/2/ Tego się raczej nie spodziewał

770 96 66
                                    

     Adrien już od rana miał nie najlepszy humor. Najpierw jego ojciec powiedział mu, że wyjeżdża na tydzień do Mediolanu, a on z tej okazji będzie miał ,,odrobinę'' więcej zajęć dodatkowych. Oczywiście tylko po to, żeby czasem do głowy nie przychodziły mu jakieś chore pomysły i nie miał czasu na spotykanie się, ze swoimi niesprawnymi umysłowo znajomymi.

   Biorąc pod uwagę to, jak Gabriel zareagował na Nino i jego pomysł z imprezą urodzinową, Adrien cieszył się, że jego ojciec nie miał jeszcze okazji poznać Alix, która z pewnością już dawno powinna znaleźć się w psychiatryku.

    Kiedy o tym pomyślał, przypomniała mu się jego pierwsza w życiu impreza, na której był niespełna miesiąc wcześniej. Chłopak nie chciał się nawet zastanawiać co by było, gdyby jego ojciec dowiedział się, że ten jeden jedyny raz udało mu się wymknąć na imprezę, którą organizowała właśnie Alix.

    Kiedy obudził się następnego dnia w wannie, z potwornym kacem i z wypisanym na czole napisem: Jestem Deblem (który swoją drogą, nie dość, że był wybrakowany, bo brakowało ,,i", to jeszcze marker, którym go zapisano, był niezmazywalny), a także z brakiem wspomnień z minionej nocy, modlił się tylko o to, aby jego ojciec nie zauważył jego nieobecności. Na szczęście Gabriel tego samego dnia, dostał powiadomienie o tym, że jest problem z najnowszym pokazem mody w Londynie, więc od razu wsiadł w samolot i tyle go widzieli.

   Były z tego aż trzy korzyści. Pierwsza to taka, że Gabriel nie widział swojego syna w takim stanie i nie dowiedział się o feralnej imprezie. Druga, że Adrien miał kilka dni totalnego luzu. A trzecia? Chłopak nie musiał znosić widoku swojego ojca w tych pedalskich rurkach. I to do tego czerwonych. 

   Adrien do tej pory doskonale pamięta, że kiedy wrócił do domu, a raczej kiedy Nino przywlókł go tam, Nathalie spojrzała na niego z pobłażaniem i zaczęła mamrotać coś pod nosem, o tym, że gdyby jego ojciec tu był, na pewno Adrien byłby już w drodze do Auschwitz.

   Jednak chłopak najlepiej zapamiętał napis na czole. I to tylko dlatego, że nie chciał zejść przez tydzień. Przez to chodził cały czas z opaskami na czole lub ewentualnie zakładał zimowe czapki. Doskonale pamiętał jaką wszyscy mieli z niego bekę. A jego ojciec rozważał wysłanie go do psychiatryka.

   Tego dnia kiedy obudziły go jęki Plagga i kiedy otworzył oczy czuł się jak wybudzony z wiecznego spoczynku zombie. Nie można było się z nim w żaden sposób skontaktować, bo chłopak widocznie nie do końca się obudził. Nie dość, że zapomniał dać Plaggowi ser, czego jego kwami nie omieszkało mu wypominać, to jeszcze umył głowę żelem do układania włosów. Jakby tego było mało, to zamiast mleka dodał do płatków sok pomarańczowy, oraz próbował wyjść na dwór przez okno, które znajdowało się na drugim piętrze.

  Tak, nocne patrole całkowicie mu nie służyły. Tym bardziej, że po powrocie do domu przez dobre trzy godziny nie mógł zasnąć, bo tradycyjnie jego myśli zajmowała zamaskowana ukochana. Kiedy w końcu  jakimś cudem udało mu się bezpiecznie dotrzeć pod szkołę, to wychodząc z samochodu o mało nie potknął się o krawężnik i nie wyjebał głową w chodnik. Można stwierdzić, że tego dnia robił za perfekcyjną kopię Marinette.

