Untitled part

898 27 1
                                    


Ten tydzień był chyba jednym z najgorszych w moim życiu. Nie liczę tego, że może być jeszcze gorzej. Codziennie schodziłem z łóżka z wielkim niezadowoleniem. Szedłem do szkoły obojętnie. Mijałem wszystkich nie mówiąc im nawet ,,cześć''. Na lekcjach myślałem ciągle kiedy wreszcie będę mógł zobaczyć Alexę.Dostałem dwie niedostateczne oceny, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Chodziłem na kółko teatralne, śpiewałem, ale się nie starałem tak jak kiedyś. Jedna wiadomość mnie pocieszyła- Alexa zdała egzaminy wstępne. Chciałbym, żeby sama mogła to usłyszeć, żeby się już nie martwiła i abyśmy poszli to oblać. Nawet wcześniej już wszystko przygotowałem na tę okoliczność. Tak bardzo tęsknię za jej uśmiechem, za jej głupimi żartami i siedzeniem razem nad książkami i wspólnym śpiewaniem.

Był piątek, a ja jak robię to codziennie, wybiegłem ze szkoły i popędziłem na autobus. Za kilkanaście minut  byłem już w szpitalu na najwyższym piętrze. Widok mnie zaskoczył.

-Lukas?- zaczęła kobieta siedząca przy łóżku.

Schyliłem głowę w dół i podszedłem do dziewczyny.

-Tak mi przykro- pani Proud spojrzała nam mnie z zatroskaniem- nie wiedziałam, naprawdę.

-Proszę się nie tłumaczyć, to nie pani wina- odpowiedziałem obojętnie.

-Jeżeli będziesz czegoś potrzebował, proszę możesz przyjść do mnie- oznajmiła i dotykając lekko dłoni dziewczyny zaczęła się podnosić.

-Dziękuję- odchrząknąłem i spojrzałem na wazon z pięknymi kwiatami obok łóżka Alexy- i za te fiołki również.

Kobieta uśmiechnęła się i wyszła. Zostałem z dziewczyną sam na sam w pustym pomieszczeniu. Siedziałem w milczeniu i spoglądałem na jej kruche ciało. Chwyciłem gitarę, którą przyniosłem tutaj ze szkoły i zacząłem wygrywać melodię. Na początku było to dosyć ciche, ale potem dodałem również słowa. Ciągle spoglądałem na Alexę, bo to dla niej te piosenkę napisałem wczoraj w nocy. Ostatnie słowa zabrzmiały roznosząc się echem po pomieszczeniu  a ja byłem zdziwiony, że nawet nieźle to brzmi. Obróciłem się słysząc oklaski za sobą. Dwóch chłopaków w moim wieku, trzy dziewczyny i kilku dorosłych.

-To dobrze, że ma ciebie chłopcze- powiedziała kobieta w średnim wieku wyłaniając się z tłumu.

Odłożyłem gitarę.

-Co ja mogę zrobić?- oznajmiłem cicho spoglądając na łóżko i jednocześnie podchodząc do kobiety.

-Więcej niż ci się wydaje. Moja córka leżała tutaj przed dzień wypadku twojej koleżanki i obudziła się, ponieważ trwaliśmy przy niej i mieliśmy nadzieję- uśmiechnęła się nieznacznie.

-Trzeba mieć nadzieję- schyliłem głowę i pochwyciłem plecak leżący na ziemi po czym wyszedłem przedzierając się przez drzwi- dziękuję.

Trudno było mi powstrzymać łzy, które niemiłosiernie cisnęły się aby wypłynąć. Było już ciemno a ja zapomniałem zadzwonić do mamy, że będę później. Wybrałem się do parku. Lampy oświetlały ulicę a ja poruszałem się tak cicho. Droga i nadjeżdżające samochody przypominały mi o wypadku. Nie chciałem już dłużej o tym myśleć. To było okropne. Usiadłem na huśtawce i zacząłem grzebać butami w piasku. Łańcuchy skrzypiały pod moim ciężarem. Dawno nikt nie inwestował w to miejsce a powinien. Pamiętam jeszcze jak przychodziłem tu z Alexą, tyle, że wtedy  były tutaj tylko te huśtawki i boisko do piłki nożnej. Tyle dzieciaków przychodziło tutaj żeby się bawić a teraz nawet śladu kogokolwiek. Chciałbym żeby było jak dawniej. Chciałbym żeby Alexa się obudziła.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk komórki. To mama chce żebym już wracał. No tak przecież jest piątek. Powinienem siedzieć teraz w domu i pomagać albo odpoczywać. Cieszyć się.

Zebrałem się i ruszyłem w drogę powrotną. Mama przywitała mnie szczerym uśmiechem i zaprosiła na kolację. Zdając sobie sprawę, że nic nie jadłem ostatnimi czasy postanowiłem coś wrzucić na ruszt.

-Dzwonili ze szpitala- odezwała się nagle mama krzątając się po kuchni.

-Jak to?!- zdziwiłem się o mało nie krztusząc się kanapką- co mówili, co z nią?!- nie mogłem się opanować.

-Lukas- mama podeszła do mnie i oparła rękę na ramieniu, posmutniała- operacja odbędzie się pod warunkiem zapłacenia wymaganej kwoty.

-Tak lekarz coś o tym wspominał, ale w czym problem?- siedziałem oczekując natychmiastowych wyjaśnień.

-To nie są małe pieniądze.

-Ile?- przełknąłem ostatni kęs kanapki, matka spuściła głowę- Mamo! ile?.

-80 tysięcy euro.

---------------------------------

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

---------------------------------

Zależy mi na szczerych komentarzach. :)

Zostań ze mnąWhere stories live. Discover now