8. To, co wyzwala

1.2K 206 57
                                    

– Długo jeszcze zamierzasz na nas pasożytować? – spytał Arthur, stawiając na stole świeżo zaparzoną kawę.

Castia uniosła filiżankę do ust, lecz zaraz odstawiła naczynie. Nie lubiła gorąca, zbyt łatwo mogła się poparzyć.

– Pasożytować? Dzięki mnie macie więcej pieniędzy, niż bylibyście w stanie zarobić przez całe życie.

– Raczej dzięki twoim znajomym.

– Ale ja w tym uczestniczyłam pośrednio.

Kiedy kilka dni wcześniej chłopak wszedł do szopy, trzymając lagę w gotowości, zastał wampirzycę próbującą podważyć deski podłogowe. Jak tylko uspokoili się po kłótni, wytłumaczyła mu, czego szukała, a także opowiedziała, jak w ich piwnicy znalazła się skrzynia. Mimo że spała, wiedziała, co działo się tamtej nocy, ponieważ było to dokładnie zaplanowane. Castia stwierdziła, iż mężczyzna w masce, którego określiła mianem ,,rudy świr'', (choć Arthur pamiętał wszystko jak przez mgłę, więc nie mógł stwierdzić, czy przezwisko jest adekwatne), musiał zostawić w pobliżu sporą sumę pieniędzy.

I miała rację. To, co znaleźli w skrytce pod podłożem przyprawiło osiemnastolatka o zawrót głowy. Nigdy w życiu nie widział tylu monet na raz. Z taką fortuną mogli zamieszkać w ogromnej posiadłości z tuzinem służących i do końca życia jadać kawior na kolację.

Za to Helena i Alden kompletnie się tą sumą nie przejęli, zupełnie jakby to było naturalne, że w ich szopie leżą sobie grube pieniądze. Castia stwierdziła, że hipnoza powinna stopniowo mijać, jak tylko opuści dom, jednak wyglądało na to, że wcale jej się nie śpieszy.

– Mówię poważnie, przecież nie możesz tu siedzieć w nieskończoność.

– Nieskończoność to długo, nawet ja nie będę tyle żyła. – Blondynka wystawiła język w stronę Arthura, który wywrócił na ten widok oczami.

– Jak dziecko. Nie masz żadnych przyjaciół, do których mogłabyś pójść?

– Aż tak ci przeszkadzam?

– Szczerze mówiąc, to tak. Po ostatniej akcji nie ufam ci ani trochę.

– Ale moje pieniądze to byś chętnie przygarnął, co?

– Twoje pieniądze? Facet w masce dał je nam w zamian za ukrycie skrzyni.

– Nie możesz tego wiedzieć, przecież nie pamiętasz tamtej nocy.

– To akurat pamiętam.

– Tylko tak mówisz. – Castia zamilkła na chwilę, by wziąć łyk kawy. Była całkiem dobra, choć mieszkając z Sylvainem – miłośnikiem dobrej kuchni – zdążyła przyzwyczaić się do naparów parzonych z najdroższych ziaren. – Całej tej sumy nie zabiorę ze sobą, jest tam za dużo monet. Będziecie mogli zatrzymać resztę, znaj moją łaskę.

– Och, dzięki ci o pani! A tak na serio, to pieniądze nam się przydadzą. Rodzice będą mogli sprzedać gospodarstwo i wyjechać w jakieś malownicze miejsce, a ja pójdę na studia.

– Co zamierzasz studiować?

– Historię i kulturoznawstwo, zawsze o tym marzyłem.

– Dobry kierunek dla kogoś, komu nie przeszkadza bezrobocie – odparła sarkastycznie. – Ale w sumie już nie musisz się tym martwić. Jak dobrze rozporządzisz swoją częścią mamony, to starczy ci na dość wygodne życie.

– Oj tam zaraz bezrobocie – odburknął, nadymając policzki. – A ty pracowałaś kiedyś?

– Oczywiście! Wyobrażasz sobie, że przez trzysta lat leżałam i pachniałam?

Szklany pogłosWhere stories live. Discover now