   Pod klasą pojawił się dość wcześnie. Była 8:45, więc miał jeszcze piętnaście minut do rozpoczęcia lekcji. Usiadł na ławce, jak gdyby nigdy nic. Jednak jego spokój nie trwał zbyt długo, bo zauważył biegnącego, a raczej może uciekającego z zawrotną prędkością Kima, który po chwili zniknął za zakrętem. Za chwilę jednak poczuł, że oberwał od kogoś w twarz, solidną porcją wody. Wtedy już w 100% się obudził.

    Spojrzał w kierunku, z którego przybył pocisk. I może dla większości cywilizowanych ludzi, widok siedemnastoletniej dziewczyny trzymającej w ręce naładowany do pełna pistolet z wodą byłby, co najmniej dziwny, to dla Adriena, jak i dla jego klasy, a także większości szkoły (wliczając w to nauczycieli) była to całkowita norma. Alix stała nadal w tym samym miejscu co przed chwilą i namiętnie klęła pod nosem.

- Można wiedzieć dlaczego oberwałem? - chłopak nie mógł powiedzieć, że mu to nie pomogło. Dzięki strumieniowi lodowatej wody wrócił do świata żywych, jednak biorąc pod uwagę to jak bardzo jest przemoczony, to w pewnym stopniu miał do Alix pretensje.

- Czysty przypadek. To Kim miał oberwać, nie ty. No ale co ja na to poradzę, że udało mu się zwiać. A poza tym z cukru nie jesteś. Ja tam rozumiem, praca modela i te sprawy, ale nie zachowuj się jak te wszystkie rozpieszczone lalunie Adrien. W końcu chyba jesteś facetem, co nie? - spojrzała na niego spode łba. Adrien już nie raz rozmawiał z Nino na temat tej dwójki. Kim i Alix naprawdę do siebie pasowali. Obydwoje cały czas robili sobie na złość, czasami dochodziło nawet do bójek, no ale jak to mówią, kto się czubi ten się lubi.

- Tak jestem facetem Alix, a tak w ogóle to nie miałaś czasem zamiaru postrzelić Kima? - dziewczyna już nic nie mówiła, tylko biegiem ruszyła w kierunku zakrętu, za którym przed chwilą zniknął jej cel.

  Chłopak westchnął i ruszył do łazienki. W połowie drogi przypomniał sobie, że w szafce ma czysty strój na w-f. Kiedy już znalazł się w szatni usłyszał cichy szloch. To co tam zobaczył całkowicie go zszokowało.

  Chloe siedziała skulona pod ścianą i cicho łkała. Z racji tego, że żadna klasa nie ma w-fu na pierwszej lekcji, dziewczyna pomyślała zapewne, że tu, nikt jej nie znajdzie. Adrien doskonale wiedział, że jego koleżanka jest przez wszystkich uważana jako osoba bez serca, zimna i nieczuła. Jednak on, domyślał się jaki jest powód jej zachowania. I nie jest to spowodowane tym, że jej ojciec rozpieszczał ją od małego. Chloe od jakichś sześciu lat rozpaczała po stracie matki.

   Tak, Colette Bourgeois była dla swojej córki największym wzorem. Zniknęła wtedy, kiedy Emily Agreste, matka Adriena. Każde z dzieci dusiło te emocje w sobie. I o ile Adrien nie zmienił się zbyt wiele wraz ze stratą, choć cierpiał tak samo jak Chloe, to dziewczyna przechodziła to o wiele gorzej. Z racji tego, że musiała wyzbyć się wszystkich emocji, które w sobie dusiła wyżywała się na innych. Obrażała rówieśników, dręczyła ich i doprowadzała do łez.

  Teraz gdy na nią patrzył, całą roztrzęsioną, zapłakaną i wyraźnie rozbitą poczuł ukłucie w serce . Nawet nie zauważyła, że tu stoi. I w tym momencie Adrien zdał sobie sprawę z tego, że przez te wszystkie lata potrzebowali siebie nawzajem. Kiedyś była dla niego jak siostra. I właśnie wtedy chłopak zapragnął, aby znów tak było.




Miraculous /Never say Never/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz