Prolog

1.3K 131 20
                                    

     Spojrzała mu prosto w oczy. W te cudowne i hipnotyzujące szmaragdowe oczy. Były niesamowite, a ona nadal nie mogła pojąć, dlaczego zrozumiała to dopiero teraz. Odwróciła wzrok, kiedy poczuła jak jej oczy zaczynają napełniać się łzami. Po policzku dziewczyny spłynęła jedna jedyna łza, która nie została dostrzeżona przez jej towarzysza.

     Bohaterka tak naprawdę od kilku dni nie zmrużyła oka. Całe noce spędzała na wypłakiwaniu się w poduszkę i narzekaniu na to jaką to ona jest idiotkę. Nie odbyło się oczywiście bez oglądania jakichś bzdurnych telenowel i wpieprzania tony lodów. Skutkowało to oczywiście częstszym spóźnieniem się, odsypianiem na lekcjach i ogromnym zmęczeniem, które naprawdę dawało się we znaki, kiedy atakowała akuma.

      Alya także zaczęła niepokoić się o przyjaciółkę. Wiedziała, że Marinette nie da oduczyć się spóźniania i zbyt długiego snu, jednak to, co ostatnio działo się z jej przyjaciółką nie było normalne. Na wiele sposobów próbowała dowiedzieć się od dziewczyny, co takiego wydarzyło się w jej życiu. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Marinette z jakiegoś powodu ogromnie cierpi, jednak nie mogła dociec dlaczego.

      Jednak nie tylko Alya zamartwiała się o dziewczynę. Zarówno jej rodzice, jak i Adrien nie mogli zrozumieć co dzieje się z Marinette. Tak, Adrien. Chłopak, w którym Marinette była szaleńczo zakochana. Wystarczyło przydzielenie ich przez nauczycielkę do wspólnego projektu, aby mógł on zapałać do niej uczuciem.

     Pozostawała jednak jeszcze sprawa Czarnego Kota. Jakiś czas temu Marinette dostała dowód na to, że chłopak naprawdę ją kocha. Od tamtego czasu obwiniała się o to, że tak bardzo go skrzywdziła. Odpychała jego zaloty, bo myślała, że on nie traktuje jej na poważnie. Tak bardzo chciała z nim szczerze porozmawiać, wszystko wyjaśnić. Jednak nie potrafiła. Za każdym razem, gdy go widziała czuła do siebie ogromny żal. Tak było i tym razem, kiedy spotkali się na szczycie wierzy Eiffla, podczas jednego z nocnych partoli.

- Czy coś się stało? - spojrzał na nią wzrokiem pełnym troski, a ona znów poczuła ukłucie w sercu. Zastanawiała się, dlaczego on nadal tak bardo się o nią troszczy. Po tym wszystkim co mu zrobiła.

- Nic takiego - odpowiedziała może trochę, za chłodno, co nie uszło uwadze chłopaka.

    Adrien od dłuższego czasu miał wrażenie, że jego relacje z dziewczyną uległy pogorszeniu. Nie wiedział jednak dlaczego. Nie przypominał sobie, żeby zrobił coś, co mogłoby ją urazić. Próbował się z nią porozumieć na każdym kroku. Wykorzystywał każdą sytuację do rozmowy. Próbował dowiedzieć się co trapi dziewczynę. Bo jeśli to faktycznie nie on, to spowodowało, ze jest taka smutna i przygnębiona?

   Nie mógł przyzwyczaić się do obecnej sytuacji. Od zawsze mówiła mu o swoich problemach. Oczywiście w taki sposób, aby przez przypadek nie zdradzić swojej tożsamości. No ale zawsze coś. Teraz gdy prawie wcale się do siebie nie odzywali, chłopak miał dość.

   Ostatnio wszystko szło nie po jego myśli. Coraz więcej zajęć dodatkowych i sesji zdjęciowych. Władca ciem wysyłał potężniejsze akumy, z którymi bohaterowie nie raz mieli nie mały problem. A do tego wszystkiego jeszcze Biedronka. Była jego światełkiem w tunelu. Radością życia. Dzięki niej każdy dzień był piękniejszy. A teraz nagle i ona się od niego odwróciła. Tak jakby to, że musi znosić widok swojego ojca, w tych pedalskich czerwonych rurkach nie mógłby być jego jedynym problemem.

