- Jesteś zazdrosny.

- Że niby o tą dziewczynkę? Nie kręcą mnie młodsze.

- Ale młodsi już tak - uśmiechnął się złośliwie. - Jesteś zazdrosny o mnie.

- Nie myśl sobie za dużo, dzieciaku.

- Wiem swoje - z zadowoleniem poczochrał jego włosy i szybko uciekł na zaplecze, by za ten dokuczliwy gest nie oberwać w łeb, co Yoongi już zamierzał zrobić.

Może gdyby tego dnia przychodziło więcej klientów, malarz nie musiałby znosić ciągłych flirtów nastolatków. Szczerze miał tego wszystkiego dość i tylko odliczał godziny, aż wreszcie pan Cartier przyjdzie i pozwoli mu iść do domu. Miał ogromną ochotę przez całą powrotną drogę ciągnąć Jungkooka za uszy, żeby jak najbardziej bolało.

Był nie tylko zazdrosny, ale też przerażony. Bał się, że jeśli chłopak zakocha się w Lucille, będzie chciał się z nią kiedyś wyprowadzić i ułożyć sobie lepsze życie, a wtedy on znów zostałby całkiem sam. To trochę głupie i dziecinne, ale już nieśmiało sobie marzył, że on i Jungkook będą mieszkać razem zawsze i tradycyjnie będą brali wspólną kąpiel, zasypiać w swoich objęciach i codziennie obgadywać wredną staruchę z kiosku, która nie chce sprzedawać papierosów Yoongiemu. Lucille odbierała mu jego cud, który odnalazł tej jednej pijanej nocy nad Sekwaną i chociaż nie chciał go oddawać, nie miał na to żadnego wpływu. Jego cud miał wolną wolę i najwyraźniej mocno zauroczył się w dziewczynie. Był zbyt łatwy, ale cóż się dziwić? W sierocińcu nie miał okazji, by się zakochać, nie znał tak naprawdę pojęcia miłości i nie miał pojęcia, jak zdradliwa i bolesna potrafiła być. Yoongi miał już to za sobą i przyrzekał sobie, że już nigdy więcej nie da się otumanić temu głupiemu uczuciu, któremu Jungkook z chęcią się oddawał.

W końcu gdy wrócili do domu, Yoongi miał ochotę po prostu pójść spać i zapomnieć o przeklętej rudowłosej baletnicy, o której Jungkook mówił bez przerwy. Przed tym jednak musiał jakkolwiek uspokoić swoje rozszarpane po całym dniu nerwy. Jego ściśnięte zazdrością serce wciąż irytująco bolało. Kazał Jungkookowi zrobić herbatę, a sam stanął przed swoim niedokończonym obrazem, przedstawiającym typowy poranek na Avenue de New York. Odpalił papierosa, a następnie westchnął ciężko zirytowany tym, że nie jest w stanie dokończyć kolejnej pracy.

- Myślę, że w obecnym stanie wygląda ładnie - przyznał Jungkook, który stanął obok niego i również przyglądał się obrazowi. - Ma swój urok.

- Beznadzieja - skrytykował Yoongi. - Znów nic na tym nie zarobię.

- Sądzę, że zarobisz. Każdy malarz się czymś wyróżniał, a ciebie najwyraźniej wyróżnia to, że nie kończysz prac.

- To brzmi cholernie nieprofesjonalnie - westchnął i podszedł do okna, które otworzył na oścież, a następnie oparł się o parapet.

Woń papierosowego dymu mieszała się z zapachem wiosennego wieczora, który zagościł w małym salonie wraz z nadzwyczaj delikatnym podmuchem ciepłego wiatru. Niebo było fioletowo-granatowe, a latarnie na ulicy świeciły się już żółtym światłem, tak jak w mieszkaniach kamienicy z naprzeciwka.

- To już trzeci papieros z rzędu - zauważył Jungkook, zalewając wrzątkiem szklanki z herbatą. - Jesteś zły?

- Nie - mruknął Yoongi, wypuszczając z ust kolejny kłębek dymu i strzepując popiół przez okno.

- Chodzi o Lucille? - spytał, uśmiechając się pod nosem. Starszy mógł mu wmawiać wiele, ale nawet jeśli znał go krótko, potrafił wyczuć, kiedy był wkurzony. - Straszny z ciebie zazdrośnik.

Yoongi posłał młodszemu ostrzegawczy wzrok, jednak Jungkook nawet nie myślał o tym, żeby przestać mu dokuczać. Oparł się o blat i skrzyżował ręce na piersi, patrząc na niego dumnie.

- Hej, pomyśl o tym, że w pierwszym dniu naszej znajomości wylądowałem z tobą w wannie i w jednym łóżku, a z nią nie miałem okazji tak skończyć - zaśmiał się. - Jesteś na wygranej pozycji!

- Nie jesteś zabawny, dzieciaku.

- Przesadzasz. Przecież byłeś zakochany, wiesz jak to jest.

- I żałuję. Poza tym, nie możesz się w kimś zakochać po pierwszym dniu, takie uczucie trzeba trochę w sobie hodować.

- Masz jakieś staroświeckie patrzenie na miłość - Jungkook wzruszył ramionami i przewrócił oczami. - Ja wierzę, że można kogoś pokochać od pierwszego wejrzenia.

- Obyś się mylił, bo szkoda, żebyś zmarnował się na rozpieszczoną gówniarę.

Jungkook prychnął zirytowany i bez słowa udał się do łazienki, by jak najszybciej się umyć i przebrać, a następnie zasnąć z dala od Yoongiego. Obaj byli na siebie wkurzeni, dlatego tej nocy spali prawie na krańcach łóżka, niemalże z niego spadając i przez pół nocy wyrywali sobie z rąk kołdrę, by w ostateczności spać bez niej.



***

JESTEM DUMNA Z OPISÓW UMIESZCZONYCH W TYM ROZDZIALE DAAAAMNNN... Pewnie są takie barwne dlatego, że omawiam w szkole impresjonizm i mi się udzieliło xD No, ale mam nadzieję, że Wam również się podoba ten klimacik i nagłe zamieszanie. Spokojnie, to tylko cisza przed burzą ;)

||YoonKook|| La Seine ✔Where stories live. Discover now