6.

1K 168 15
                                    

Zamknięci w ciasnym wnętrzu samochodu Tony i Rhodey mogli w końcu oddać się rozmowie. Problem polegał na tym, że Tony nie bardzo wiedział od czego zacząć. Domyślał się, że Rhodey miał już kiedyś okazję poznać Rogersa i mógłby teraz podzielić się wrażeniami. Ale prośba o takie opowieści zdradziłaby, że Tony wcale nie podchodził do halloweenowej nocy z takim lekceważeniem, jakim zbywał wszelkie swoje poprzednie wyskoki.

– Może złapiemy po drodze coś do jedzenia? – zaproponował, rozsiadając się wygodniej na siedzeniu ze sztucznej skóry. – Co powiesz na chińszczyznę?

– A co powiesz na to, żeby opowiedzieć mi ze szczegółami, co podkusiło cię, żeby przespać się z Rogersem? – zapytał Rhodey przekornie. – Nie, żebym krytykował twój wybór. Przeciwnie. To pewnie najporządniejszy facet, jakiego kiedykolwiek udało ci się uwieść.

Tony prychnął pogardliwie, choć w rzeczywistości poważnie obawiał się, że przyjaciel mógł być niebezpiecznie bliski odkrycia prawdy, którą Tony próbował chować przed samym sobą.

– Błagam, nie myślisz chyba, że naprawdę chciałem go uwieść. Przespaliśmy się, to wszystko.

– Szkoda. Gdybyś uznał, że jednak masz ochotę na coś więcej, mogę mu szepnąć kilka miłych rzeczy o tobie, wiesz, podrzucić coś z pierwszej ręki.

– Obejdzie się.

– Czemu? Wydawał się bardzo miły – westchnął Happy z siedzenia kierowcy.

– Happy, czy ty podsłuchujesz moje prywatne rozmowy?

– Nie, szefie, pewnie, że nie. Ale te dzieciaki naprawdę go lubiły. Ich rodzice z resztą też.

– Jesteś pewien, że żadne z nich nie było jego? – zaśmiał się Tony, postawiwszy sobie za punkt honoru znalezienie chociaż jednej skazy na życiorysie Rogersa.

– Nie, to bardzo mało prawdopodobne. – Rhodes spoważniał. Czyżby wchodzili na grząski grunt? Ale Tony nie chciał zawracać z obranej drogi. Przeciwnie, chciał wiedzieć więcej. Poza tym, to przecież Rhodey zaczął temat.

– Czemu? Wiem, że na pierwszy rzut oka na takiego nie wygląda, ale w łóżku zmienia się w prawdziwą bestię. Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby miał na koncie pokaźną gromadkę nieślubnych bachorów – sarknął Stark, choć w rzeczywistości myślenie o tym nie sprawiało mu absolutnie żadnej przyjemności.

– To nie ten typ, Tony.

– Rhodey, wiem, że gość sprawia bardzo dobre wrażenie, ale chyba zapominasz o jednym bardzo istotnym szczególe. Nie uwiodłem go ani do niczego nie zmuszałem, Rhodey. To on rzucił się na mnie jak wygłodniałe zwierzę.

– Cóż, rzeczywiście nikt się tego po nim nie spodziewał.

– Może po prostu po raz pierwszy jego wyskok zbiegł się w czasie z kradzieżą projektów broni?

– Nie – westchnął Rhodey marszcząc brwi. – Nikt się tego nie spodziewał, bo wszyscy myśleli, że jest w stu procentach heteroseksualny.

To nie miało sensu. A może jednak Tony wymusił na nim seks, tylko nie zwrócił na to uwagi? W sumie zdarzało mu się już w przeszłości zaciągnąć kogoś do łóżka, ignorując przy tym nie tylko zdrowy rozsądek, ale i wszelkie oznaki sprzeciwu. Możliwe również, że z jakiegoś powodu Rogers uznał, że nie powinien mu odmawiać. Jeśli któraś z tych opcji choć trochę odpowiadała prawdzie, nic dziwnego, że Coulson tak się wściekł. Kto wie, może sam podkochiwał się w Rogersie i jego orientacja była jedyną przeszkodą. A tu taka niespodzianka.

Jednak skoro nikt tego nie podejrzewał, to czemu...?

Coś tutaj śmierdziało. I to bardzo. Tony'emu nie podobało się przede wszystkim to, że Rhodey ewidentnie wiedział coś, co mogło być rozwiązaniem zagadki (albo przynajmniej do rozwiązania prowadzić), ale z jakiegoś powodu postanowił milczeć. Nie wspominając już o tym, że Tony w ogóle nie powinien się tym przejmować. Przespali się – koniec tematu. Zawsze tak było, a próby zmiany tego układu za każdym razem kończyły się wielkim rozczarowaniem i żalem do całego świata.

Dlaczego zatem Tony chciał się zadręczać?

– Od razu skojarzył Cognieta – wymamrotał pod nosem Tony, jedynie dodatkowo komplikując tym swoje myśli.

Cukierek albo psikusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz