#3

171 21 23
                                    

Kaneki.

Wstałem z podłogi. Na moich policzkach znajdowały się zaschnięte łzy. A rany zdążyły się zregenerować, ale i tak są blizny... Udałem się do kuchni. Zaglądałem do zamrażarki i wyjąłem niedawno należące do jakiegoś mafioza żebro. Zajadałem się nim do syta. Po skończeniu umyłem talerz i wyszedłem na balkon. Znowu leje... Wziąłem komórkę do ręki i zacząłem przeglądać stronę z ogłoszeniami prac i sprzedaży lub wynajem domów.

Sprzedam dom jednorodzinny ... Ogłoszenie, które od razu rzuciło mi się w oczy. Od razu wszedłem na stronę. Gościu o imieniu Kazumo sprzedawał dom w spaniałym i chyba nietkniętym stanie. Budynek był położony na granic Ikebukuro.

Od razu zadzwoniłem pod numer 594 883 027.
Pochwali usłyszałem w słuchawce "Tak słucham".

-Dziędobry. Ja w sprawie ogłoszenia.

-A~. No tak chciałby pan je kupić. Prawda?

Zapytał męski i zachowały głos.

-Tak... Na, kiedy moglibyśmy się umówić, by oglądnąć dom.

Spytałem.

-Choćby jutro... Może być 16:30?

-Tak. Oczywiście.

Prawie że wykrzyczałem. Byłem tak rozentuzjazmowany.

-Dowodzenia.

Powiedział poczym się rozłączył. A ja uratowany zaczęłom skakać i śmiać się. Wyszedłem na dwór... A raczej wybiegłem. Dobiegłem do mieszkania Touki, aby podzielić się z nią wiadomiściami... No i dowiedzieć się coś trochę od niej... Zapukałem... I... Chyba stałem za blisko drzwi, ponieważ jak to Tosia z impetem otworzyła je, przez co zostałem przytrzaśnięty nimi.

-Kto? Co?

Zapytała.

-Mianownik.

Odpowiedziałem nie wiem czemu... Może to odruch z podstawówki?...

-Co Kur**?

Zapytał, rozglądając się.

-Tutaj...

Pomachałem rękom. Granatowowłosa przyciągnęła drzwi do siebie, przez co ja upadłem na kolana i łapałem powietrze.

-Nie praw mi kazań. Przecież wiem co to Mianownik...

Odpowiedziała znudzona.

-Sorry... To był odruch.

Odpowiedziałem już bardziej uspokojony. Wstałem na równe nogi.

-Panie przodem...

Powiedziała dziewczyna schodząc mi z drogi do mieszkania.

-Dzięki wiesz...

Parsknołem wchodząc do pomieszczenia. Od razu pokierowałem się do salonu. Touka przyszła po czterech minutach z tacą, a na niej znajdowały się dwie kawy i miska z kostkami kręgosłupa. Pyszności postawiła na stolik do kawy po czym usiadła na kanapie.

-Co chciałeś mi przekazać, że zakłóciłeś mój niedzielny spokój?

Powiedziała z ironicznym uśmiechem.

-A muszę mieć powud, by odwiedzić przyjaciółkę, która mi pomogła zaakceptować swoją naturę? Dobra! Atak prościej to prawdopodobnie się przeprowadzam.

Powiedziałem z uśmiechem.

-O! A gdzież to pan albinos się przeprowadza?

Zapytała z ironią.

Don't eat you. ♂️x♂️Where stories live. Discover now