Melancholia

30 0 0
                                    

Ciemno.
3°C.
Wychodzę w ciemność, mimo że się jej boję.
Cholernie się boję.
Ale raczej nie samej ciemności a tego, co w niej jest. Człowiek często boi się czegoś, czego nie widzi, nie zna, prawda?
Wychodzę w samej sukience i skarpetkach.
Brawo.
Zimno mi w stopy.
I mokro.
Nie jest to przyjemne uczucie.
Światło nad drzwiami mruga nie przyjaźnie. Nie widać ani jednej gwiazdy. Świat chyba też nie ma humoru.
Siadam na trzepaku.
Deja vu?
Czuję się jakby to już kiedyś się wydarzyło, jakbym przeżywała to drugi raz. Ale przecież to niemożliwe, prawda?
Szukam nerwowo zapalniczki.
No tak.
Przecież nie mam kieszeni.
Wzięłam tylko papierosy.
Brawo.
Siedzę nieruchomo i patrzę przed siebie.
A gdyby tak rzucić to wszystko. Rzucić całe dotychczasowe życie i zacząć wszystko od nowa. W innym miejscu. Podając się za inną osobę niż tą, którą jestem. Zerwać wszelkie kontakty ze znajomymi... ahh, to będzie najłatwiejsze.
Przecież mam przy sobie tylko swojego byłego i ziomka, którego znam na tyle krótko, że nie śmiem go nazwać przyjacielem.
Jak on ze mną wytrzymuje? Ja sama ze sobą nie dałabym rady. Po co marnować czas na coś, czego się nie da naprawić? W sumie każdy ma inne podejście.
Chciałabym mieć normalne życie... Nie. To złe słowo. Normalność to pojęcie względne.
Chciałabym się ustatkować. Żyć spokojnie. Może nie w monotonni ale mieć coś stałego. Coś, co zawsze będzie i do czego mogę zawsze wracać.
Albo ktoś.
Chociaż w sumie rzeczy łatwiej przy sobie zatrzymać.
Chyba, że jest się bankrutem.

PoczwarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz