Polska - Portugalia

269 26 0
                                    

Gdy się obudziłam zobaczyłam, że obok mnie łózko jest wolne. Ciekawe gdzie poszedł. Podniosłam się z łóżka podeszłam do szafy z której wyjęłam ubrania z którymi udałam się do łazienki. Po porannej toaletce udałam się na śniadanie. Kiedy usiadłam już przy stoliku zaczęłam się rozglądać w celu znalezienia Kuby, zobaczyłam, że Piszczek siedzi z Fabianem i co było dziwne nie było z  nimi Kuby.  Doszłam do wniosku, że nie będę się tym przejmować. Po chwili zaczęli wnosić jedzenie, rozejrzałam się po raz ostatni a go nadal nie było.  Po zjedzonym śniadaniu poszłam do swojego pokoju gdzie się przebrałam i poszłam na siłownię. Po godzinie ciężkiej pracy poszłam z powrotem do siebie. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w czyste ubrania. Spojrzałam na zegarek który wskazywał, że za niecałe pięć minut jest obiad, więc szybko udałam się na jadalnie. Po zjedzonym obiedzie wszyscy poszli się przejść każdy ma tylko godzinę odpoczynku, ponieważ dzisiaj gramy z Portugalią. Udałam się do sali z grami, tam znalazłam Oliwę, Amelkę, Milika, Kubę i no niewierze Krychowiaka.

- Gracie? - zapytałam siadając koło Arka.

- Oczywiście. - powiedziała Amelka.   

I tak zaczęliśmy grać. Podzieliśmy się na składy ja byłam z Milikiem, Kuba z Oliwią a Amelka z Panem od futer. Z Miliksonem zajęliśmy drugie miejsce na pierwszym był Kuba wraz z Oliwią. Po rozegranych meczach szybko udałam się do swojego pokoju. Spakowałam sobie koszulkę specjalnie przygotowaną na mecz, była to moja o dziwo ulubiona koszulka z numerem 16. Przebrana szybko pobiegłam na miejsce zbiórki i pojechaliśmy. Po drodze na stadion popisałam trochę z Marco. Kiedy dojechaliśmy wszyscy udaliśmy się na stadion. Chłopacy zaczęli trening a ja podeszłam do dziewczyn.

- Hej. - powiedziałam podchodząc do nich.

- Hej. - odpowiedziały chórem. 

- Jak tam z Wojtkiem? - zapytałam.

- Ty się nie pytaj jak tam z Wojtkiem tylko opowiadaj od kiedy jesteś z Kubusiem? - powiedziała Oliwia po czym mnie zamurowało.

- Co? - patrzyłam na nią z niedowierzaniem. - Między mną a Kubą nic nie ma i jakbyś wiedziała nigdy nic  nie będzie.  - obejrzałam się a za nami stali chłopacy i był wśród nich Kuba który tylko się na mnie popatrzył i wrócił do rozmowy. - Zrozumcie to. Ja jestem umówiona na randkę z Marco. 

- Co? - zapytała Amelka. 

- Nie mówiłam wam? - dziewczyny pokiwały tylko przecząco głowami. - Opowiem wam to w wielkim skrócie. To pewnego dnia po meczu zaczął ktoś do mnie pisać i chciał żebym zgadła kim jest. W końcu się dowiedziałam i jest to Marco i On zaprosił mnie na randkę. - powiedziałam lekko uśmiechnięta. 

- Spotykasz się z Reus'em?! - krzyknęła Amelka. 

- Cicho! - wrzasnęłam na nią. - Nie spotykam się ale jestem z nim umówiona.

- Spoko. - opowiedziała spokojnie.  

Rozmawiałyśmy tak jeszcze z dobrą godzinę. Trening się zakończył spojrzałam na zegarek który wskazywał, że jest godzina 17.09. Kadrowicze udali się z powrotem do hotelu a ja wraz z niektórymi osobami zostałam na stadionie. Udałam się do małej salki gdzie usiadłam, wyjęłam z kieszeni słuchawki, podłączyłam je do telefonu i włączyłam muzykę. Zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy morfeusza. 

- Sandra! - usłyszałam kogoś. Zaczął mną szarpać. Natychmiastowo się obudziłam.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam na chłopaka. 

- Przepraszam... - powiedział już bardziej opanowany. 

Zobaczyłam, że za Wojtkiem stoi Krychowiak, szybko się podniosłam z siedzenia schowałam telefon wraz z słuchawkami do torby i poszłam poszukać dziewczyn albo kogokolwiek normalnego. Zobaczyłam Kubę rozmawiającego z Piszczkiem, więc do nich podeszłam. 

- Ja lecę. - powiedział po czym odszedł. 

- A temu co? - zapytałam. 

- Zakochał się biedaczyna i to nieszczęśliwie. - powiedział Łukasz patrząc się na oddalającego się od nas blondyna.

- Skąd wie, że nieszczęśliwie? - zapytałam pełna zaciekawienia. 

- Nie ważne, ważne, że on wie. - powiedział patrząc się na mnie.

-  Ty wiesz kim ona jest? - chłopak przytaknął. - A powiesz mi? 

- Nie mogę... - powiedział cicho. 

- Dlaczego?! Przecież ja chcę żeby miał się dobrze, bo na to zasługuje! Proszę powiedz mi... - mówiłam patrząc się brunetowi prosto w oczy. 

- Jaa... - Łukaszowi przewał krzyk mojego wujka. - Muszę iść. - powiedział po czym poszedł w stronę szatni. 

Ja udałam się do łazienki w której przebrałam koszulkę i poszłam na stadion. Usiadłam na trybunach. Po chwili zaczął się trening. Po treningu obydwie reprezentacje udały się po raz ostatni do szatni. Po pięciu minutach obydwie reprezentacje weszły na boisko odśpiewały swoje hymny. Po całym stadionie rozległ się dźwięk gwizdka co oznaczało, że mecz się rozpoczął. 

**********

Dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz! 

Przez Piłkę Do MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz