"Przeszłość rani badziej niż moglibyśmy się tego spodziewać" Rozdział 3

Start from the beginning
                                    

Kimi...?- spytała matka zduszonym, ledwo słyszalnym głosem. Widać było, że kobieta ledwo trzyma się na nogach i bez odpowiedniej pomocy medycznej po prostu umrze. Ojciec już nie oddychał. Nie żył. Dziewczynka chciała uratować chociaż matkę. Nie miała przecież nikogo innego i kochała ich nad życie. Mimo wszystko cały czas czuła, że to ona do tego doprowadziła, że to przez nią jej rodziców spotkał tak okrutny los. Nie mogła się uwolnić od tej stale dręczącej ją myśli.

Ale teraz musiała chociaż spróbować ocalić swoją ukochaną matkę. Starała się więc nie myśleć o tym wszystkim i skupić się na tym, czego uczyli ją zaledwie rok temu, gdy żyli jeszcze w jednym miejscu i nie podróżowali. Tata bowiem starał się nauczyć ją podstaw ratowania życia, odkażania ran, bandażowania ich lub nawet zszywania. W tamtym momencie żałowała tylko, że na większości jego lekcjach nie słuchała lub uciekała z nich i wolała chodzić puszczać kaczki nad pobliskie jezioro.

Wyrzucając z głowy wszystkie zbędne myśli przejęła inicjatywę. Złapała matkę i wyjęła po kolei wszystkie shurikeny wyrzucając je gdzieś w krzaki. Wyjęła wodę, bo nic innego nie brali w podróż, i polała nią rany starają się je chociaż w jakimś stopniu oczyścić. Wyjęła z plecaka swojej mamy kawałek bandaża, który jednak okazał się zbyt krótki, żeby obwiązać jej ranę, więc wykorzystała tyle, ile się dało.

Zapłakana dziewczynka spojrzała na twarz swojej matki. Była taka spokojna, jakby spała. Nie było widać ani krzty bólu czy cierpienia. Kobieta bowiem wiedziała, że dla swojej córki jest w stanie zrobić absolutnie wszystko i ochroni ją nawet za cenę własnego życia. Nigdy by się nie odwróciła od swojej córki w potrzebie, a gdy tej zagrażało śmiertelne niebezpieczeństwo, bez zastanowienia skończyła, by zasłonić ją własnym ciałem.

W tamtej chwili Kimi zauważyła, że jej matka nie oddycha. Sprawdziła jej puls, ale nie potrafiła go wyczuć. Kobieta zmarła przez zbyt dużą utratę krwi, pomimo pozornego zatamowania krwawienia.

Dziewczynka momentalnie zaniosła się płaczem, padając na kolana. Nie mogła wyrzucić z siebie ciągłych, ściskających jej serce wyrzutów sumienia. Myśl, że to co spotkało jej rodziców to jej wina nie dawała jej spokoju. Zakryła usta dłoni, zza których rozległ się tylko zduszony krzyk. Wtem porywisty wiatr rozwiał jej brązowe kosmyki, które zasłoniły jej pole widzenia. Rozpacz i strach oderwały dziewczynkę od rzeczywistości. Jedyne czego w tamtej chwili pragnęła to, by to wszystko dobiegło końca i, by wrócić do domu razem z rodzicami, śmiejąc się z kolejnego nieudanego żartu taty i uśmiechającej się od ucha do ucha, opiekuńczej mamy. Z przerażenia wyrwał cię kobiecy przerażony głos.

- Kimi obudź się! Dziecko, co ty zrobiłaś! Kimi zostaw to! - Przed zapłakaną dziewczynką momentalnie utworzył się obraz jej pokoju. Przetarła wierzchem dłoni zaspane, spuchnięte oczy, przy okazji ścierając z nich wszystkie łzy.

- Więc to był tylko sen? - pomyślała ze spuszczoną głową. Łzy ponowne zaczęły przeciskać się przez jej powieki, ponieważ dawno tak potwornie się nie bała i tak strasznie tęskniła za rodzicami...

Po ścianach pomieszczenia odbijały się echem czyjeś zduszone jęki. Kimi podniosła wzrok i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to pół żywe ciało jej opiekunki, która po śmierci rodziców podjęła się pieczy nad nią. Tuż obok leżał nóż, z którego ciurkiem spływała dobrze znana Kirishimie czerwona ciecz.

- Dlaczego Ki...- niestety konająca nie zdołała dokończyć zdania. Wydała ostatnie tchnienie, leżąc w bezruchu.

- N-nie żyje- Na twarz dziecka na nowo zawitało dobrze jej znane sprzed chwili przerażenie. Spojrzała na swoje malutkie dłonie. Zauważyła na nich dosłownie kilka zaschniętych kropli krwi. Od razu domyśliła się, że czerwona ciecz nie może należeć do niej, a do martwej od paru chwil opiekunki. Nieumyślnie zaczęła się cofać, do momentu, w którym jej plecy natrafiły na przeszkodę nie do pokonania, którą była chropowata ściana z piaskowca. Dziewczynka próbowała jeszcze przez chwile połączyć w głowie wszystkie kropki i wymyślić cokolwiek, by nikt nie dowiedział się o śmierci kobiety, a ona mogła uciec niezauważona. Po chwili wpadła na pomysł, który na pierwszy rzut oka nie wydawał się najgorszy. Jak najszybciej mogła umyła ręce, ubrała sandały i chustą owinęła twarz. Wszystkie te czynności starała się robić nie spoglądając na leżące bezwładnie na podłodze ciało, niestety martwe, puste tęczówki opiekunki przeszywały ją na wskroś potęgując poczucie winy, które zalewało od dłuższego czasu umysł brunetki. Otworzyła drzwi starając się zachować pozory normalności przed przechodniami mijającymi akurat w tamtej chwili jej były dom. Nie myśląc zbyt wiele dziewczynka ruszyła biegiem przed siebie, przez wiecznie skąpaną w słońcu Sunagakure.

"Proszę... ja już nie chcę być sam" (w trakcie korekty)Where stories live. Discover now