  Oczywiście pozostawała jeszcze sprawa jego koleżanki z klasy Marinette. Na czym polegał problem? Otóż na tym, że gdy Adrien poznał bliżej dziewczynę doszedł do wniosku, że i przy niej jego serce zaczyna bić szybciej. Z ręką na sercu mógł stwierdzić, że w towarzystwie swojej uroczej przyjaciółki (bo chyba mógł ją tak nazywać) czuł się tak samo, jak w towarzystwie jego odważnej i dzielnej towarzyszki. Było to dla niego dużym szokiem. Był on bowiem przekonany, że nie jest w stanie obdarzyć nikogo takim samym uczuciem co Ladybug. Do tamtej pory, nie wiedział jak bardzo się mylił.

    Wszystko zaczęło się od wspólnego projektu. Kiedy spotkali się w domu u chłopaka, aby omówić to jak będzie wyglądać ich praca. Marinette oczywiście jak zwykle nie potrafiła się wysłowić. Jednak po pewnym czasie rozluźniła się i zawiązała z chłopakiem ciekawą dyskusję. Takim oto sposobem Adrien dowiedział się, że on i dziewczyna mają ze sobą wiele wspólnego. Obydwoje uwielbiają Jaggeda Stona. Ich ulubiony rodzaj filmów to horrory, a ulubiony smak lodów truskawkowy. Od tamtego czasu Marinette bez większych problemów mogła komunikować się ze swoją sympatią. Mieli okazję do tego, aby nie raz wybrać się razem do kina czy na spacer. Do tego wszystkiego Adrien już nie raz wyżalał się Marinette ze swoich problemów, a ona jak nikt (no może oprócz Biedronki) potrafiła go pocieszyć i poprawić mu humor. Więc nic dziwnego, że gdy dziewczyna zaczęła się dziwnie zachowywać, Adrien nie na żarty zaczął się martwić.

    Jednak nie dowiedział się od niej niczego konkretnego. Był to więc jego kolejny problem. Spojrzał znów na swoją towarzyszkę, która zapatrzona była w szykujące się do snu miasto i udawała, że nie widzi przewiercającego ją na wylot spojrzenia Chata. W końcu i on nie wytrzymał.

- Możesz mi w końcu powiedzieć do cholery, o co tu chodzi? - zapytał podirytowany - mam tego dość. Zachowujesz się jakby mnie nie było. Traktujesz mnie jak powietrze. Można wiedzieć dlaczego? - jednak dziewczyna nadal milczała, choć na jej policzkach można było dostrzec świeże łzy - proszę cie nie płacz - zwrócił się do niej łagodniej i objął ją ramieniem, a ona jeszcze bardziej wtuliła się w niego - dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? Czy to ja zrobiłem coś nie tak My Lady? Jeśli tak, postaram się to naprawić. Proszę cię tylko nie odwracaj się ode mnie. Nie mogę cię stracić - głos powoli mu się załamywał, a z oczu zaczęły lecieć łzy - tak cholernie mi na tobie zależy - nadal nic - proszę cię odpowiedz mi - jego ton głosu był niemal błagalny.

- To nie twoja wina Chat - wreszcie udało jej się odezwać - to ja wszystko spieprzyłam.

- O czym ty mówisz? - spojrzał na nią zdezorientowany. Przez chwilę nie mógł zrozumieć przekazu jej słów.

- Tyle przeze mnie wycierpiałeś. Tyle razy cię odrzucałam bo byłam pewna, że to tylko zwykły podryw, nic więcej. Gdybym tylko wiedziała Chat - spoglądał na nią z szokiem wymalowanym na twarzy. Nie wiedział co ma powiedzieć - wiesz co? Byłam pewna, że między nami nie powinno pojawić się takie uczucie. Że mogłoby ono tylko przeszkadzać nam w walce. Stworzyłam między nami granicę. Można nawet powiedzieć, że wybudowałam mur. Starałam się, aby trzymać się wyznaczony  przeze mnie zasad. Jednak tak naprawdę tylko obydwoje przez to cierpieliśmy. A ja dopiero niedawno zrozumiałam co robiłam nie tak - i w tym momencie dziewczyna wzięła głęboki wdech - wmawiałam sobie, że nic do ciebie nie czuję. Jednak nie miałam racji Chat. Ja nie mogę bez ciebie żyć - spojrzała na chłopaka, który chyba nie do końca wierzył w to co słyszy - kocham cię Chat, najmocniej na świecie.

Hejka miśki no i jak wam się podoba nowe opowiadanie? Na te poprzednie całkowicie straciłam wenę, a do tego jeszcze to dzieło szatana (czyt. szkoła). Postanowiłam jednak spróbować od nowa. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Oczywiście przepraszam za wszelkie błędy. Liczę na szczere opinie. To tyle. Papatki☺☺☺

Miraculous /Never say Never/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz