Crazy for you

2.6K 429 126
                                    

Stojąc w korku blisko godzinę, trudno jest zachować zimną krew. Zwłaszcza gdy na miejscu pasażera siedzi osoba, którą byłbyś w stanie przenieść do domu choćby na rękach, jeśli miałaby takie życzenie. Jednak myśląc o tym bardziej realistycznie, bardziej od zmarnowanego czasu martwiło mnie właśnie zmęczenie starszego.

Siedział z przymkniętymi powiekami, nie walcząc nawet ze znużeniem. Jednak za każdym razem gdy przysypiał, jego głowa kiwała się na boki i to nie pozwalało mu odpowiednio odpocząć. Zbliżała się już północ, a my nie byliśmy nawet w połowie drogi do domu. Pieprzone korki i ruch uliczny w Seulu.

Westchnąłem cicho, gdy po raz kolejny otworzył oczy, wybudzony ze snu przez nagłe szarpnięcie.

- Może położysz się z tyłu, hyung? Zdaje się, że był jakiś wypadek i za szybko nie przejedziemy - odezwałem się łagodnym tonem i spojrzałem na niego. Zastanowił się chwilę, po czym bez słowa skinął głową i odpiął pas. Rozpiął płaszcz, odkładając na bok by się nie pogniótł, po czym spojrzał na mnie.

- Daj mi swoją kurtkę, jest zimno.

- Podkręcę ogrzewanie - mruknąłem, a gdy chłopak przeszedł na tylny fotel, rozpiąłem kurtkę i mu ją podałem. W końcu nie była warta połowy tego, co jego płaszcz i nie było szkoda jej pognieść.

Przejechaliśmy dosłownie killaset metrów i znów stanęliśmy, więc spojrzałem przez ramię na czarnowłosego. Gdy tak leżał skulony pod moją kurtką, sprawiał wrażenie, jakby kiedykolwiek mógł być mój.

- Użyłeś perfum ode mnie? - spytał, trzymając w dłoni kołnierz kurtki, który faktycznie musiał przesiąknąć zapachem perfum. Uśmiechnąłem się nieznacznie i skinąłem głową.

- Lubię je.

- Nie dziwię się, są warte twoją tygodniową pensję.

Jeśli ktoś pomyślałby, że praca dla Yoongiego była spełnieniem moich marzeń i ambicji, myliłby się. Bo o ile go uwielbiałem i mógłbym wychwalać godzinami, to z drugiej... momentami on naprawdę zdawał się nie być człowiekiem.

Nie przyszedł na świat, by żyć dzięki ludziom. To oni mieli żyć dla niego. Mieli go podziwiać i kochać, podczas gdy on składał niezobowiązujące obietnice, nawiązywał przelotne romanse, zdawał się należeć do wszystkich. Tak naprawdę jednak to widownia należała do niego. Zgrywając raz nieczułego dupka, innym razem delikatnego chłopca umiał owinąć sobie wokół palca niemal każdego. Jedynie osoba, która mu nie uległa, potrafiła uczynić go nieszczęśliwym.

Im dłużej sam się mu przyglądałem, tym bardziej zastanawiałem, czy istniał dla niego ktoś, kto mógłby go uszczęśliwić. Nie znajdując osoby, która byłaby odpowiedzią na to pytanie, czasem marzyłem nawet o zostaniu tym kimś. Chciałem być tym, który rozgrzałby serce tego pięknego chłopaka, który z dnia na dzień coraz bardziej przypominał lalkę bez uczuć.

Czasem miałem też wrażenie, że zbliżałem się do tego celu. Jako menadżer spędzałem z nim większość czasu, nieraz także tego wolnego. Byłem nie tylko kierowcą czy osobą nadzorującą jego grafik. Mieszkaliśmy razem i choć przełożeni mówili o tym, że to po prostu praktyczne rozwiązanie, wiedziałem, że było to poleceniem od samego Yoongiego. Teraz byłem na każde jego zawołanie, zawsze pod ręką.

Czasem przypominaliśmy kochanków, byłem tez powiernikiem jego sekretów, innym razem czułem się jak jego niańka. Dbałem o jego bezpieczeństwo na każdym kroku, fani czy ci anty, oni wszyscy byli przecież nieprzewidywalni.

Całował mnie, a w następnej chwili pilnowałem łazienki, w której zamknął się na szybki numerek z modelem, z którym miał sesję i który wpadł mu w oko. Innym razem był to fotograf, czy przypadkowy mężczyzna poznany w klubie.

To było jak toksyczny związek, z którego nie chciałem uciekać. Wręcz przeciwnie, taki zepsuty wydawał mi się nawet piękniejszy. Myśl o tym, by go uratować i wyrwać ze znieczulicy, jaka go pochłonęła, sprawiała, że chciałem zostać. Przy nim i dla niego.

- Yoongi - mruknąłem, kładąc dłoń na jego szczupłym ramieniu.- Obudź się, jesteśmy na miejscu.

Gdy podniósł głowę i na jego policzku dostrzegłem odciśnięty ślad, zaśmiałem się i dotknąłem go wierzchem dłoni.

- Wyspałeś się?

Pokręcił głową, po czym mocniej owinął kurtką i wysiadł z samochodu. Całe szczęście byliśmy w podziemnym garażu budynku i nie była mi aż tak potrzebna, bo będąc na zewnątrz zmarzłbym.

Zabrałem wszystkie rzeczy z samochodu, po czym poszedłem za nim do windy. W milczeniu wjechaliśmy na 7 piętro, na którym znajdował się nasz apartament. Yoongi otworzył drzwi, po czym zatrzymał się w progu.

- Hoseok, masz mój telefon?

- T-tak, chwilę - mruknąłem, odwieszając płaszcz na wieszak, a torby kładąc na szafce. Z kieszeni wyjąłem telefon starszego, najnowszy model iPhone.

Chwycił go w dłoń, odblokował ekran i choć na jego twarzy nie pojawił się cień emocji, już po chwili cisnął urządzeniem o podłogę. Westchnąłem, już nawet nie dziwiąc się jego zachowaniem.

- Nie zadzwonił? - spytałem niepewnie, ale nawet nie spodziewałem się odpowiedzi. Po prostu chciałem przypomnieć mu o swojej obecności i o tym, że w każdej chwili jestem obok.

A on zdawał się o tym doskonale pamiętać, gdy zdjął kurtkę i niedbale rzucił ją w kąt. Bez słowa podniosłem ją i odwiesiłem, jednak gdy zostawił swoje buty na środku korytarza, nie mogłem powstrzymać głośnego westchnienia.

- Położę się spać. Przyjdź do mnie jak skończysz.

- Okej, zrobić ci herbaty?

- Możesz przynieść wino.

- Zrobię ci herbaty z rumem - westchnąłem, po czym sam zdjąłem buty i ruszyłem do kuchni. Już wiedziałem, że jeśli ta jedyna osoba, która mogła go unieszczęśliwić nie zadzwoniła, to oznaczało dla mnie ciężką i nieprzespaną noc.

Goofy - JHS x MYGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz