04

15 1 0
                                    

To była gra. Romanoff rzuciła rękawicę, a Peter nie zamierzał tchórzyć.

Słońce rozświetlało mroczne korytarze, wpuszczając trochę światła w zaciemnione umysły uczniów. Clint i Natasha nie marnowali nawet krótkiej chwili na przebywanie w tak depresyjnym miejscu, zamiast tego w czasie przerwy udając się na pobliską stację benzynową. Ufając swoim siłom, Peter pobiegł w pewnej odległości za nimi, odpowiadając na wyzwanie Wdowy sprzed kilku dni.

Kiedy wtargnął do pomieszczenia, zastał przyjaciół przy kasie. Trudno było uwierzyć w to jak zwyczajnie wyglądała dwójka największych autsajderów szkoły (choć Peter starał się rywalizować z nimi o ten tytuł) kupując kawę i ciastka. Martwiąc się o zdrowie Clinta, sprinter porwał dwie kostki cukru zanim wpadły do papierowego kubka z latte i odłożył na miejsce. Dwóm pozostałym pozwolił opaść na dno. Z myślą, że ta informacja może być kiedyś przydatna, zapisał w pamięci, że Natasha preferuje kawę czarną i mocną - trochę jak jej charakter.

Następnie wybiegł na zewnątrz, chowając się za dystrybutorem i wracając do normalnego tempa. Dotarło do niego to, że nawet tak osnuty tajemnicą, epicki duet jak Czarna Wdowa i Hawkeye ma czasem normalne życie.

Bo zdecydowanie zasługiwali na nazywanie ich co najmniej legendą. Pozostali długo będą wspominać, że mieli okazję uczęszczać do szkoły z kimś ich pokroju. Trzeba przyznać uczciwie - czy ktokolwiek inny potrafi wyskoczyć z drugiego piętra, wylądować bez zachwiania przed szkołą i nie połamać karku albo trafić w sam środek tarczy trzymanej przez żywy cel z odległości równej kilku boiskom szkolnym? Jeśli tylko nie ukrywali swojej prawdziwej, mutanckiej natury, to oboje byli po prostu cholernie dobrzy.

W ciągu kilku tygodni szkoły zdążył już sobie wyrobić o nich jakieś zdanie. Trudno było coś powiedzieć o dwójce przypadkowych uczniów w jednym z popularniejszych liceów miasta, zwłaszcza, jeśli są to starsi i bardziej zapracowani uczniowie. Był świadkiem tylko kilku akcji, na dodatek o średnim stopniu zaawansowania, a o pozostałych szkolnych mitach słyszał tylko z ust kolegów. Poza faktem, że nie utrzymywali bliższych kontaktów z resztą szkoły, na pierwszy rzut oka byli tacy sami jak wszyscy inni. Może plotki pozostawały tylko plotkami, a prawda była taka, jaką ją widział?

Peter nie zamierzał ich podsłuchiwać. Jednak kiedy ulokowali się na ławce przed szkołą, a on miał idealne pole do obserwacji zza drogi, nie chciał również przepuścić takiej okazji by dowiedzieć się czegoś więcej.

Nie spodziewał się, że Natasha zacznie uważnie studiować gazetę poranną, co jakiś czas interweniując Clinta. Wnioskując z urywków komentarzy jakie zdołał wychwycić, przeglądali rubrykę z ogłoszeniami dotyczącymi pracy i raczej nie byli zachwyceni. Nie było to zajęcie, jakiemu zazwyczaj poświęcali się licealiści, a tym bardziej nie ci z niepochlebną opinią. Czy naprawdę zrobili wystarczająco dużo aby zasłużyć na stawianie ich zawsze w złym świetle?

— A to? — Dziewczyna wskazała na niewielkie ogłoszenie w gazecie trzymanej na kolanach, zwracając na siebie uwagę Petera.

Barton zajrzał jej przez ramię, lecz od razu odrzucił propozycję. Najwidoczniej albo mieli duże wymagania, albo po prostu żadne rozsądne stanowisko ostatnio się nie zwolniło.

Maximoff nie wiedział, czy opłaca się czekać. Co mogłoby się wydarzyć, by ostatecznie zdobył informacje potwierdzające lub obalające zdanie pozostałych na ich temat?

Kiedy kawa zdążyła już wystygnąć, Clint spojrzał na zegarek. Zirytowany miejscem w rubryce zajmowanym przez kompletnie nieistotne reklamy, zwinął gazetę i z teatralnym sfrustrowaniem wrzucił do plecaka. Natasha również się poddała, zbierając śmieci i idąc w kierunku szkoły z chłopakiem u boku. To ciekawe, że ponoć tak często miewająca kłopoty para miała więcej kultury niż niejeden pozornie wzorowy uczeń.

