Rozdział 6

710 61 81
                                    

Środy stały się dla mnie dniem zacieszu odkąd udostępniam te opowiadanie. :D Kocham wasze komentarze do niego. :)

*Rika*

Znowu plułam sobie w twarz. Dlaczego po raz kolejny mu nie odmówiłam? Po co pozwoliłam mu przyjść? Ja sama z nim w moim domu, to coś co mnie przerażało. Miał w sobie coś magicznego, że spędzanie z nim czasu było miłe. Czułam się niby przy nim dobrze. Jednak na okrągło panikowałam, że w końcu znudzę mu się, albo że robi to z litości. Może Sungyoon nagadał mu smutnych rzeczy o mnie. Nie mogłam przyjąć do myśli tego, iż mógłby mnie polubić ktoś taki jak on. Uroczy, zabawny, o głębokim głosie przystojniak z bardzo sławnego zespołu, wielbiony przez rzeszę fanów. Przecież to było mało realne, że nawet go poznałam. Co dopiero nasza relacja. A może ja dostałam schizofrenii z tego wszystkiego?

Dzwonek do drzwi ocknął mnie. Podbiegłam je od razu otworzyć. Bardzo się cieszyłam, że rodzice ciężko pracowali, bo nie chciałabym słyszeć pytań mamy, kim był dla mnie Chan, skoro wpuszczam go wieczorem do domu. Oczywiście to jego ujrzałam za progiem. Uśmiechał się tym wielkim bananem, który stał się jego cechą rozpoznawalną dla mnie. Czy on kiedykolwiek zmieniał mimikę?

- Twoich rodziców też nie ma? – Zapytał, rozglądając się z troszkę przerażoną miną.

- Spokojnie. Odkąd odchowali mnie i Sungyoona pracują pełną parą i często nie ma ich w domu. Obecnie są w trakcie delegacji. – Powiedziałam mu to, a on momentalnie ożył z powrotem.

- To jakie filmy oglądamy? Komedie, sensacyjne? – Wstrzelił jak Filip z konopi.

- Może romans? – Lubiłam czytanie i oglądanie wszelakich romansów. Nigdy nie miałam okazji na oglądanie ich z kimś. A co dopiero z chłopakiem. Może był to troszkę głupi pomysł. Jaki chłopak chciałby oglądać miłosne historyjki z prawie obcą dziewczyną?

- Nie ma sprawy. – Oczy prawie wyszły z moich orbit. No to podkopałam sama sobie grób. Musiałam wybrać coś lekkiego. Żeby nie było scen pocałunków, a tym bardziej czegoś gorszego. – Ale ja wybiorę co to będzie. – Dodał potem z cwaniackim spojrzeniem, a ja tylko przełknęłam głośno ślinę i kiwnęłam twierdząco.

Nagle dzwonek zaś rozbrzmiał. Pomyślałam, że to może jakiś listonosz. Podeszłam i otworzyłam drzwi bez zastanowienia, a Chan schował się za nimi. Kiedy jednak zobaczyłam moją nową sąsiadeczkę ponownie je zamknęłam. Byłam przerażona. Była przecież jego fanką i jakby go zobaczyła, mogłoby się to skończyć źle. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Takie ryzyko. Nawet nie miałam pewności, czy nie była z tych psychicznych.

- Kto to był, że tak zatrzasnęłaś drzwi? Ktoś przerażający? – Zapytał z powiększonymi gałkami ocznymi mój gość specjalny.

- Chyba tak. Moja sąsiadka, a twoja fanka. – Oznajmiłam szeptem.

- O kurczę i co teraz? – Także ściszył głos, choć jego głos trudno było nazwać cichym.

- Nie wiem. Może się obrazi za tę akcję i sobie pójdzie? – Chciałam nas pocieszyć, ale walenie do drzwi mówiło same za siebie. Ona chciała wejść do mojego domu. Poczułam się jakbym grała w jakimś horrorze.

Na dodatek ten idiota złapał moje dłonie w swoje i zaczął tupać w miejscu, jak małe dziecko przerażone czegoś.

- Co teraz zrobimy? Co zrobimy? – Powtarzał.

Normalnie takie zachowanie wywołałoby u mnie salwę śmiechu. Dorosły człowiek tak przerażony jednej dziewczyny. Tym razem nie było to dla mnie zabawne. Ja także byłam zagrożona. Tego dnia czytałam rano co takie fanki potrafią. Z zazdrości mogła mnie nawet skrzywdzić!

Miłość: Level Up! |Chanyeol z EXO|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora