Prolog

276 13 2
                                    

Patrzył na niego, dokładnie śledząc zarys jego ostrej szczęki. Miał wielką ochotę przejechać po niej palcami, aby dokładnie zbadać jej kształt. Poczuć pod opuszkami palców jego kilkudniowy zarost, który dodawał mu niesamowitego uroku.

Przeniósł wzrok na jego pełne usta, na które miał niezwykłą chęć. Kiedy zauważył wyślizgujący się z nich język, który dokładnie oblizał wargi, głośno przełknął ślinę, z trudem będąc w stanie usiedzieć w miejscu.

Spojrzał wyżej w jego zielone tęczówki. Ten kolor zawsze mu się dobrze kojarzył, był taki... łagodny i gdy go widział, zawsze czuł się jakby był w domu.

Powędrował spojrzeniem w dół, przyglądając się jego umięśnionemu ciału. Rękawy koszuli wypychały mocno zarysowane bicepsy, a koszulka przylegała do jego umięśnionego brzucha.

Istny raj dla jego oczu.

-Halo Peter, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zdezorientowany spojrzał na Lydię - Fajnie, wiec mnie nie słuchasz. Powtórzę po raz ostatni - jesteś głodny? - powiedziała zniecierpliwionym głosem.

-Przepraszam, tak jestem głodny, możesz mi zamówić kebsa, z wołowiną i ostrym sosem - uśmiechnął się w jej stronę przepraszająco.

-Ja poproszę to samo - odzywa się Derek. Ponownie na niego spogląda, ale tym razem czuje wręcz fizyczny ból, gdy chłopak odwzajemnia jego spojrzenie i uśmiecha się w jego stronę. Jedyne czego pragnie to przysunąć się do niego i złączyć ich wargi.

Czemu akurat jemu przeznaczony był jego własny siostrzeniec?

Zawsze będę cię kochał {Deter}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz