Rozdział III O mamuniu!

150 15 3
                                    

Kelly wpadła mi w ramiona i zaczęła o czymś nawijać tak szybko, że nie dawałam rady jej zrozumieć.
- Wolniej.- powiedziałam ze śmiechem. Blondynka wzięła dwa głębsze wdechy.
- Do naszej akademii w zimę przyjedzie znany trener.- powiedziała podekscytowana i podała mi do ręki ulotkę.- Pan Marcus powiedział, że za jakiś miesiąc będą zapisy do niego. Mam nadzieje, że zdążę się zapisać.
- Ile osób będzie trenował?- zapytałam i ruszyłam z dziewczyną na boisko, gdzie ludzie ze szkoły grali w koszykówkę.
- Jeszcze nie wiadomo, ale Marcus powiedział, że zwykle bierze dwanaście osób i dzieli je na trzy grupy.
-Czyli tą ważną sprawą z rana była rozmowa z Marcusem?- zapytałam i spojrzałam na zegar przy lampie. Dziewiąta dwanaście już tak późno?
- Tak! Na szczęście dowiedziałam się wszystkiego co chciałam. Dobra ja spadam, obiecałam pomóc dla Marry.- pomachała mi i odeszła w stronę stajni. Westchnęłam i przeczytałam trzymaną w ręce ulotkę.
Trener Johan zaprasza na ekskluzywny trening skokowy dla młodzieży w wieku od 15 do 17 lat. Zajęcia będą trwały około czternaście godzin. Na lekcje kwalifikacyjna może zgłosić się nieograniczona liczba osób, ale zostaną wybranie wybrana tylko garstka. O więcej informacji proszę zgłosić się do głównego trenera akademii pana Marcusa.
Ciężko będzie się dostać.- pomyślałam i poczułam jak na kogoś wpadam. Podniosłam głowę i skrzyżowałam spojrzenie z Willem.
- Sorki.- powiedziałam i złapałam równowagę. Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Co tam tak zacięcie czytasz?- zapytał mnie ze śmiechem, a ja opuściłam głowę i jeszcze raz przyjrzałam się ulotce.
- W Akademi będą się odbywały ekskluzywne treningi i strasznie chciałabym się dostać.- podniosłam wzrok na bruneta i dopiero teraz zobaczyłam, że stoi z nim jeszcze kilka osób. Jedna z nich była Ashley, która mocno ściskała ramię Jacka. Obok stało jeszcze dwóch szatynów, dwóch blondynów, jeden chłopak z białymi włosami i jeden z czerwonymi.
- Na pewni się dostaniesz.- powiedział uśmiechając się szczerze Will.- A to jest moja drużyna koszykówki.- powiedział wskazując osoby za sobą.
- Cześć.- powiedziałam niepewnie i skupiłam wzrok na czerwonowłosym. O MAMUNIU jaki on przystojny!Miał kolczyk w wardze i niebezpieczne spojrzenie. Skupił na mnie wzrok i zobaczyłam, że jego oczy mają czekoladowy kolor.
- Lejla przedstawiam ci Simona.- powiedział brunet jakby wiedząc, że właśnie o niego chciałam spytać.- Idziesz pooglądać jak gramy?
- Tak, jasne.- odpowiedziałam bez namysłu nie spuszczając wzroku z chłopaka o hipnotycznym spojrzeniu.
- Za chwilę przyjdzie jeszcze Dakota i Kelly.- powiedział jeszcze na odchodne chłopak i ruszył z resztą drużyny w stronę boiska, tylko Simon stał w jednym miejscu i patrzył na mnie podejrzliwie.
- Lejla, tak?- zapytał przyjemnym dla ucha, lekko zachrypniętym tonem.
- Tak.- powiedziałam nie przestając patrząc się na niego jak na obrazek.
- Jack przedstawił ciebie jako przyszłą dziewczynę.- myślałam, że spalę się ze wstydu jak to powiedział.- Cały czas się tobą chwali.
- T-tylko, że to nie jest prawda.- głos mi się lekko załamał, na co chłopak się cicho zaśmiał.
- Cześć kochanie!- krzyknął ktoś za mną i po chwili w ramiona chłopaka rzuciła się dobrze mi znana blondynka.
- Sam?- zapytałam zdziwiona i patrzyłam na przyklejoną do czerwonowłosego dziewczynę.
- A, dziewczyny to jest mój chłopak Simon.- powiedziała entuzjastycznie blondyneczka, a ja trochę skurczyłam się w sobie.
- Dobra ja idę na boisko.- powiedział Simon i truchtem ruszył w stronę reszty drużyny. Stałam tak jeszcze oniemiała, aż Dakota położyła mi rękę na ramieniu. Przebudziłam się z transu i spojrzałam na blondyneczkę, która cały czas gadała o swoim wspaniałym chłopku. Szczerze mówiąc, myślałam, że Sami nie ma chłopaka, a jak już to jakiegoś słodkiego kujonka.
- Lika!- usłyszałam przy uchu i wybudziłam się z wyobrażeń o blondyneczce i blond kujonie w za dużych okularach.- Chodź!- ruszyłam za Dakotą na boisko. Kelly cały czas coś pisała na telefonie i nawet nie patrzyła na to co się dzieje w okół niej.
- Coś się stało?- zapytała mnie orzechowooka szeptem.
- Nie, po prostu boli mnie głowa.- skłamałam gładko, a dziewczyna popatrzyła się na mnie dziwnie, jakby chciała wyczytać z mojej duszy czy to prawda.
- Chcesz pójść do pokoju?- zapytała się troskliwie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Zostanę, chce zobaczyć jak gra Will.- powiedziałam ze śmiechem, a Dakota po chwili zawtórowała.
- Tylko się nie zakochaj, on jest mój.- zaśmiała się szczerze i podeszła do Kelly wyrywając jej telefon z ręki.- Wystarczy tych internetowych romansów.
- Ej!- krzyknęła zła zielonooka i rzuciła się biegiem za Dakotą.