Peterowi się tak nie spieszyło. Zaczekał, aż przestanie być w polu widzenia i ze swojej kryjówki skierował się w stronę sklepu, by kofeiną podsycić swoje i tak już nadpobudliwe zachowanie.

Nic nie mogłoby zepsuć tego słonecznego popołudnia, gdyby tylko zabrał ze sobą zegarek. W pewnym momencie stracił rachubę – co zdarzało mu się zdecydowanie zbyt często – i nawet nie zauważył, kiedy ludzie zaczęli tłoczyć się w wejściu do szkoły po przerwie. Niestety, wolna lekcja Petera skończyła się dawno temu.

Liczył, że uda mu się wrócić niepostrzeżenie, ale przy tylu świadkach użycie mocy było zbyt ryzykowne. Z dumnie podniesionym wzrokiem i pochyloną głową, by jednak nie wyróżnić się, wpadł na znajomą postać.

— A dokąd to, Maximoff? — usłyszał nad sobą młody skrzek.

Peter westchnął. Nie pamiętał nawet nazwiska nauczycielki (choć był przekonany, że brzmiało typowo francusko). Spojrzał jej prosto w oczy i robił wszystko, byle tylko nie mrugać.

— Właśnie wracałem do klasy. — Posłał jej najniewinniejszy uśmiech, na jaki tylko było go stać. Czy działał na nią urok osobisty, kwiaty, a może była to jędza, której zamiarów nic nie potrafiło zmienić? Kompletnie nie pamiętał nawet, czy miał okazję do przekonania się.

Kobieta zniżyła się do poziomu Petera (albo po prostu przykucnęła by za chwilę rzucić się na ucznia ze szponami i skórzanymi skrzydłami wyrastającymi jej znad łopatek). Żadna krzywda jednak się nie stała, ponieważ nim nauczycielka zdążyła cokolwiek powiedzieć, z drugiej strony rozległ się znajomy głos.

— Hej, Peter!

Oboje odwrócili się z równie niedowierzającym spojrzeniem. Nauczycielka szybko zamaskowała swoje zawahanie i powróciła do groźnej oraz nieustępliwej postawy. Peter w milczeniu oglądał starcie tytanów, jakie niebawem miało się rozpocząć.

— Co ty tu robisz, Barton?

Morderczy wzrok Gorgony zza okularów nie zrobił wrażenia na Clincie. Przeciwnie, chłopak z wyzywającym uśmieszkiem wykonał swój ruch.

— Och, nie widziałem pani. — Tak aroganckie zachowanie musiało zostać odczute nawet na drugim końcu szkoły, lecz ona udała niewzruszoną. — Wicedyrektor prosił nas, żebyśmy coś dla niego załatwili z Peterem.

— Nic pani nie mówił? — wtrąciła Natasha, wynurzając się znikąd i również udając niezamieszaną w przekręt. — Ostatnio spędza pani z nim bardzo dużo czasu, dlatego myślałam, że powiedział...

Momentalnie na policzkach nauczycielki wystąpiły rumieńce.

— To nie jest wasza sprawa, co robię z wicedyrektorem. Już, wracajcie do klas!

Niezgrabnym krokiem oddaliła się, nawet nie obdarzywszy uczniów ostatnim wrogim spojrzeniem. Peter zaczekał, aż zniknie z pola widzenia, po czym spróbował dobrać odpowiednie słowa. Zdecydował się na zadanie jednego z kilku pytań, jakie cisnęły mu się na usta.

— Skąd wiedzieliście?

— Nie dziękuj, młody — odrzekł Clint spokojnym tonem. — Jeśli masz dobre źródła informacji, niczego nie musisz się obawiać. Romansują ze sobą od roku. To dla niej drażliwy temat.

— Następnym razem wejdź od tyłu, tam się nie plączą — doradziła Natasha. Nie musiała patrzeć na swojego przyjaciela, który wiedział, że na tym zakończyło się ratowanie życia kolegi.

Peter postanowił, że nieważne za jaką cenę, kiedyś dołączy do owej dwójki. Zastanawiał się tylko nad jednym - jakim cudem jeszcze nie dowiedział się o istnieniu tylnego wejścia do szkoły?

𝘖𝘶𝘵𝘴𝘪𝘥𝘦𝘳𝘴 °•° MarvelWhere stories live. Discover now