15.11.2016

21 0 0
                                    

Dzisiaj chciałam zacząć pisać. Napisałam już wcześniej jedną książkę na wattpad Ale tam nie byłam anonimowa. A i z góry przepraszam za błędy itp. Nie będę pisała codziennie, tylko jak będę potrzebowała pomocy, będę mysiala sie wypisać.

Jak zwykle musze troche o sobie opowierziec....

Moje życie wydaje się bez sensu, czasami nie mam już ochoty dalej żyć. Zatrzymuje mnie tutaj tylko jedną osobą którą kocham i jest dla mnie najważniejsza. Mój pies. Wiem, dla niektórych może być to dziwne, ale to jedyna osoba która zna mnie najlepiej i mnie kocha. Nie chce się dzisiaj rozpisywać o moim psie....

Dzisiaj się znowu pociełam, nie wytrzymuje już. Jak mój ojczym (czytaj ten ham) zabrał mi laptopa i jutro zabierze mi telefon. Powód jest bez sensu. Bo nie zabrałam z dworu 2 plastikowych "zaczepów" czy jakoś tak. Czasami przesadzają. Moja matka nie jest lepsza. Oboje wyzywją mnie nie ważne co zrobię. Zawsze mają jakiś powód. A moj ojczym wyzywa mnie nawet jak jest "ok". Nienawidzę jego głupich odzywek. "Jesteś gruba" "to tylko zarty" "smierdzisz". A jak ktoś mu zwróci uwagę to jest obrażony.

Mówią ze nie myślę, że jestem głupia, że się do niczego nie nadaje. Że jestem nikim...
Zaczęłam tak myśleć, naprawdę jestem nikim. Mam zamiar się zabić po skończeniu szkoły. Albo jak będę miała 23 lata. Nie wiem czemu akurat ten wiek. Myślę tak już od paru lat a mam 15. Pamiętam ze pierwszą myśl zamobojczą miałam w 2 klasie podstawówki. Ehhh, nie byłam akceptowana przez kolezanki z klasy bo zadawalam sie z chlopakiem ... dziecinne. Nie bawiłam sie w lalki i nie lubiłam różu. Byłam "inna" niż te wszystkie pódrowe ksiezniczki.

Jakoś nigdy nie czułam się szczęśliwa, to znaczy bywały momenty gdzie było dobrze. Ale przeważnie jestem smutna, ukrywam to. Nikt z moich "kolezanek" o tym nie wie. Obgadują mnie a potem mi to prosto w oczy mówią, ehh. W wakacje kolega z Internetu (imvu) dał mi do zrozumienia ze mam depresję. Nie wiem jak długo bo nie pamietam kiedy się zaczęło, ale jak w 2 klasie podstawówki już miałam myśli samobójcze to trochę długo....
Dzięki niemu zaczęłam się ciąć, odwarzyłam się i dzisiaj znowu to zrobiłam. To nie boli, może trochę piecze po cięciu Ale ból jest do wytrzymania. Ból psychologiczny bardziej mnie boli niż moja skaleczona noga. Jestem ciekawa czy ktoś to zauważy na wf, mam nadzieję ze nie. I tak moje "kolezanki" nigdy nie zauwazają ze jestem smutna. Myślą ze jestem zmęczona, po części to prawda. Życiem.

Narazie jestem zbyt słabą żeby się zabić. Ale wiem ze kiedyś dam radę.

U psychologa nigdy nie byłam. Moi rodzice nawet nic nie poejzewają. Jak już to by mnie wysłali bo jestem "uzezniona" od Internetu. Powiedział nałogowy palacz i alkoholik. Pamiętam jak powiedział do mnie "po co się w ogóle urodzilas?" To było bardzo miłe.

Na dzisiaj już skończę. Nie chce opisać zaraz całego życia i mamy narazie jeszcze inne dni...

My Diary [pl]Where stories live. Discover now