- Dziewczyny!- krzyknęła jakaś dziewczyna, gdy tylko weszłyśmy na trybuny. Po chwili odkryłam skąd znam ten piskliwy głos.
- Angela!- odkrzyknęła Sam i rzuciła się w ramiona blondynki.- Przyszłaś oglądać Erica?
- Tak, ale przyszłam też dla Marco. To jest ideał!- dziewczyny się zaśmiały, a ja nawet nie wiedziałam o kogo chodzi.
- Eric to tamten blondyn.- powiedziała mi na ucho Dakota i pokazała na najniższego chłopaka w czerwonej koszulce.- Brat Angeli, a Marco to tamten szatyn z blizną na czole.- wskazała na chłopaka o pięknym uśmiechu.- Następny to Josh ten białowłosy, chłopak Jamie.- wymieniony chłopak stał oparty o kosz i wyglądał na bardzo znudzonego.- Jest jeszcze Drake ten drugi szatyn i ostatni to najlepszy przyjaciel Willa, Trevor, miły chłopak.- dziewczyna popatrzyła na mnie znacząco, a ja tylko spuściłam wzrok.

Właśnie szła z Sam do stajni po obiedzie. Josh choć wyglądał na oschłego był naprawdę miły i zabawny. Napewno z Jamie mieli wspólną cechę: sarkazm.
- Dobra ja wezmę tylko...- zaczęła Sam i zatrzymała się nagle patrząc na kogoś.- Kochanie co tu robisz?- zapytała, a ja podniosłam wzrok na Simona. Stał oparty o  drążek do przywiązywania koni i uważnie nam się przyglądał.
- Czekam na ciebie Sami.- uśmiechnął się do niej uroczo, a ja postanowiłam im nie przeszkadzać i ruszyłam w stronę siodlarni. Zabrałam z niej czarne siodło, fioletowy czaprak, czarne ogłowie i pada pod siodło. W ostatniej chwili przypomniałam sobie o rozgrzewającej maści. Wychodzące ze stajni zauważyłam, że Sam i Simona już nie ma. Wzruszyłam tylko ramionami i odłożyłam wszystkie rzeczy na drążek. Kątem oka zauważyłam Kelly na ujeżdżalni. Zabrałam jeszcze z siodlarni torbę ze szczotkami i lonże. Kiedy odkładałam na drążek pozostałe rzeczy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Wzdrygnęłam się lekko i odwróciłam, ale zobaczyłam tylko męski tors odziany w czarną koszulkę. Podniosłam wzrok i zobaczyłam czekoladowe oczy i czerwone włosy.
- Coś się stało?- zapytałam niepewnie, a chłopak pokręcił głową.
-Dzisiaj w naszym pokoju będzie mała imprezka zapoznawcza. Chcesz przyjść?- zapytał, a ja od razu znałam odpowiedź.
- Nie.- odpowiedziałam krótko, a chłopak szerzej otworzył oczy. Zabrałam z torby mój ulubiony szary kantar i uwiąz. Ignorując chłopaka ruszyłam do stajni po konia.
- Hej mój tajemniczy koniku.- weszłam do boksu konia i po krótkiej wojnie udało mi się nałożyć mu kantar.
Przywiązałam go na zewnątrz i zaczęłam czyścić, ale po chwili zobaczyłam, że ktoś też czyści mojego konia.
- Powiesz mi jak to się robi?- zapytał mnie czerwonowłosy wyglądając zza konia.
- Sam cię nie nauczyła?- zapytałam ze śmiechem i pokazałam mu jak się czyści twardą szczotką.
- Ja jestem z Sami dopiero od tygodnia, jeszcze mnie nie wdrożyła w te wszystkie końskie rzeczy.- przytaknęłam, ale przypomniałam sobie, że on tego nie widzi.- A ty masz chłopaka?- to pytanie zupełnie zbiło mnie z tropu.
- Po co ci ta informacja?- zapytałam ze śmiechem.
- Nie wiem.
_=-_=-_=-_=-_=-
Hej! Mam ostatnio jakiś okres bez weny i dlatego tak długo nie było rozdziałów, ale mam nadzieje, że to się zmieni.
Jak coś to możecie zadawać pytania dla bohaterów i do mnie chętnie na nie odpowiem.
~Lidka

Akademia Marzeń// Pierwsze spotkanie. Przyjaciele i wrogowie.Where stories live. Discover now