"ughh"- walentynkowy special 💟

925 62 6
                                    

❤🍭❤🍭❤

- Hej, Chuu?- brązowowłosy chłopak przerwał ciszę trwającą w ich salonie od kilku minut.
- Hm?- niższy nawet nie zaszczycił Osamu spojrzeniem znad laptopa, w którym zawzięcie coś klikał.
- Wiesz, że dzisiaj walentynki? Czy może udajesz, że zapomniałeś żeby pod koniec dnia mnie pięknie zaskoczyć?- dociekał Dazai.
- Oczywiście, że wiem, nie dajesz mi o tym zapomnieć. Chyba od tygodnia muszę o tym słuchać- warknął rudowłosy.
- W takim razie, czemu jeszcze nic nie zaproponowałeś?
- Ponieważ nie obchodzę tak idiotycznych świąt?- odparł Nakahara, siląc się nawet na zmianę tonacji głosu, byleby brązowooki zrozumiał.
- Ah, mam Cię przekonać?- Dazai sugestywnie poruszył brwiami i przejechał językiem po spierzchniętych wargach.
- Nie.
- Ranisz Chuu- Osamu zrobił smutne oczy w nadziei, że coś tym uzyska. A tym czymś było pozwolenie na wspólne wyjście do restauracji, czy w inne miejsce. Dazai na chwilę przestał się wygłupiać i pomyślał nad sposobem przekonania rudowłosego do jego wspaniałego pomysłu.
- Cokolwiek wymyśliłeś, odpowiedź brzmi nie- Chuuya w jednym momencie zniszczył jego marzenia.
- A jeśli mój pomysł brzmi "W wypadku gdy zgadzasz się na kolacje odpowiedz 'nie' a potem zrób rozzłoszczoną minę"?- zaśmiał się wyższy.
- Mam dość, idę zanieść raport- odpowiedział niebieskooki, po czym wstał gotowy do wyjścia.
W tym momencie do głowy brązowowłosego wpadł pomysł, który postanowił od razu wykorzystać. Podszedł do Nakahary i w momencie, w którym rudowłosy sięgał po ubranie, Osamu klęknął na jedno kolano. Zdziwiony Chuuya mało co nie opuścił kurtki, ten debil chyba nie miał zamiary mu się oświadczać. Ku jego uldze Dazai wyciągnął przed siebie puste ręce bez żadnego pierścionka, czy innej dupereli.
- Nakahara Chuuya, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wybierzesz się ze mną na kolację dzisiejszego wieczoru?- to mówiąc Osamu sięgnął do dłoni swojego partnera i czule ją pocałował, patrząc przy tym w oczy, lekko zarumienionemu na ten gest, egzekutorowi mafii.
- Ugh, dobra tylko daj mi spokój.
× × × × × × ×
- Jak to misja?- Nakahara nie krył zdenerwowania. Na cholerę on się zgadzał na wyjście i pokazywał swoją słabość, skoro i tak plany spieprzył mu Mori oznajmiając, że razem z Osamu i kilkoma innymi osobami mają dziś misję.
- Chyba nie powiesz mi, że miałeś inne plany? Powiadom Dazaia i resztę, tu masz spis ludzi- zaśmiał się szef mafii. Chuuya był zbyt dobrze wyszkolony i profesjonalny, by się zarumienić, tylko o dziwo przy jednej osobie nie miał takich hamulców. I z tą osobą nie będzie mógł spędzić wieczoru, jak planował.
- Nie- odpowiedział spokojnie. - Co nie zmienia faktu, że ostatnio dużo się działo i mógłbyś dać mi trochę wolnego, ale jeśli takie są twoje rozkazy to nie będę się stawiał.
× × × × × × × × × ×
