3.To nie prawda!

2.1K 182 73
                                    

Biegłam do Mistrza ile miałam sił w nogach. Wpadłam do jego domu niczym piorun.

- Co z nim?! - krzyknęłam. - Żyje prawda? Och powiedz coś Mistrzu! - powiedziałam już ciszej. Nie odzywałam się, a zarówno jego, jak i jego kwami twarz była smutna. - Błagam, powiedz coś... Powiedz, że żyje... On... On nie może... Nie może umrzeć!

-Niestety... Nie żyje. Udało mi się wyciągnąć pocisk i okazało się że był zatruty... Gdyby nie dostał w serce to pewnie by jeszcze żył, ale nie długo...

-Nie... - wyszeptałam, popłakałam się i już miałam wychodzić gdy zatrzymał mnie głos jego kwami:

-Ale jest sposób na uleczenie go. 

-Jaki!? Trzeba było od razu mówić! Jaki to? No już, mówcie! - ożywiłam się.

-Można go uleczyć pocałunkiem... 

-No to na co czekamy? -powiedziałam i zaczęłam iść w stronę łóżka na którym leżała Kot, ale Mistrz mnie zatrzymał.

-Daj mu skończyć. 

-Ale prawdziwej miłości. Musi to być posiadaczka przeciwnego miraculum, czyli w tym przypadku Biedronki.

-Wszystko się zgadza. Nie rozumiem w czym problem? 

-Obie strony muszą się kochać. Dobrze że dostał w serce bo serce da się uleczyć miłością. Gdyby dostał gdzie indziej to już nie byłoby ratunku. 

-Och, kocham go po przyjacielsku. - Znów ruszyłam w stronę łóżka, gdzie leżał Kot i znów Mistrz mnie zatrzymał. Tym razem on mówił:

-Nie możesz go kochać tylko po przyjacielsku. Musisz go kochać po partnersku. A jeśli twoje uczucia nie są prawdziwe choć w najmniejszym stopniu to...

-To co?! Co do jasnej! Mów! Co może go spotkać gorszego od śmierci?! 

-Jego nie ale...

-Ale!? 

-Ale jeśli go pocałujesz nie kochając go to podzielisz jego los... Umrzesz. - Gdy to usłyszałam łzy zaczęły mi napływać do oczu. Wybiegłam i pobiegłam w stronę Wieży Eiffla. Było już ciemno. Nie wiem, która była godzina. Nie wiem ile błąkałam się po mieście. Po jakimś czasie poszłam na szczyt Wieży Eiffla na i moim jojo sprawdziłam godzinę. Była już 21:47. O 22 zamykają zwiedzanie Żelaznej Damy więc będę mogła porozmawiać z Tikki. Jak ja mogę uratować Kota skoro go nie kocham? Nie wystarczy tylko chcieć? Do oczu znów zaczęły mi napływać łzy. Przecież kocham Adriena... Ale... Kota może też..? Nie! Nie da się kochać dwóch chłopców naraz. Ugh! Co ja mam zrobić?! Wybiła 22.

-Odkropkuj. - Powiedziałam. Kostium zniknął. Przede mną pojawiła się moja kwami. - Och Tikki co ja mam zrobić?! Przecież nie kocham kota tylko Adriena!

-Marinette uspokój się. Jak długo jeszcze będziesz się bronić przed uczuciami do niego?

-Ale...

-Żadnych "ale" Marinette! Nie broń się już! Ty go kochasz!

-Nie! To nie prawda! Nie kocham Kota ja kocham...

-Adriena? Jasne. Chcesz uratować kota?

-No tak...

-No to nad czym się zastanawiasz? Kropkuj i leć do Mistrza! On go zaraz będzie grzebał jeśli nie przyjdziesz!

-Jak to grzebał?

-Jak jak to?! Każdy człowiek jest grzebany!Chowany w ziemi! Heloooł! No już!

-Dobrze.. Tikki kropkuj! - rzuciłam moim jojo i poleciałam do Mistrza. Wpadłam do jego domu. Mistrz stał przy nim i chciał mu zdjąć miraculum.

-Co ty robisz?! - krzyknęłam a on dopiero teraz odwrócił się w moją stronę.

-Spokojnie. Myślałem że już nie przyjdziesz bo długo cię nie było Biedronko, a trzeba go pogrzebać. A ty go raczej nie uratujesz... - odpowiedział po czym już miał wrócić do wcześniej wykonywanej czynności gdy krzyknęłam:

-Stój! - odwrócił się znów do mnie. - Zrobię to. - powiedziałam tak cicho że on nie usłyszał ale jego kwami już tak.

-Na pewno chcesz to zrobić? Ryzykujesz swoim życiem. -powiedziało żółwio-podobne stworzonko.

-Tak... To znaczy nie! Nic nie ryzykuję bo... Bo ja go...

-Ty go...? - zapytało kwami, gdy długo nie odpowiadałam.

-Kocham okej!? Kocham go! Tylko... Nie mówcie mu tego... Ja mu to powiem jak... Jak będę gotowa...

-Dobrze. Podejdź do niego. -Mistrz odsunął się od łóżka, na którym leżał kot. Podeszłam do niego. O Kocie proszę niech to zadziała! Nachyliłam się nad zielonookim. Jeszcze raz poprosiłam go w myślach by to zadziałało i pocałowałam go. Ale nie tak jak wtedy by go uratować. By nie był już moim wrogiem. Wtedy całowałam go obojętnie. Nieczule. A teraz... Tak delikatnie. Tak z uczuciem. Gdy się od niego oderwałam poczułam się słabo. Mistrz zaczął mówić że o czymś zapomniał, ale nie usłyszałam już o czym i...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
KONIEC. KOT I BIEDRA NIE ŻYJĄ I KONIEC.



















Poprawione 👮

Nie no taki żart xD

Tym co udało się dotrzeć do tego momentu proszę (nie, ja żebram xD) o gwiazdkę lub komentarz :) I wymyśliłam takę coś że ma być przynajmniej 1 gwiazdka przy każdym rozdziale (od teraz) i dam next. Pewnie nie wypali, ale warto spróbować xd NIE BĄDŹ DUCHEM ZOSTAW OZNAKĘ ŻYCIA XD

Dla Ciebie Wszystko  || Miraculum √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz