Rozdział 2

6 1 0
                                    


– Dobrze synku, a teraz chodźmy wybrać ci inną koszule niż ta – pokazała koszule, która w tym momencie znajdowała się na chłopaku, po czym skierowała się schodami na górę do jego pokoju.

– Mamo! Lepiej tam nie... – zaczął krzyczeć Martin kiedy zrozumiał gdzie idzie jego matka.

– Martin! Do cholery co tu się stało!

– ..wchodź – dokończył – Chyba czas się ulotnić – powiedział sam do siebie, po czym szybko odwrócił się do tylu, od razu wpadając na cos, a raczej na kogoś. Lekko się zachwiał, po czym spojrzał w górę na twarz swojego brata, który posyłał mu nierozumiejące spojrzenie.

– Czemu mama się tak drze? – wyszeptał Josh patrząc w kierunku schodów czy przypadkiem ich rodzicielka nie będzie niespodziewanie chciała z nich zbiec.

– Pokój, ubrania, bałagan, mama – zaczął wyliczać Martin, na co Josh tylko przewrócił oczami.

– Nie może być tak źle.

– Sam widziałeś. Jest źle – Martin powiedział nadal nerwowo spoglądając w stronę schodów, a jego starszy brat wolno pokiwał głową. Nagle spojrzał na ekran telefonu a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Czemu się tak szczerzysz? – zapytał niższy, co Josh zbył machnięciem reki i rzucił się na kanapę.

- Martin chodź tu wreszcie! – było słychać wrzask kobiety z góry na co wspomniany chłopak tylko głośno wciągnął powietrze. Spojrzał ostatni raz na brata, który pokazał mu tylko kciuk w gore po czym zaczął wdrapywać się po schodach, licząc pojedyncze schodki.

Jeden schodek.

Drugi schodek.

Trzeci schodek.

Czwarty schodek.

Piąty schodek.

Szósty schodek.

Siódmy schodek.

Ósmy schodek.

Dziewiąty schodek.

Nim się obejrzał, był już na szczycie schodów na wprost swojego pokoju. – Raz kozi śmierć – powiedział sam do siebie, po czym naciskając klamkę, wszedł do środka.

– Wreszcie! – usłyszał tylko ze strony matki na co cicho wypuścił, wstrzymywane powietrze. – Jak wrócisz to tu posprzątasz, a teraz potrzebujesz nowej koszuli – klasnęła uradowana w dłonie, po czym zaczęła przeszukiwać całą szafę chłopaka. – I zdejmij tą co mas zna sobie.

Martin od razu reagując na rozkaz kobiety, zaczął powoli rozpinać czarne guziki od białej, eleganckiej koszuli, teraz ozdobionej plamą.

Nathalie chodziła od szafy do syna, od syna do szafy, przykładając do niego co nowszy materiał. Polowy z tych koszul nigdy nie widział na oczy, a matka zachowywała się jakby znała cala historie od kupienia, aż do ostatniego prania.

– Pasuje ci do oczu – z ust kobiety wyrwał się cichy chichot, na co chłopak wydął zniesmaczony wargę.

– Różowa koszula w czerwone serduszka pasuje mi do oczu? – zapytał unosząc prawa brew nadal będąc zdegustowanym. Nie miał bladego pojęcia kiedy to zostało kupione, a tym bardziej co robiło w jego szafie.

– Jak zmrużysz oczy – wzdrygnęła ramionami kobieta, lekko się uśmiechając i rzucając kolejna koszule na łóżko. Powstała tam już ładna kupka, a Martin po powrocie będzie musiał ja posprzątać. – Albo je całkowicie zamkniesz.

-– Mamo, nic z tego nie będzie – odezwał się nagle chłopak – pójdę po prostu w tej.

Matka przerwała czynność, po czym podeszła i poczochrała swojego najmłodszego syna po głowie.

– Nie, nie pójdziesz – uśmiechnęła się szeroko, odpowiadając tonem nie znoszącym sprzeciwu. Po tym wróciła do grzebania w szafie, a Martin nie odezwał się dopóki nie usłyszał jej pisku, na który mimowolnie się zaśmiał. Jego mama bardziej się ekscytowała niż on. W sumie każdy nie mógł się bardziej doczekać, bo on bardziej się stresował niż ekscytował. Takie sytuacje nie zdarzają się codziennie

– Przymierz tą – dało się usłyszeć szczęśliwy glos kobiety gdy podawała do rąk Martina bordowo-granatowa koszulę zapinaną na guziki z zaokrąglonym dołem.

– Jesteś pewna? – chłopak nie był pewny wyboru matki, ponieważ woli chodzić w bardziej kolorowych rzeczach. Ta koszula według niego była nudna, monotonna. Nudniejsza od zwyklej białej.

– Jestem pewna – powtórzyła Nathalie, patrząc niecierpliwie aż syn założy materiał na siebie.

Pod czujnym wzrokiem matki chłopak zdjął koszule z wieszaka, po czym zaczął wkładać po kolej każda rękę do odpowiedniego rękawa. Kobieta nie mogąc się doczekać, sama już zaczęła zapinać synowi guziki, nie czekając nawet na chwile protestu. Po chwili, gdy zapięła już wszystkie guziki, podwinęła oba rękawy do łokci oraz pociągnęła koszule w dół, aby ta odpowiednio się układała, odwróciła syna przodem do lustra, stając za nim.

- I co teraz powiesz? – zapytała jego mama, patrząc na niego w lustrze z zadowoleniem. Jej mały synek tak szybko dojrzewa a ona nic na to nie może poradzić. Przecież nie zatrzyma czasu.

- Wow – tylko tyle wyleciało z ust chłopaka, zaczarowanego tym jak koszula na nim leży.

Pierwszy raz od dawna podobało mu się to jak wygląda.

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Mar 09, 2017 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

'artist in the mask'Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt