/1/

18 0 0
                                    

Po zaistniałej sytuacji nie odzywałam się do Woobina. Oczywiście dzwonił bardzo wiele razy, ale zawsze odrzucałam, albo po prostu nie odbierałam telefonu. W ten weekend jak zwykle pomagałam mojej mamie w restauracji. Około południa zobaczyłam go przy stoliku. Obserwował mnie. Byłam jedyną kelnerką, więc musiałam do niego podejść.
- Co podać? - zapytałam beznamiętnym tonem.
- Kawę i chwilkę rozmowy.
- Nie mam czasu. - Rzuciłam i odeszłam. Po chwili przyniosłam Woobinowi jego zamówienie. Miałam się odwrócić, ale złapał mnie za rękę i pociągnął na krzesło, znajdujące się obok niego.
- Chwila rozmowy. Proszę. - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Dobrze. Za chwilę kończę, bo mama zamyka dzisiaj wcześniej. Poczekasz pół godziny?
- Dziękuję. - cmoknął mnie w policzek.
Po trzydziestu minutach byłam gotowa i razem z Woobinem poszliśmy do parku. Kiedy usiedliśmy na ławce, nastała między nami cisza.
- Muszę ci coś powiedzieć. Mam raka mózgu zostało mi tylko siedem dni życia. Chciałbym spędzić je z tobą. Tamten pocałunek nic nie znaczył, to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Proszę nie zostawiaj mnie samego. - przerwał ciszę Woobin, a mnie zatkało.
- Żartujesz, prawda? - zapytałam z łzami w oczach.
- Chciałbym. - odpowiedział z bladym uśmiechem Woobin, a ja rzuciłam mu się na szyję.
- Przepraszam, że ostatnio byłam dla ciebie taka okropna. - załkałam, bardziej się do niego wtulając.
- Nic się nie stało młoda. Zasłużyłem sobie. Przepraszam za tamto. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Chciałbym cię o coś poprosić. Zrozumiem jeśli się nie zgodzisz...
- O co chodzi? - przerwałam chłopakowi.
- Czy nie wprowadziłabyś się do mnie na ten tydzień. Chcę spędzić z tobą ostanie dni. - powiedział smutnym głosem, a ja się zgodziłam.
Poszliśmy do mojego mieszkania i Woobin, przedstawił mojej mamie całą sytuację. Zaproponowała, że może zamieszkać u nas, ale ostatecznie stwierdziła nie mamy wystarczająco dużo miejsca. Kobieta bardzo lubiła Woobina, więc nie miała nic przeciwko. Bardzo się jednak zmartwiła jego chorobą.
Wieczorem byliśmy już w jego ogromnym domu. Jako aktor wcale mało nie zarabiał.
- Jak chcesz to odstąpię ci sypialnię, a sam będę spał w salonie. - powiedział Wobin, kiedy usiedliśmy w kuchni i czekaliśmy na kawę.
- Oppa nie musisz. Ja mogę przespać się na kanapie.
- Nie.
- Tak.
- Nie i koniec. Nie kłóć się ze starszym. - zaśmiał się mój oppa. - Pogadamy później. Panie starszy. - pokazałam mu język, aon w jednej chwili znalazł się obok mnie.
- Nie ładnie pokazywać język. - zaśmiał się i delikatnie musnął moje usta swoimi. Niestety przerwał nam dźwięk czajnika, informujący o tym, że woda jest gotowa.
- Oppa, zapomniałam ręcznika. - powiedziałam, kiedy po wypiciu kawy, chciałam wziąć prysznic.
- Nie ma problemu. - puścił mi oczko, a po chwili wrócił z rzeczą, której zapomniałam. Podziękowałam i udałam się do łazienki.
- A może umyć ci plecy? - zapytał, kiedy miałam zamiar zamknąć drzwi.
- Nie, dam sobie radę. - odparłam z uśmiechem i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Po umyciu się wyszłam i szukałam Woobina. Okazało się, że siedział w salonie i oglądał telewizję. Kiedy spojrzał na mnie wybuchł głośnym śmiechem.
- Serio piżama w króliczki? - zapytał, a ja udałam naburmuszoną:
- Co masz do króliczków?
- Nic. Uroczo wyglądasz. - powiedział i pociągnął mnie na swoje kolana.
- To kto tutaj śpi? - zapytał i po krótkiej sprzeczce, wynikającej z jego pytania, doszliśmy do wniosku, że jego łóżko w sypialni pomieści dwie osoby.
- Dziękuję, że ze mną jesteś. - wyszeptał, kiedy leżeliśmy w jego pokoju.

Zabójcze uczucie Where stories live. Discover now