Rozdział XII

2 0 0
                                    

Nazajutrz Jaden stawił się w punkcie zbiórki. Czekało już tam na niego dwudziestu żołnierzy Royal Forces w towarzystwie Hayara. Książę Mandalorian gniewnym wzrokiem spoglądał w kierunku nadchodzącego mężczyzny. „Spóżnił się dwadzieścia jeden minut. Co on sobie myśli" pomyślał. Tymczasem naczelnik spokojnym krokiem zmierzał ku lądowisku. Był szczęśliwy, wczoraj spotkał się z żoną i Alice. Jedyna córka Jadena skończyła akademię z wyróżnieniem i czekała na powołanie do elitarnych jednostek a nawet do jego specjalnie wyselekcjonowanej grupy. Ojciec był z niej dumny. Nie mógł tylko uwierzyć, że i ona podążyła jego śladem. Tak rozmyślając dotarł do żołnierzy.
– Spóźniłeś się dwadzieścia minut. – z wyrzutem powiedział inicjator wyprawy. – Dobra. Poznaj kapitana Sił Królewskich, Clarenta Fudge'a.
Z szeregu gwardzistów wystąpił rosły mężczyzna w wieku około pięćdziesięciu lat ubrany w złotą zbroję. Kapitan podszedł do Tano i wyciągnął do niego dłoń.
– Witam. Jestem Clarent Fudge. A pan to pewnie naczelnik Tano.
– Zgadza się. Miło mi pana poznać. – odpowiedział uprzejmie klon i uścisnął rękę, którą wyciągnął dowódca Royal Forces.
– Jeśli uprzejmości mamy już za sobą to sugeruję skierować się w stronę Challengera. – wtrącił się Hayar i ruszył w stronę krążownika.
– I nie dwadzieścia tylko dwadzieścia jeden minut – złośliwie uśmiechnął się Tano i z resztą drużyny pomaszerował do statku.

– I nie dwadzieścia tylko dwadzieścia jeden minut – złośliwie uśmiechnął się Tano i z resztą drużyny pomaszerował do statku

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

  – Uwaga! Uwaga! Wychodzimy z nadprzestrzeni. – Tano, Kryze i pozostali usłyszeli komunikat nadany z mostka.
Jaden powoli otworzył oczy, rozejrzał się, usiadł na pryczy po czym wstał. Wokoło panował ład i porządek. Członkowie Royal Forces stali wyprostowani i patrzyli na Hayara, oczekując rozkazów. Książę wykonał ruch dłonią i powiedział do zgromadzonych:
–Za mną.
Ruszyli zwartym oddziałem w kierunku hangaru. Żołnierze milczeli, a napięcie narastało coraz bardziej. Tano zaczął żałować, że nie zabrał swoich ludzi. „Miałbym chociaż z kim pogadać" narzekał w myślach. Tymczasem grupa dotarła do hangaru i skierowała się do transportowca typu Kom'rk. Członkowie wyprawy wsiedli do niego. Oddział zajął miejsca w halu, zaś Jaden, Hayar i Fudge udali się do kokpitu. Książę i kapitan usiedli na miejscach pilotów a Tano zajął fotel za nimi. Kryze włączył komunikator i zaczął procedurę.
– Tu Marszałek Hayar Kryze do obsługi hangaru siódmego. Proszę o opuszczenie osłon i otwarcie włazu.
Po chwili trójka usłyszała:
– Tak jest, dowódco. Osłony wyłączone.
– To jedziemy. – dość wesoło powiedział Hayar i złapał za stery. Po opuszczeniu hangaru i oddaleniu się od „Challengera", Kryze wklepał do komputera nawigacyjnego odpowiednie koordynaty. Jego oczom oraz pozostałej dwójki ukazało się Hertten.

 Jego oczom oraz pozostałej dwójki ukazało się Hertten

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Transportowiec powoli zaczynał lądować. Hayar, Jaden i Clarent opuścili kokpit i weszli do halu. Kryze rozpoczął przemówienie:
– Pamiętajcie, że to negocjacje. Naszym celem jest mój syn. Broni używajcie tylko w razie potrzeby. Ruszamy. – stanowczym głosem oznajmił Hayar po czym wybiegł ze statku a za nim ruszyła cała grupa Royal Forces. Na zewnątrz panował chłód, prawdopodobnie z powodu silnego i mroźnego wiatru. Podłoże stanowiły sterty kamieni. Gdzie niegdzie można było dostrzec źdzbła trawy. Zimny wicher smagał po twarzach żołnierzy. Co niektórzy wtulili głowy w okrycia pancerzy i ruszyli przed siebie. Jaden postąpił podobnie i idąc pod wiatr podszedł Hayara.
– Gdzie my wogóle idziemy? – zapytał z trudem z powodu panującej wichury.
Hayar odwrócił się do klona i wyjął z torby pewien przedmiot.
– Na tej holomapie są zaznaczone stare ruiny świątyni Ingów, w których obozują imperialni. Dzieli nas od nich zaledwie parę godzin. – wyjaśnił Kryze i ruszył, pozostawiając Jadena z tyłu.
Wicher hulał coraz śmielej. Po godzinie drogi, członkowie wyprawy zatrzymali się na postój. Tano usiadł na pniu drzewa. Jego pierś unosiła się w ciężkim, nieregularnym oddechu. Z trudem chwytał ustami powietrze. Tymczasem znikąd pojawił się niezapowiedzianie Fudge i usiadł na pniu obok klona.

– Masz. To napar z alg. Od razu ci się polepszy. Pij. – odezwał się przyjaźnie kapitan.
Jaden odebrał od niego kubek z napojem i napił się. W tej samej chwili poczuł przyjemne ciepło w piersi i odetchnął z ulgą. Tymczasem w drugim końcu obozu siedział samotny Hayar i ponurym wzrokiem obserwował zachowanie obu mężczyzn. „On to wszędzie znajdzie sojuszników. Nawet tu" pomyślał z wyrzutem. Tak rozmyślając poczuł, że wiatr ucichł. Natychmiast wydał rozkaz do wymarszu.

 Natychmiast wydał rozkaz do wymarszu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nastała noc. Grupka Mandalorian podkradła się na klif. Szorstkie kamienie będące podłożem, bardzo utrudniały rozpoznanie. Hayar, dowódca drużyny przez kilka minut patrzył przez lornetkę termowizijną a następnie podał ją Jadenowi, który znajdował tuż obok niego. Weteran wojenny przyłożył ją do oczu i zaczął bacznie obserwować obóz nieprzyjaciela. W ruinach świątyni płonęły ogniska. Wokół nich siedzieli żołnierze Imperium. Komandor zaczął szukać dowódcy. Po chwili znalazł go. Oficer siedział przy jednym ze źródeł światła. Był szatynem o piwnych oczach, ubranym w mundur armii Imperium Systemowego. Imperialny obserwował bacznie swoich podkomendnych. Jaden zobaczył to co chciał zobaczyć. Podał lornetkę Fudge'owi. Poczekał wraz z Hayarem, aż kapitan skończy obserwacje. Gdy to nastąpiło, Tano zaczął wyczekująco patrzeć na księcia.
– To co robimy? – zapytał.
– Tam gdzieś jest Kad. Ruszamy o świcie.  

Nowe zagrożenieWhere stories live. Discover now