Wszystko dla ciebie

780 38 13
                                    

-Chciałbym porozmawiać z doktorem Alexandry Sheridan- zawołałem kiedy kilka pielęgniarek nie miało zamiaru wpuszczać mnie do pokoju lekarzy.

-Nie możesz jest zajęty. Na wszystkie pytania my odpowiemy.-słyszałem jak jedna z nich podnosi głos kiedy drzwi się uchyliły i moim oczom ukazał się starszy mężczyzna ze stetoskopem na szyi.

-Co się tu dzieje?- zdenerwowany mężczyzna nawet nie zwrócił na mnie uwagi tylko szybko zaczął kierować się do windy. Pobiegłem za nim.

-Panie doktorze czy operacja Alexy jest możliwa w najbliższym czasie?- stanąłem obok niego kiedy winda otworzyła się.

-Czy jesteś kimś z rodziny?- mężczyzna pewnym tonem zwrócił się do mnie.

-Ja.. nie- odpowiedziałem- jestem jej najbliższym przyjacielem.

-Więc nie mogę udzielać takich informacji a teraz przepraszam, ale śpieszę się do pacjenta- lekarz podążył korytarzem kiedy drzwi windy otworzył się na 4 piętrze.

-Ale...- wyciągnąłem rękę aby spróbować go zatrzymać- cholera- przywaliłem pięścią w kawałek metalu. Ludzie popatrzyli się na mnie dziwnym wzrokiem.

Tak wyglądał mój niedzielny poranek. Reszta dnia minęła mi na pisaniu tekstów nowych piosenek. Pisałem je myśląc o niej i o moim życiu gdyby jej w nim zabrakło. Do lekcji nawet nie zajrzałem. Jedynie przejrzałem cykl nowego przedstawienia na jutro.  W poniedziałek rano niechętnie wstałem z łóżka i popędziłem na śniadanie.

-Mamo- zaczepiłem ją nalewając sobie mleka do miski a następnie wkładając ją do mikrofali- może można zacząć operację Alexy wcześniej ?

-O czym mówisz ?- mama przestała zmywać naczynia i usiadła naprzeciwko mnie na wysokim stołku.

-Byłem wczoraj w szpitalu, ale lekarz nie chciał mi udzielić informacji. Mówię tylko, że jeśli operacja odbędzie się wcześniej tym lepiej- starałem się brzmieć jak najnormalniej.

-No tak, ale to wszystko zależy od lekarzy i od kosztów przecież wiesz- mama złapała mnie za rękę i spojrzała na mnie.

-Wiem dlatego pomyślałem, że pieniądze, które uzbieraliśmy teraz można wpłacić nawet dziś a resztę po mojej trasie- skończyłem odkładając naczynie na bok i pochylając się nad stolikiem.

-Bardzo ci na niej zależy- odparła- wiem znacie się przecież od zawsze z resztą Kira to moja przyjaciółka. Nie wiem co by się z nią stało gdyby straciła dziecko. Poświęcasz się dla niej to trochę więcej niż przyjaźń- spojrzała na mnie troskliwym wzrokiem.

Ostatnio zacząłem postrzegać rzeczy zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że stałem się o wiele dojrzalszy. Wiem co mama chciała mi przekazać.

Usiadłem tylko w zamyśleniu opierając rękę na lewej stronie twarzy.

-Już późno- kobieta spojrzała na zegarek i nakazała mi się pośpieszyć- zaraz się spóźnisz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Już późno- kobieta spojrzała na zegarek i nakazała mi się pośpieszyć- zaraz się spóźnisz.

Już 7;55 a ja mam jakieś 10 minut do szkoły spóźnię się- znowu.  Zarzuciłem plecak na plecy i pospieszyłem do mojego ulubionego miejsca. Tuż przed wejściem zatrzymała mnie szczupła blondynka. Wydaje mi się, że mogła być o rok młodsza, nie sposób zapamiętać tu wszystkich dziewczyn.

-Lukas- zaczepiła mnie. Wcale nie zdziwiło mnie to, że wie kim jestem.

-Ee cześć- kiedy nie stanąłem koło niej sama zaczęła szybkim truchtem podążać za mną. Rozległ się dzwonek a ja wpadłem do szatni. Było tak ciepło, że nie zmieniałem butów.

-Chciałbyś się wybrać ze mną na bal na zakończenie roku?- dziewczyna była dosyć nieśmiała i widziałem ile sprawiało jej to trudu, żeby ze mną porozmawiać.

-Wybacz, ale ja już kogoś zaprosiłem- niechętnie, ale się zatrzymałem i spojrzałem w końcu na nią zdając sobie sprawę, że od dłuższego czasu wszystkich unikam i jestem niemiły.

-To nie szkodzi- posmutniała i schyliła głowę.

Musiałem coś wymyślić i to szybko.

- Organizuję imprezę w wakacje i wszyscy zaproszeni- rzuciłem słowa na wiatr- musisz przyjść.

Dziewczynie od razu poprawił się humor i tylko skinęła głową. ,,Co ja właściwie obiecałem?'' zadawałem sobie pytania kiedy w końcu dotarłem do klasy a wzrok wszystkich uczniów i nauczycielki padł na mnie.

-To widzę, że mamy chętnego do odpowiedzi- kobieta o krótkich, kręconych, brązowych włosach to właśnie moja nauczycielka od niemieckiego.

,,Cholera zapomniałem, że mam dziś pierwszy niemiecki'' -wyklinałem w duchu zajmując miejsce koło Mathew . Wyciągnąłem zeszyt i prześledziłem to co ostatnio udało mi się nabazgrać na lekcji. Ta kobieta to istne monstrum. Nie dość, że zapytała mnie z jakiś mało istotnych głupot to jeszcze widziałem jak się ze mnie podśmiewuje. Wyszedłem na głupka, ale to nie pierwszy raz. Kiedy udało mi się cudem dostać tą dopuszczającą ocenę usiadłem w ławce i zacząłem skrobać tekst piosenki. Na godzinie z naszym wychowawcą próbowaliśmy ustalić gdzie jedziemy na wycieczkę w czerwcu. Ja nie udzielałem się, bo i tak nigdzie nie jadę rzecz jasna.

-Lukas- zawołał mnie pan Joseph kiedy zadzwonił dzwonek- podejdź proszę.

-Tak?- podszedłem do mężczyzny. Zawsze lubiłem tego gościa. Potrafił tak wszystko zorganizować i był przesympatyczny.

-Ostatnio twoje oceny nie są zbyt dobre. Czy masz jakieś problemy?- nauczyciel wskazał mi na komputerze moje oceny i frekwencje z ostatnich dwóch miesięcy. Rzeczywiście nie było dobrze.

-Nie po prostu mam mniej czasu na naukę dlatego tak to wygląda. Obiecuję, że poprawię to zagrożenie.- zauważyłem, że mi odpuścił.

-Powinieneś pojechać na tę wycieczkę. Przemyśl to.- mężczyzna wstał od biurka i chwycił leżące na nim papiery.

- Przemyślę- oszukałem go, wiedziałem, że nie pojadę.

Może i rezygnuję z niektórych rzeczy, ale nigdy w życiu nie ma tak, że masz to czego chcesz próbuję się tego nauczyć.

---------------

Nie wiem czy jest sens pisać to opowiadanie. Mam tak niewielu czytelników...


Zostań ze mnąWhere stories live. Discover now