Spacer

286 11 4
                                    


Historia napisana przeze mnie. Liczę na Wasze komentarze i konstruktywną krytykę ;)


- Co powiesz na spacer? – zaproponowała nagle Judy. Nick zerknął na nią. Uśmiechała się delikatnie, jakby wczorajsza noc wprawiła ją w wyjątkowo dobry humor.

- Czemu nie – rzucił, nonszalancko wpychając dłonie do kieszeni. Nie podobał mu się ten pomysł. Będzie znów musiał udawać tylko przyjaciela, a przecież tak lubił złapać ją za łapę choćby przez przypadek. Ale Judy chciała. Dla niej wszystko.

Wychodząc z budynku znów na nią zerknął. Jej fioletowe oczy błyszczały lekko w słońcu. Skierowali się w stronę parku. Starał się usilnie sprawiać wrażenie, że wszystko jest w porządku. Ale przecież nie było. Coś się wydarzyło. Dlaczego miałby udawać, że to nic?

- Jesteś jakiś zdenerwowany, Nick – rzuciła Judy, wesoło podskakując obok niego.

- Wcale – odparł lekko zdziwiony. Aż tak to było widać?

- Umiesz kłamać, ale za dobrze cię znam – odpowiedziała, przystając.

Nick zdenerwował się jeszcze bardziej. Nigdy nie był dobry w wyrażaniu uczuć, zazwyczaj trzymał je głęboko w środku, w sobie. Westchnął zniechęcony, bo wiedział, że Judy się nie nabierze.

- Po prostu chcę cię objąć.

- Więc, czemu tego nie zrobisz? – uniosła brew.

- Co inni pomyślą? – zapytał, spoglądając na nią z góry. Judy po raz kolejny się uśmiechnęła.

- Co nas obchodzą inni?

Nick wyszczerzył zęby i objął ją ramieniem. Ani on, ani Judy nie zwrócili uwagi na poruszenie na ulicy, jakie wywołał ten niedorzecznie zwykły gest dla zwierząt tego samego gatunku. Ale lis i królik? To było wbrew naturze.

A jednak się zdarzyło.

Spacerując powoli po parku dotarli do ławki nad małym stawem. Obok stał automat, pobliskie drzewa rzucały cień i zapewniały trochę prywatności z jednej strony.

- Może usiądziemy? – zaproponowała.

- Jasne. Piwa?

Gdy skinęła głową, podszedł do automatu i wyciągnął z kieszeni portfel. Kupił dwa piwa w puszce i dołączył do siedzącej na ławce Judy. Podał jej jedną puszkę, drugą otworzył i pociągnął spory łyk, a następnie rozsiadł się wygodnie i znów objął ją ramieniem.

Zwierzęta w parku przyglądały im się, niektóre szeptem wymieniały uwagi między sobą. Grupka niedźwiedzi stojąca niemal w drugim końcu alejki pochyliła się, wyraźnie przyglądając się Nickowi ze złością.

Ucho Judy drgnęło, gdy – dzięki jej imponującemu słuchowi – dotarł do niej fragment ich rozmowy.

- Patrz na tego lisa – rzucił jeden z nich, najwyższy, ubrany w garnitur. – Jak nic próbuje ukraść jej telefon.

Judy zastanowiła się. Telefon faktycznie miała w kieszeni blisko łapy Nicka. Ale czy to jest powód, by nazywać kogoś złodziejem?

Zerknęła w dół, na swoje zaciśnięte ze złości łapki. By tylko się czymś zająć, upiła łyk piwa. Jak zwykle stereotypy. Och, jak długo ona z nimi walczyła!

Judy uczy się kraśćWhere stories live. Discover now