- No dobrze.- odpowiedział przeciągle chłopiec. Jego zachowanie niesamowicie mnie śmieszyło. Wcześniej nie przepadałam za dziećmi, ale od kiedy mam Aleksa przekonałam się, że to nie dzieci mnie nie lubiły tylko wina leżała po mojej stronie. Nauczyłam się opieki i teraz rozmowa z nimi nie sprawia mi żadnych kłopotów.

Prawie cały dzień spędziłam z Aleksem. Standardowa domowa sielanka jeżeli można tak to nazwać. Dopiero późnym popołudniem zadzwoniłam do mojej sąsiadki Tatiany, aby przez chwilę zajęła się Aleksem a ja w tym czasie skoczyłabym do supermarketu po zakupy. Normalnie ubrałabym ciepło małego i wzięłabym go ze sobą, ale wolałam nie ryzykować, że będzie jeszcze bardziej chory.

Na przyjaciółkę nie musiałam czekać długo, kiedy usłyszałam dzwonek u drzwi od razu zerwałam się żeby jej otworzyć.

- Cześć kochana.- przywitała się mocno mnie przytulając. Nie widziałyśmy się od tygodnia, bo Tatiana tłumaczyła dosyć ważne dokumenty i nie chciałam jej przeszkadzać, dlatego bardzo się ucieszyłam, że mogłam ją chociaż dzisiaj zobaczyć.

- No cześć, miło cię widzieć.- uśmiechnęłam się i zaprosiłam ją do środka.

- Mi ciebie też, dobrze, że zadzwoniłaś, potrzebowałam trochę oderwać się od pracy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to jest nudne i przez to wyczerpujące.

- Mam super pomysł. Kupie jakieś wino i wieczorem jak Aleks pójdzie spać możemy się napić, znalazłam wczoraj dobry serial.- zaproponowałam, nie chciałam żeby Tatiana czuła się wykorzystywana przeze mnie tylko i wyłącznie do opieki nad Aleksem, kiedy gdzieś na chwilę musiałam wyjść.

- No pewnie, myślę, że jak dzisiaj trochę odetchnę od pracy to dobrze mi to zrobi. Po za tym muszę ci coś opowiedzieć.- Tatiana zaczerwieniła się, a ja już wiedziałam, że chodzi o jakiegoś faceta. Tatiana miała duże powodzenie u mężczyzn. Jednak sama nie była nikim bardziej zainteresowana, co mogło się wiązać z jej przeszłością. Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się o śmierci jej męża. Tatiana od trzech lat była wdową, mimo, że  zawsze miała uśmiech na twarzy i nikt by nie pomyślał, że przytrafiło jej się coś tak strasznego, w jej oczach można było zauważyć iskierkę smutku. Jej mąż był bogatym biznesmenem z tego co wiem bardzo się kochali i to on wzbudził w niej pasje do podróży dzięki czemu nauczyła się wielu języków i teraz pracuje jako bardzo dobry tłumacz. Była klasyczną rosyjską pięknością. Niebieskooka, wysoka blondynka, czasami przypominała mi Natalie.

- Już nie mogę się doczekać.- zaśmiałam się.- To będę wychodzić, żeby jak najszybciej wrócić i posłuchać tych twoich ciekawostek. Aleks jest w salonie układa lego.

Zakładając płaszcz poszłam jeszcze do salonu, żeby powiedzieć małemu jaka jest sytuacja.

- Kochanie, idę do sklepu. Zostaniesz chwilę i pobawisz się z Tatiana, dobrze?

- Dobrze.- wydawało mi się jakby Aleks nawet mnie nie słyszał bo był tak pochłonięty zabawą.

- No to idę. Bawcie się dobrze.- pomachałam im na pożegnanie. Szybko zjechałam winą na parter i już byłam na dworze. Robiło się ciemno i chłodno, ale to nie nowość. Tutaj wcześnie słońce zachodziło, a chłodno było prawie zawsze w porze roku. Wiem, że na pewno lepiej było by mi pojechać samochodem, ale chciałam się chwilę przejść i pobyć w samotności. To chyba kwestia charakteru, że czasami wole pobyć sama. Do sklepu nie miałam daleko dlatego droga nie była długa. Szybko wyrobiłam się z zakupami i zanim się obejrzałam już wracałam do domu. Idąc ruchliwą Petersburska ulica postanowiłam skoczyć do jednej z ulubionych kawiarni na szybką herbatę, a to, że było już dosyć zimno jeszcze bardziej mnie zachęciło. Tak więc jak postanowiłam tak też zrobiłam.