Gdy kolejny wróg został pokonany Chuuya usiadł na chwilę pod drzewem by odpocząć i pomyśleć o następnych krokach. Od pewnego czasu nie widział Dazaia ale jakoś zbytnio się o niego nie martwił. Wiedział, że brązowowłosy nie dałby się zabić bylejakiemu pachołkowi z szemranej organizacji. Nim zdążył zareagować obok niego wybuchnął niewielki granat, nie powodując większych obrażeń. Był zły na siebie, że myśli pochłonęły go do tego stopnia, że zapomniał gdzie się znajduję. Kilka wybuchów później skład przeciwnika nieco się zmniejszył a wszystko za sprawą rudowłosego, który podrzucając większe kamienie czy wyrywając drzewa powoli wykańczał swoich wrogów. Spojrzał na godzinę. Po 21. Spojrzał na przeciwnikow. Mniej niż 10. Jeśli upora się ze swoją częścią a reszcie uda się bez szwanku wybić innych, skończą przed 22 i będzie jeszcze mógł wyjść gdzieś z Dazaiem. Zdziwiło go kiedy zaczęło mu zależeć na tym dniu równie mocno co brązowowłosemu. Może w ten sposób chcieli udowodnić, że jednak są w miarę normalną parą?
- Fajne walentynki, nie ma co - mruknął wyłamując rękę komuś z przeciwej mafii.
Normalna para. Taa, chyba daleko im do schematu typowego związku. Nim się zorientował na polu nie został już nikt oprócz niego (no chyba, że liczyć trupy a tych było sporo). Postanowił wejść na dach by zobaczyć jak wygląda sytuacja u innych.
Mimo dość mglistego wieczoru, był w stanie zobaczyć pojedyncze walczące z resztą osoby. Już miał podejść do którejś z grup, by pomóc im całkowicie zapanować nad sytuacją, gdy nagle jego uwagę zwrócił jakiś mężczyzna znoszący ciała z pola bitwy. Rudowłosy tylko się uśmiechnął, biedny, może myśli, że jego kompani śpią, tylko postanowili zrobić to na środku polany, w dodatku z dziwnie powykręcanymi kończynami. Skierował się w stronę, w którą szedł jego obiekt obserwacji i stąpając cicho po dachu jakiegoś budynku, na który wcześniej wszedł, zmierzał do sklepu z żywnością, do którego najwidoczniej kierował się mężczyzna. Gdy brązowowłosy upuścił ostatnie ciała, uśmiechnął się zadowolony, po czym zaczął przestawiać je w sposób w jaki miał je zobaczyć pewien rudowłosy. Chuuya siedząc na dachu sklepu wycofał się nieco, by oprzeć się o przyjemnie chłodną, stalową poręcz. Po dłuższym czasie, gdy mgła opadła, latarnie zaczęły mocniej świecić a zegarek wskazywał dwudziesta drugą, Nakahara zdecydował się wstać, by zobaczyć jak też mężczyzna opiekuje się martwymi, a raczej jak będzie wyglądała jego mina, gdy zda sobie sprawę, że tacy właśnie są. To co zobaczył praktycznie zwaliło go z nóg.
Ciała. Dość dużo. Rudowłosy szacowal ich ilosc na jakies dwadziescia. Ułożone w kształcie serca. W tym momencie zalamany Chuuya nie mogl powstrzymac śmiechu - na wpół histerycznego na wpół swiadczacego o prawdziwym rozbawieniu. Jedyna osoba która mogłaby cos takiego zrobic jest Osamu i niebieskooki dobrze o tym wiedzial. Przypatrzyl się bliżej mężczyźnie ktory dumnie stał nad swoja forma wyznania miłosnego.
Taa, brazowe wlosy, bandaze na całym ciele i ten charakteryzujacy szemrany uśmiech.
-Nie mów mi, że Ci się nie podoba- Dazai widocznie starał się powstrzymać śmiech.
- Ależ skad jestem przekonany, że nie spotkało mnie w życiu nic bardziej romantycznego- rudowłosy wymamrotał sarkastycznie. Wyższy mężczyzna opuscił kąciki ust tworzac coś na kształt smutnej miny. Spojrzał się na swojego partnera jakby wyczekiwał czegoś jeszcze.
-Dobrze...Dziekuje...A teraz zbieraj się, jesli się pośpieszymy zdażymy przed zamknięciem twojej ulubionej włoskiej restauracji!

°chuuya x dazai ° soukoku°Where stories live. Discover now