1

11.4K 525 170
                                    

Właśnie jestem na peronie. Widze wiele spojrzeń skierowanych w moją stronę, ale co sie dziwić. Zmieniłem się. Jestem bogiem seksu skromnie mówiąc. Szybko wszedłem do pociągu. Zacząłem szukać wolnego przedziału z dala od gryfonów. Cholera. Pomyślałem nie mogąc znaleźć wolnego przedziału. Po chwili udało mi się znaleźć. Usiadłem przy oknie otwierając księgę o czarnej magii. Po chwili do przedziału ktoś wszedł.
- To nasz przedział spadaj stąd lepiej. A tak w ogóle to kim jesteś? - powiedział znajomy głos. Podniosłem głowe. Moim oczom ukazał się Malfoy oraz jego służący Blaise, Crabb i Goyle.
- Prosze prosze kogo ja widzę. Czyżbyś nie poznawał swojego odwiecznego wroga Draco - spytałem kpiną.
- Potter?! - spojrzał na mnie zdziwiony.
- We własnej osobie Draco.
- Zmieniłeś się - przyznał. - Co tu robisz w przedziale ślizgonów? - zapytał.
- Już nie mogłem wytrzymać z tymi Gryfonami. Są tacy naiwni i głupi - powiedziałem z odrazą.
- I mówi to złoty chłopiec Gryffindoru - powiedział z kpiną.
Szybko wstałem i wycelowałem w niego różdżką
- Jeszcze raz powiesz, że jestem złotym chłopcem... - zacząłem mówić to z odrazą -...to zafunduję ci kilka Cruciatusów - dokończyłem oschłym tonem. W oczach blondyna przez chwile ujrzałem strach lecz od razu założył maske jak na prawdziwego arystokratę przystało.
- No dobra Potter - powiedział. Usiadłem kontynuując czytanie.
- A więc co się stało, że odwróciłeś się od gryfonów? - spytał zaciekawiony Blaise który zdążył zresztą juz się usadowić.
- Nic wielkiego tylko są tchórzami, oszustami, zdrajcami i wielkimi kłamcami - odparłem nie odrywając wzroku od lektury.
- I mówisz, to tak normalnie? Nie przejmujesz się tym?- spytał zaciekawiony Draco.
- Nie. Żałuje, że wybrałem Gryffindor - powiedziałem
- Jak to ?- westchnąłem zrezygnowany
- Na początku miałem trafić do Slytherin'u, ale wybrałem Gryffindor. Wieprzlej zrobił mi wodę z mózgu. Nagadał mi że Slytherin, to zło, że są tam sami tchórze, oszuści, ogólnie wszystko co najgorsze. Dlatego też poprosiłem tiarę o to by przydzieliła mnie do Gryfindoru- dokończyłem i wzruszyłem ramionami.
- Wow na serio?!- spytał z niedowierzaniem Blaise
- Taaa - powiedzialem śmiejąc się z Crabb'a i Goyla którzy chyba nic nie zrozumieli. Co za idioci.
- No nieźle tego się nie spodziewałem - prrzyznał Draco.
- Teraz żałuje, że nie wybrałem Slytherinu. Tam napewno nie ma zdrajców i oszustów tak jak w Gryffindorze - powiedziałem
- To może zaczniemy od nowa ? - spytał jakby niepewnie Draco
- Cześć jestem Harry Potter - powiedzialem wystawiając rękę w jego stronę.
- Hej jestem Draco Malfoy
- A ja Blaise Zabini - wtrącił ze śmiechem Zabini. Podaliśmy sobie ręce po czym zaśmialiśmy się.
- Myślę, że nie bedziecie takimi zdrajcami jak Wieprzlej i Pani - wszytko - wiem - najlepiej. - powiedziałem z kpiną
- Wow mówisz tak o przyjaciołach - powiedział Blaise. W odpowiedzi prychnął.
- Przyjaźń ? Tego tak nie można nazwać. Okłamywali mnie od początku. Razem z Dropsem chcieli tylko i wyłącznie mojej śmierci i kasy.
- A to zdrajcy - powiedział Draco.
- No - potwierdził Blaise. Reszte drogi spędziliśmy na rozmowie. Myślę, że to może być początek przyjaźni. Prawdziwej przyjaźni.

Właśnie idziemy spóźnieni do Wielkiej Sali na rozpoczęcie. Troche sie zagadaliśmy. Weszliśmy do wielkiej sali w trójkę ja Draco i Blaise. Zrobiliśmy wejście smoka. Wszystkie spojrzenia były na nas skierowane. Wszyscy szeptali „ Harry trzyma ze Ślizgonami" itp. Jak gdyby nigdy nic pożegnałem się z chłopakami i podeszłem do stołu. Zobaczyłem jak Ron robi mi miejsce lecz udałem, że tego nie widze i usiadłem na końcu stołu. Patrzyłem na pierwszaków, którzy stali zdenerwowani i czekali na wybór domu przez tiarę. Po chwili została ostatnia osoba.
- Andre Smith- krzyknęła McGonagall.
- Slytherin.

Myślałem że wreszcie zacznie się kolacja.
- Harry Potter! - zawolała tiara. A ja zdziwiony na nią spojrzałem. Prawda jestem zdziwiony lecz ponowny wybór może mi wyjść na dobre. Gryfoni już szeptają. Zdrajcy. Podeszłem z gracją do stołka na którym usiadłem. Przez całą droge czułem, że Drops wlepia we mne swoje stare gały.
- Witaj Harry - rzekła tiara
- Hej - powiedziałem spokojnie
- Popełniłem błąd dając cie do domu Lwa.
- Masz rację - przyznałem wzruszając ramionami
- Odkryłeś prawdę. To cie zmieniło. Pokazało twoją prawdziwą naturę.
- Odkryłem swoją naturę. I ciesze się z tego. Gryfoni są tchórzami. Uratowałem im wszystkim życie a oni? Plują na mnie za plecami. Niewdzięcznicy - powiedzialem wkurzony
- Masz racje. Lecz to ty wybrałeś dom Lwa.
- Racja
- Każdy czyn ma swoje konsekwencje.  Niektóre są większe inne mniejsze.
- Zgadzam się z tobą
- A więc żegnaj Harry. Zapamiętaj naszą rozmowę.
- Do zobaczenia - dodałem a po chwili tiara wykrzyknęła
- SLYTHERIN!

Usłyszałem okrzyki zdziwienia. Spojrzałem na stół gryfonów. Byli wściekli. Slytherin głośno klaskał, a reszta stołów patrzyła ze zdziwieniem i przerażeniem. Podeszłem do Draco i Blaise'a którzy robili mi miejsce.

Zemsta | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz