9.

220 4 0
                                    

Sofia
Brian przyszedl do mnie o 7 rano.
- Czesc. - wszedl niesmialo.
- No siemka brat. Dawno Cie nie widzialam. Wejdz - rzeklam smialo.
- Justina nie ma? Troche sie go boje?
- Nie masz czego.
W tym momencie przyszedl do mnie SMS
Justin: Sofia. Nie przyjde do Ciebie. Sorki.
Ja: Justin czemu? Jutro mam wrocic do domu.
Justin: Kochanie. Jutro przyjde. Odbiore was.
Ja: Pojade do brata. Za duzo razy dawalam Ci szanse.
Polozylam sie zalamana. Calej sytuacji przygladal sie bezczynnie Brian.
- Nic Ci nie jest siostra? - zagadal w koncu.
- Nie nic. Justin pewnie kogos ma. Nie chce zeby moja corka miala takiego ojca.
- Kupie Ci gazet, co? Rozluznisz sie.
- Dzieki brat. Poczekam.
- Spoko.
Kiedy Brian wyszedl po jakies gazety, do mnie przyszla mloda kobieta.
- Pani Sofia Bieber? - zapytala.
- Nie. Jestem Sofia Ross. Moja corka to Victoria Bieber.
- Milo mi poznac. Jestem dziennikarka z New York Times. Chcialabym porozmawiac o relacji laczacej pania z Justinem Bieberem.
- Nie chce rozmawiac. Niech pani stad wyjdzie - krzyknelam na cala sale.
- Dobrze juz ide. - kobieta wyszla z sali z lekkim niesmakiem.

Justin:
Bylo mi ciezko bez Sofii. Chciala ode mnie odejść. Z Victoria. Ech...ten swiat umie byc okropny. No ale nic: postanowilem wowczas jednak pojsc do niej do tego szpitala. Szybko wzialem prysznic, ubralem zwykla koszulke i moje ulubione jeansy.
Zamknalem drzwi na klucz i wzialem taksowke. Wyslalem tez Sofii SMS:
Ja: Sofia bede u ciebie za niedlugo.

Sofia:
Kiedy dostalam SMSa od Biebera, ucieszylam sie. Balam sie ze ta dziennikarka rozglosi wszystkim w prasie ze urodzilam jego dziecko. Czytajac gazety, ktore kupił mi Brian dowiedzialam sie ze wszystkie media trabia o mnie i Justinie.
- Przyrzeknij ze nie wyjdziesz nigdy beze mnie lub ochroniarza - przypomnialam sobie jego slowa.
- Sis, ja juz ide - powiedzial Brian widzac usmiech na mojej twarzy.

Po chwili Justin przyszedl. Obudziwszy mnie jego piosenka "Boyfriend", zaczal glaskac moje ciemno - brazowe wlosy.
- Hej najpiekniejsza.
- Czesc kocie - usmiechnelam sie do niego.
- Co tam? U ciebie i u Victorii?
- Nic. Jak wszystko dobrze pojdzie to jeszcze dzisiaj wroce do domu.
- To swietnie. Masz takie piekne wlosy.
Jedyne co moglam mu dac to moj usmiech. Byl taki kochany...dbal abym ja i nasza coreczka byly bezpieczne.

Porwana milosc | Justin Bieber.Where stories live. Discover now