- Czemu musiałeś mnie zarazić, Crappykawa?
Pytanie po raz kolejny zawisło w powietrzu; ciężki, prawie namacalny wyrzut.
Tooru poddał się sporadycznej konieczności przemilczenia tego komentarza, który owego dnia brzmiał już po raz tysięczny w ich czterech ścianach.
Nie musiał nic mówić, Iwaizumi nakręcał się sam:
- Umywasz ręce, gnoju? Teraz mniej dobij.
Nie, Oikawa ciągle nie był w nastroju, by jakoś emocjonalnie reagować czy nawet odpowiadać.
Był w nastroju na powiedzenie sobie w myślach: „O niczym innym nie marzę". I przerażała go własna ciemna strona. Byłby może i zaszył się w jakimś kącie, jednak przełożone nad jego kolanami nogi Hajime uniemożliwiałyby mu dyskretne wymknięcie się. A ciągnących się debat wolał uniknąć.
Odetchnął zatem tylko głęboko, wytarł nos i poprawił sobie poduszkę za plecami.
- Tooru – wydobyło się po dłuższej chwili z obolałego gardła bruneta. – Kochaj mnie trochę.
- Z daleka – odparł kapryśnie Oikawa.
- Z bliska.
- Niech będzie. Zrób mi trochę miejsca.
Zrobiło się trochę milej, nawet jeżeli tylko kumulowali zarazki na swą szkodę, leżąc razem.
XXX
- Iwa-chan. Iwa-chan, obudź się. Iwa-chan, wiesz, że masz siwy włos?
- Nie mam! – warknął Hajime, odtrącając dłonie partnera. – Ale jak myślisz, czyja to wina?
CZYTASZ
Pieskie życie (Haikyuu || IwaOi) √
FanfictionTrochę sugestywności. Jeden tydzień z katorgi dorosłego Iwaizumiego. I doczepionego do niego Oikawy. Tak, niestety, Oikawy też. Okładka od WandersmokLight.