Rozdział 3

14 2 0
                                    

Kiedy wreszcie znalazłam się przed niewielkim szałasem, znajdującym się pośrodku lasu, wzięłam głęboki oddech, aby nieco uspokoić tętno i weszłam do środka. Sawira, jak i inne kapłanki mieszkała w specyficznym miejscu. Jej domek, jeśli można go tak nazwać, był zbudowany z grubych bali drewna i okryty drobniejszym gałązkami. Wnętrze było niewielkie i raczej skromne, ale spokojnie wystarczało w nim miejsca dla dwóch osób.

Już w progu poczułam specyficzny zapach ziół gotowanych przez kapłankę. Za każdym razem byłam częstowana ich naparem, chociaż szczerze go nienawidziłam. Mimo to piłam go z uśmiechem na twarzy, nie chcąc urazić Sawiry.

Kobieta zauważywszy mnie w swoim domku, podbiegła do mnie i ucałowała w oba policzki. Chociaż miała już swoje lata, była bardzo energiczna i ciężko było na niej zauważyć upływający czas. Długie srebrzyste włosy uplecione miała w warkocza, z którego wypadało gdzieniegdzie kilka kosmyków. Suknia do kostek była w kolorze zgniłej zieleni, a na niej zwisał swobodnie czerwono-niebieski szal, obszyty srebrną nitką. Stroje Sawiry były odzwierciedleniem jej wybuchowego charakteru. - Oh witaj kochanie! Siadaj sobie, zaraz przyniosę ci ziółka do picia - krzyknęła i zostawiła mnie rozbawioną jej słowami.

Chwilę później pojawiła się, trzymając dwa niewielkie kubeczki wypełnione ciemną cieczą. Podała mi jeden z nich i zajęła miejsce naprzeciwko mnie.

- No to opowiadaj. Co tam u ciebie? - zaczęła rozmowę.

- Wszystko dobrze, jednak mam już dość chodzenia na treningi, gdzie roi się od wrednych pocałowanych.

- Kochanie, nie zapominaj, że sama jesteś jedną z nich.

- Tak i to jest właśnie problem - mruknęłam pod nosem, a kobieta zaśmiała się z moich słów. - Tak właściwie, to chciałam się o coś zapytać.

- Więc pytaj.

- Chodzi o moje imię. Mówiłaś mi kiedyś, że ma ono jakieś znaczenie i pochodzi z jakiś starych wierzeń.

- Ah tak! Widzisz, dawno temu w Grecji, wierzono, że Mojry, trzy córki Zeusa, są boginiami losu. Uważano, że strzegą one przeznaczenia człowieka. Tak więc kiedy się urodziłaś, nadałam ci imię Mojra, ponieważ wiedziałam, że będziesz miała niezwykły los. Jesteś stworzona do czegoś wielkiego dziecko i musisz się w końcu z tym pogodzić.

Choć wiedziałam, że słowa kapłanki miały mnie podnieść na duchu, to w jakimś stopniu zrobiłam się smutna. Sawira od zawsze we mnie wierzyła i miała we mnie nadzieję, a ja wiedziałam, że będę musiała ją zawieść. Mimo to starałam się by nie zauważyła mojej reakcji na te słowa. Na jednym wdechu dopiłam zioła i poinformowałam kobietę, że na mnie już czas.

Gdy wyszłam z nagrzanej chatki, poczułam chłodne wieczorne powietrze. Szczelniej otuliłam się szalem i ruszyłam w półmroku do domu.

PocałowaniWhere stories live. Discover now