przewieszony wokół bioder. Tak cholernie seksownie wyglądał, że trochę rozmazała mi się kreska. Ubrał się w przyniesione wczoraj rzeczy, czyli jeansy oraz czarną bluzkę z długim rękawem. Nie zapominając o bieliźnie i kolorowych skarpetkach. 

Tradycyjnie chłopak zabrał mi większość lustra, bo "musiał ułożyć włosy", a ja czesałam się na oślep. Ponieważ pogoda za oknem nie dopisywała postanowiłam ubrać się cieplej. Białe jeansy i różową bluzę, która była za duża, ale zawiązałam na przodzie supełek, więc wyglądała nie najgorzej. 

-Emily, Louis długo?!-krzyknęła, zakładając długie, białe Conversy. Ni założył ten sam model i zasiadł przy wyspie kuchennej.

-Już idziemy, nie drzyj się-powiedział mój brat.

Gdy Harris i jej chłopak założyli buty, wzięłam kluczyki od auta Louis'a i ruszyliśmy do garażu. Jako, że najmniej piłam przypadła na mnie ta odpowiedzialność. Zasiadłam za kierownicą obok mnie Niall, a z tyłu gołąbeczki. 

Po pewnym czasie byliśmy na miejscu. Ni złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do ulubionej śniadaniodajni. Zamówiłam naleśniki z czekoladą i banem, a moi towarzysze zdecydowali się na bogatsze śniadanie, czyli gofry z bitą śmietaną, posypką czy owocami. Po zjedzonym śniadaniu weszliśmy do sklepu Vans. 

Po dwóch godzinach byliśmy, a raczej byłyśmy obładowane torbami, więc postanowiliśmy wracać do domu. Kupiłam nowe Vansy (a jakżeby inaczej), kilka bluzek, dresy i jeansy. Reszta tego dnia minęła nam na graniu w gry planszowe, takie jak Monopoly. 

*****************************

Mam nadzieję, że wam się podoba! Jeśli tak to napisz choć jeden głupi komentarz! Będzie mi bardzo miło...



Zuzia xoxo

Promises||N.HWhere stories live. Discover now