Prolog

86 1 1
                                    

Adam właśnie odkrył to, co chciał odkryć od tak bardzo dawna. Zbiegł ze schodów swego niewielkiego domu, który wynajmował w czasie pobytu w Chinach. Przybył tu jedynie do badań dotyczących pand. Zabrał z domu tylko strzelbę (którą udało mu się nielegalnie pozyskać) oraz płaszcz. Zaczął biec poprzez las.

Mężczyzna doskonale wiedział, gdzie się pakuje, ale nie zamierzał się bardziej przygotować. Teraz marzył o zobaczeniu tego miejsca. Przecież na pewno uda mu się uciec bez zauważenia...

Nie biegł długo. Szybko dotarł na miejsce. Tutaj bambusy mocno się splatały, tworząc swego rodzaju mur. Lecz nie był on widoczny, ponieważ zakrywały go inne drzewa. Adam wiedział, co ma zrobić. Odsunął jeden z kamieni (który w ogóle nie różnił się od innych). Pod spodem znalazł to, czego się spodziewał: dźwignię. Przekręcił ją, a następnie stuknął w bambus (on także nie różnił się od innych). Z bambusów wyłoniły się przyciski służące do wpisywania kodu. Wpisał: 61626163.

Wrota się otworzyły. Adamowi serce mocno waliło. ,,Wreszcie to zobaczę! Udowodnię, że lata mojej pracy nie poszły na marne"- pomyślał i wszedł do ukrytej bazy. Przed nim widniało wiele malutkich drewnianych domków. Należały one do pand. Na ulicy na szczęście nikogo nie było. W końcu to dzisiaj te czarno-białe ssaki miały zaplanowaną podróż. Co prawda Adam nie wiedział gdzie. Chodził bardzo ostrożnie. W końcu przecież nie wszystkie wyjechały...
Przynajmniej wiadomo już że się nie mylił. Że miał rację. Chłopak zapragnął jeszcze rylko przekonania się o najważniejszym...

Po parunastu minutach wędrowania w wiosce pand udało mu się dostrzec ten pomnik... Był on wyrzeźbiony z kamienia i przedstawiał pandę trzymającą mózg. Teraz już nie zważał na to, że musi się skradać, że nie może wydać z siebie najmniejszego dźwięku, że w każdej chwili mogą go zobaczyć. Adam po prostu dobiegł do posągu, otwierającego w jakiś sposób tajemne laboratorium. W tedy usłyszał otwieranie się drzwi z pobliskiego domku.

Biegł. Biegł ile sił w nogach, mimo iż doskonale wiedział że wtargnął za daleko. W końcu zobaczył pandę. Potem następną i... kolejną...
Musi dać radę. Musi dobiec do rzeźby i znaleść wejście do tej tajemnej pracowni... Wiedział że to nie możliwe, pandy go już doganiają, ale nie przestawał wierzyć w siebie. Coś go gwałtownie szarpnęło za rękę. Panda. Adam próbował zastrzelić zwierzę bronią, ale nie udało mu się jej zdjąć z ramienia. Druga panda wskoczyła na głowę chłopaka i wyssała mu mózg.

AntyPandaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum