- Mary! – Cass w przypływie nagłej paniki złapała mnie za rękę. – Zobacz, to ci studenci! – machnęła ręką w stronę grupki chłopaków, których nigdy nie widziałam. – Jak wyglądam?

- Jak zwykle oszałamiająco i cudownie – uśmiechnęłam się. – Leć, zobaczysz, że nie będą w stanie oderwać od ciebie wzroku.

            Zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich oddechów.

- No to idę! – powiedziała w przypływie nagłej determinacji. Odwróciła się na pięcie i pewnym siebie krokiem podeszła w stronę chłopaków.

- Cass jest niereformowalna – zaśmiał się Nick, również odprowadzając ją wzrokiem. – Chodź, zatańczymy!

            Pociągnął mnie na prowizoryczny parkiet zrobiony na środku salonu. Przywitałam się z kilkoma znajomymi postaciami i udawałam, że nie dostrzegam ich zaciekawionych spojrzeń. Nicholas był świetnym tancerzem, co nie powinno mnie zresztą dziwić. Wszystko co robił było idealne. Zabawiał mnie anegdotkami i wspomnieniami z nowojorskich imprez, na których bywał. Będąc przy nim nie potrzebowałam towarzystwa nikogo innego.

- Przepraszam, że przeszkodzę…- Celcie Drew z równoległej klasy podeszła do nas tanecznym krokiem. – Odstąpisz mi na chwilę swojego uroczego partnera?

            Poczułam ucisk w żołądku, ale uśmiechnęłam się radośnie.

- Pewnie, tylko oddaj w całości.

            Puściła mi oczko i pociągnęła Nicka na drugi koniec parkietu. Co za zdzira. Nigdy jej nie lubiłam.

- Wyluzuj, słoneczko! Nie trać humoru z powodu takiej szmaty! – Melissa Wright objęła mnie swoim chudym, opalonym na złoto ramieniem. – Nick i tak patrzy tylko na ciebie.

            To stwierdzenie mimowolnie polepszyło mi nastrój.

- Przyjdzie taka jędza i myśli, że wszyscy są jej – Bianca Bowen, najlepsza przyjaciółka Melissy, pokiwała z dezaprobatą głową. – Podobno chciałaby dostać tytuł. Prędzej zjadłabym cheeseburgera niż do tego dopuściła! – dziewczyna była zatwardziałą wegetarianką. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością, ale nie zdążyłam nic powiedzieć.

- Jak tam zabawa, piękne panie? – Brad Shell we własnej osobie stanął przed nami, w obu rękach trzymając kufle z piwem.

- Super, Brad! – Melissa nerwowym ruchem poprawiła swoje lśniące, blond włosy. – To będzie legendarne, serio! – seksownie przeciągnęła ostatnią literę. Usilnie próbowałam powstrzymać śmiech, widząc jej próby.

- Ej, Mary! James cię szukał, wiesz – rzucił Brad, nie odrywając jednak wzroku od Wright. Ta dwójka miała skończyć dzisiaj w którejś z sypialni do góry, to było pewne.

- Serio? – niemal zachłysnęłam się napojem. Shell skinął głową, po czym nagle się ożywił.

- O! Ej, frajerze! Zobacz kto tu jest! – zawołał głośno, machając do kogoś za moimi plecami. Obejrzałam się delikatnie, a moje tęczówki spotkały się z jego szmaragdowo zielonymi.

- Hej, Stone – uśmiechnął się zabójczo. – Wyglądasz…niesamowicie.

            Nerwowo przełknęłam ślinę. Zauważyłam znaczące spojrzenie Bianki i Melissy. Czy James Caine na mnie leciał?

- Dzięki…Ty też – faktycznie tak było. Miał na sobie dopasowane dżinsy i śnieżnobiałą koszulę, z modnie podwiniętymi rękawami, idealnie podkreślającą muskulaturę.

Nie zakochaj się we mnie...Where stories live. Discover now