Rozdział 5

7 2 1
                                    

Cała nasza dziesiątka stała przed podłużnym, drewnianym stołem, na którym ustawiono cztery srebrne misy. Każda przedstawiała jeden żywioł. Pierwsza była pusta i oznaczała powietrze, kolejne były z ziemią i wodą, a na ostatniej płynął niewielki płomyk ognia. Nasza inicjacja polegała na okazaniu szacunku każdemu z nich. Po kolei więc podchodziliśmy do mis i trzymaliśmy w nich dłonie.

Kiedy dziewięciu pocałowanych wykonało swoje zadanie, nadeszła moja kolej. Jednym krokiem podeszłam do stołu i wyciągnęłam prawą dłoń. Kiedy włożyłam ją do pustego naczynia czułam się nieco głupio. Rozumiałam co to oznaczało, ale mimo wszystko od dziecka sposób oddawania czci powietrzu, mnie bawił.

Przeszłam przez kolejną misę z ziemią i następnie stanęłam przy wodzie. Powoli zanurzałam rękę i ogarnęła mnie przyjemność. Kochałam to uczucie chłodu na skórze. Potrafiło ukoić ból i uspokoić. Wreszcie odeszłam i już zaczynałam tęsknić do tamtej chwili.

Spojrzałam na ostatnią wazę i wiedziałam, że za chwilę przejdę przez swoje piekło. Dla reszty pocałowanych ogień nie był niczym strasznym. Dzięki ich mocy, nie mógł on wyrządzić im krzywdy. W moim przypadku było inaczej. Wszystko odczuwałam normalnie, a niekiedy zastanawiałam się czy nie ze zdwojoną siłą.

Zebrałam się wreszcie na odwagę i przystawiłam rękę do płomienia. Okropne pieczenie objęło moją skórę, ale zacisnęłam zęby i dalej trwała w swojej pozycji. Dopiero po chwili cofnęłam dłoń i na nią spojrzałam. Była mocno zaczerwieniona i zaczęły pojawiać się na niej bąble. Schowałam ją za plecy i odwróciłam się do oczekującej na mnie publiczności. Uśmiechnęłam się sztucznie i kiwnęłam głową.

Po mojej inicjacji uroczystość dobiegła końca i czekało nas jedynie uzbrojenie. Wybraliśmy się więc wszyscy do niewielkiej sali gdzie rozłożony był sprzęt.

Podeszłam do ściany na której rozwieszone były noże. Przypięłam sobie specjalny pas i zaczęłam wypełniać go ostrzami. Unikałam kontaktu ze swoimi przeciwnikami, jednak słyszałam ich rozmowy. Kpili ze mnie - świetnie o tym wiedziałam, lecz nie zamierzałam nic z tym zrobić. Walka zacznie się w puszczy.

Na koniec chwyciłam łuk i kołczan wypełniony strzałami. Przerzuciłam go sobie na plecy i spojrzałam na swój ubiór. Długa sukienka ograniczała moje ruchy. Nie miałam jednak co do tego prawa głosu. Organizatorzy ustalili, że to właśnie w niej muszę walczyć. Postanowiłam uporać się z tym później.

Kiedy wszyscy byli gotowi, zabrano każdego z osobna i zaprowadzono na różne strony puszczy.

Był ze mną mój trener. Staliśmy przed pierwszymi drzewami i rozglądaliśmy się dookoła.

- Powodzenia. - Przerwał wreszcie ciszę i lekko pchnął mnie do przodu.

Walka się zaczęła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 23, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PocałowaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz