3 ⚣ not the worst of nightmares

2.5K 388 65
                                    

(a/n: Dialogi zapisane kursywą są niesłyszalne dla uszu; są to rozmowy między wampirami, które akurat telepatycznie porozumiewają się między sobą w myślach.)

          Jungkook miał zaledwie trzy lata, kiedy z dziąseł sukcesywnie zaczęły wyrastać mu ostre jak brzytwa kły

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

          Jungkook miał zaledwie trzy lata, kiedy z dziąseł sukcesywnie zaczęły wyrastać mu ostre jak brzytwa kły. W porównaniu do swoich rówieśników, chłopiec rozwijał się w zastraszająco szybkim tempie, od maleńkiego zbierając dzięki temu niezliczone plusy i pochwały starszych, wysoko postawionych przedstawicieli swojego gatunku czy na przykład też i kobiet. Przeciętnym wampirom zajmowało to dużo więcej czasu - większość z nich "kiełkowała" między szóstym, a siódmym rokiem życia, a niektórzy potrzebowali nawet kilkunastu lat czekania, by osiągnąć pierwszy stopień wampirzej dojrzałości. Faktem jest, że nikt nie miał najmniejszego pojęcia, jak to w ogóle możliwe, by ktoś bez powiązań z rodziną królewską miał tak ogromny potencjał, dlatego uchodził on za pewnego rodzaju okaz wśród rasy.

          Każdy wampir czystej krwi w ciągu swojej wieczności przechodził w założeniu trzy takie etapy, gdzie drugim była zdolność przetransformowania się z ludzkiej postaci w nietoperza, co Jungkookowi również udało się osiągnąć w zaskakująco młodym wieku. W trakcie gdy jego równolatkowie dopiero na własnej skórze przekonywali się, jak to jest mieć prawdziwe kły, on miał już za sobą drugą fazę dojrzewania. Wyjątkowość chłopca nie spotkała się jednak z aprobatą pośród kolegów, braci czy członków rodziny mających tyle samo lat co on, co swoją drogą było do przewidzenia i całkowicie zrozumiałe. Główną rolę grała tutaj zazdrość i poczucie niższości z ich strony, przez co młodzieniec niejednokrotnie był obrzucany wrogimi spojrzeniami i utwierdzany w przekonaniu, że najlepiej by było, gdyby w ogóle się nie urodził. Niemniej jednak nie należał on do osób ckliwych czy szczególnie wrażliwych, pod względem uczuciowości nie różnił się zbytnio od utartego wizerunku typowego wampira bez emocji. Bynajmniej nie okazywał ich gdy nie było takiej potrzeby, a w takich przypadkach zdecydowanie jej nie było. Znał swoją wartość i nie zwracał najmniejszej uwagi na jakąkolwiek krytykę skierowaną wobec niego, dlatego też z biegiem czasu nikt nie raczył już jakkolwiek się mu przeciwstawiać czy dawać reprymendy. W końcu nic by to nie wskórało, a stworzenia nocy mają to do siebie, że niechętnie przychodzi im wysilać się bezskutecznie.

          Teraz Jungkook miał kilkaset wiosen na karku i cały cykl rozwojowy przebyty, w gruncie rzeczy nie musiał robić już nic ze swoim życiem, a tułać się po świecie i zatracać w tej beznadziejnej nieśmiertelności. Tak właśnie chciałby myśleć, ale nie mógł, bo została jeszcze jedna, maleńka, aczkolwiek cholernie ważna, najważniejsza rzecz, której kluczowym elementem był Taehyung. Był kluczem do wszystkiego. Na domiar złego wyglądającym prawie tak samo, jak zeszła, miłosna katastrofa wampira.

          Szlag by to trafił. Pomyślał Jungkook, przechadzając się spacerkiem po opustoszałych rejonach lasu, całkowicie spowitego w mroku. Ciemność nie była jakąkolwiek przeszkodzą dla istot jego typu, zmysł wzroku posiadali aż zbyt wyostrzony i doskonały. Swoją drogą, Jungkook pierwszy raz od dawna posłuchał się Namjoona, i - gdy wkraczając na teren wschodniej części lasu, wyczuł obecność innych osobników "wspólnego pochodzenia" - wycofał się w przeciwną stronę, byleby nie natrafić na żadnego z nich. Chociaż musiał przyznać, że miał niemałą ochotę umyślnie wywołać spór, by wyładować nagromadzone emocje. Na szczęście jedynie na ochocie się skończyło. Równocześnie skarcił się w myślach za to, że sam złapał się na rozmyślaniu o nowym chłopaku, co w najmniejszym stopniu mu nie odpowiadało. Nie chciał o nim myśleć ani nie chciał na niego patrzeć, nie chciał go słyszeć i nie chciał się nim przejmować, ani się o niego martwić, nie chciał mieszkać z nim pod jednym dachem i nie chciał widywać go codziennie na własne oczy, nawet, jeśli było to przejściowe i za jakiś czas najpewniej już go z nimi nie będzie. Co gorsza - z drugiej strony, nie chciał spuszczać go z zasięgu wzroku i nie chciał, by stała mu się krzywda. Nie chciał oglądać jego łez i cierpień, ani nie chciał, aby się czegokolwiek bał. Nie chciał też widzieć tych wszystkich podobieństw do dawnej miłości, nie chciał go z nią porównywać i nie chciał, by skończył w ten sam sposób. Nie chciał mieć z nim zupełnie nic wspólnego, a miał wspólnego aż zanadto, jednocześnie nie mając wspólnego tak naprawdę nic.

Você leu todos os capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Jan 05, 2019 ⏰

Adicione esta história à sua Biblioteca e seja notificado quando novos capítulos chegarem!

𝐃𝐨𝐨𝐦𝐞𝐝  ◟⋆ᵏᵒᵒᵏᵗᵃᵉOnde histórias criam vida. Descubra agora