Gdy weszłam do środka od razu poczułam ciepło, ludzi było dosyć sporo, ale cóż się dziwić przecież to jedna z lepszych kawiarni. Wybrałam zaciszne miejsce w kącie, gdzie mogłam obserwować ludzi. Po zamówieniu zwykłej czarnej herbaty wyciągnęłam telefon w zamiarze odpisania na kilka maili. Jeden był od Natalie, jedynie z nią utrzymywałam kontakt. Rzadko rozmawiałyśmy a właściwie pisałyśmy, ale jednak wciąż odzywałyśmy się. Trzy dni temu napisała, że jest w ciąży, nie odpisałam wtedy, nawet nie wiedziałam co napisać. Pogratulować? A może przyjechać do niej? Nawet mnie o to nie prosiła, bo i tak za każdym razem odmawiałam. Nie chce wracać do dawnego życia, nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała powrócić do Nowego Jorku. Zdecydowałam się w końcu na gratulacje i życzenia w byciu szczęśliwą mamą, taką jak ja mam okazję być. Ale czy na pewno jestem szczęśliwa? Może się oszukuje wewnątrz siebie i wszystkim dookoła udowadniam, że tak jest, a tak na prawdę duszę się.

Spoglądając na ludzi widzę ich uśmiechy na twarzach, bez wątpienia są szczęśliwi. To ja tutaj nie pasuje ze swoją sztywną miną i facet przy oknie też specjalnie szczęśliwy się nie wydaje,  jest chyba bardziej powściągliwy tak jak ja. Chwileczkę, skądś go kojarzę. Gdyby tylko odchylił się lekko w moją stronę. Nie musiałam na to czekać długo, bo jakby na zawołanie odwrócił się, a jego wzrok przeszył mnie, że aż ciarki przeszły po moich plecach. O Jezu...

To Diemid Petrov, pamiętam dzień w którym go poznałam jakby to było wczoraj. Tego mężczyzny nie da się nie pamiętać. On też mnie poznał, gdyż już szedł w moją stronę. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia jak się zachować, nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek go spotkam.

- Sophia Hudson.- To były jego pierwsze słowa, które skierował do mnie z mocnym rosyjskim akcentem. Jego wygląd się nie zmienił. Zapamiętałam go jako eleganckiego, rosłego mężczyznę, który onieśmielał nawet mnie. Mrok w oczach i męskość biła od niego na kilometr dominował nade mną i to mi się nie podobało.

- Pan Diemid Petrov.- wstałam grzecznie ze swojego miejsca, aby się z nim przywitać.

- Cóż za niespodzianka spotkać cię tutaj Sophio, ale jest mi bardzo miło.- powiedział, całując mnie w rękę tak jak to zrobił przy pierwszym naszym spotkaniu.- Pozwolisz, że przysiądę się do ciebie.

- Oczywiście, zapraszam Pana.- odrzekłam po rosyjsku, czym Diemid był zaskoczony.

- Mówisz po rosyjsku?- zapytał marszcząc czoło.

- Mieszkam tutaj od roku, chcąc nie chcąc musiałam się nauczyć języka.- odpowiedziałam, widziałam, że zaimponowałam mu tym, ale nie dawałam po sobie znać.

- Jesteś wolną kobietą, Amerykanką, ale zastanawia mnie czemu wybrałaś Rosję?- musiałam się zastanowić nad odpowiedzią, nie mogłam mu zdradzić prawdziwych powodów dlatego ograniczyłam się do powodów osobistych.

- Rozumiem.-odparł, chciał coś powiedzieć, ale w tym samym momencie zadzwonił jego telefon.- przepraszam, muszę odebrać.- odrzekł. Z rozmowy wynikało, że musiał gdzieś pilnie się pojawić, nie ukrywając trochę się ucieszyłam.

- Jeszcze raz przepraszam.- powiedział, gdy skończył rozmowę telefoniczną.- Ale mam dla ciebie pewną propozycję i nie przyjmuję odmowy.- nie podobała mi się ta władczość w tonie jego głosu, ale nie dałam tego po sobie poznać.

- Cóż to za propozycja?- zapytałam udając zaciekawioną.

- Jako, że niestety wyskoczyła mi teraz niespodziewana sprawa chcę cię zaprosić jutro na kolację.- nie wiedziałam czy podoba mi się ten pomysł. Dlaczego Petrov chciał zaporosić mnie na kolację? I czy się w ogóle zgodzić na tą "propozycję nie do odrzucenia"? Teoretycznie Aleksa mogłam zostawić z Tatianą, ale z drugiej strony nie chciałam jej się narzucać.

- Nie wiem czy to najlepszy pomysł.- widać było, że nie takiej odpowiedzi z mojej strony się spodziewał. Udało mi się dostrzec w jego oczach iskierki złości, ale tylko przez moment, zaraz potem na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.

- To jest jak najbardziej dobry pomysł. Nie przyjmuję odmowy Sophio, więc nie masz wyjścia. Zostawiam ci moją wizytówkę, czekam na informacje od ciebie, a teraz uciekam zanim zdążysz mi ponownie odmówić.- ponownie pocałował mnie w dłoń i tak jak powiedział ulotnił się w mgnieniu oka, a ja siedziałam z rozdźawioną miną i mętlikiem w głowie.
Pokiwałam z dezapropatą głową, chyba nie miałam innego wyjścia jak pojawić się na tej kolacji.
Pełna watpliwości wstałam od stolika chowając wcześniej wizytówkę od tajemniczego mężczyzny. Myśląc o ewentualnym spotkaniu z nim czułam uścisk w żołądku, nie miałam pojęcia dlaczego ale obawiałam się tego co może się stać.

Oblicze PrzeszłościWhere stories live. Discover now