VII. Załamanie nerwowe

709 20 1
                                    


W czasie, kiedy porywacz zabierał mnie z bezpiecznego miejsca, gdzieś bardzo daleko pewien ktoś rozmawiał z kimś. Skąd to wiem? Pojęcia nie mam. Ale jakimś cudem wiem, nie pytaJcie. Zatem mówię dalej. Pamiętacie może tego taksówkarza, który podwoził mnie do Żępolic? Oczywiście, że nie ja, też nie. No ale to o niego chodzi. To teraz posłuchajcie sobie jego rozmowy. Ja, z racji tego, że jestem bohaterką, nie będę jej słuchać, by nie robić sobie spoilerów. Do zobaczenia po rozmowie.

- Jestem w trakcie namierzania go – rzekł Zygmunt.
- Tak, tak, zajmę się tym, dobrze. - Odłożył słuchawkę i spojrzał na niewyraźne zdjęcie jakiegoś mężczyzny, który był ubrany w kostium misia z kokardką. Potem schował owe zdjęcie i wszedł do windy. Po chwili zadzwonił telefon. Zygmunt westchnął niezadowolony, ale gdy tylko zobaczył nazwisko swojego szefa na wyświetlaczu komórki, drgnął.
- Tak, szefie? Słucham?! Przecież już prawie go mieliśmy! Ech... Czyli opuścił Żępolice... Dobra, poszukam go, dobrze, tak, do widzenia. - Skończył rozmawiać i po raz kolejny westchnął.

A teraz wracamy do mnie. Nieznajomy porywacz wepchnął mnie do malucha, a następnie odpalił auto i odjechał spod domu Janusza. Przez moje całe ciało przechodziły ciarki. Czy jeszcze kiedykolwiek ujrzę Janusza? Ach, jestem taka zagubiona...
Po chwili jazdy mężczyzna rzekł do mnie.
- Moja kochana Jessico, za parę godzin będziemy na miejscu. - Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jego głos był taki cudowny, sprawiał, że przez moje piękne, kobiece ciało przechodziły dreszcze.
- Gdzie mnie wieziesz? - Zapytałam, poprawiając się na siedzeniu. Mężczyzna tylko zaśmiał się pod nosem i skręcił w stronę jakichś drzew. Zdziwiłam się, bo wszędzie leżały najróżniejsze śmieci. To był przepiękny widok. Od razu się rozpłakałam. Jestem wrażliwą kobietą. Wspominałam już o moim kuzynie, prawda?
Nie spostrzegłam się nawet, kiedy zasnęłam. Śniły mi się jakieś bzdety, które tak, jak się pojawiły, tak od razy zniknęły. Dlaczego? Dlatego, że ktoś z całej siły potrząsnął mym ciałem.
- Co się dzieje? - Otworzyłam szeroko oczy.
- Jak to co? Dojechaliśmy do Katowic!
Zamrugałam kilka razy, nie dowierzając. Przy okazji pragnę wspomnieć, że oczy mojego porywacza były takie... Ekhem. Fabuła, tak, wracamy do fabuły. Mężczyzna wyciągnął mnie dość niedelikatnie z samochodu, po czym mocno przytulił.
- Będziesz ze mną na zawsze - mruknął, a ja się zarumieniłam. Gdy już mnie puścił, zaczął szukać czegoś w samochodzie. Ja natomiast stałam i zaczęłam się przyglądać nowej scenerii, jak dotąd mi nieznanej. Po chwili mój porywacz (muszę spytać go o imię) podszedł do mnie i zaczął obwiązywać moje piękne ręce grubą liną, bym nie uciekła. Ach, zupełnie jak w filmach.
Następnie zaczął prowadzić mnie w stronę jakichś domów, gdy nagle moim oczom ukazała się największa willa, jaką kiedykolwiek widziałam. Nawet w New York takich nie było... Zaraz, zaraz. Ja mieszkałam w USA. Jak ja mogłam zapomnieć.
Oh my God.* Czuję, jak wiele myśli zaczyna wypełniać moją głowę, nigdy czegoś takiego nie doznałam... Przecież... on mnie porywa! Hahahhaha! Jestem porywana, on mnie porywa! Gdzie moje masło...
- W porządku? - Zapytał zatrwożony mężczyzna, a ja spojrzałam na niego tak, jakbym zobaczyła samego Apollina.
- Yes*, wszystko w porządku...
- To dobrze. - Wskazał ręką w stronę willi. - Witaj w moim domu.
- Wow*, co za beautiful* dom. Ale czy ty jesteś kidnapper*?
- Co takiego? - Spojrzał na mnie uważnie i westchnął. - Może lepiej już zaprowadzę cię już do piwnicy. Ogarniesz się tam, a następnie pokażę ci interesujące miejsce.
- Tak? A co to za place*?
- Farma koników polnych! Obiecałem, że ci ją pokażę, kochanie, tak więc nadszedł czas - oznajmił, po czym rozwiązał moje hands*. Spojrzałam w jego eyes*, a on w moje. Po czym mężczyzna puścił bąka. Tego się nie spodziewałam.
Mężczyzna spojrzał na mnie przestraszony, a następnie zaczął chrząkać, chcąc przywrócić się do ładu.
- Eee... przepraszam, nie kontroluję tego... - Powiedział zdenerwowany i zaczął nerwowo przeczesywać swoje włosy. Jakie to cute*. Tak się speszył tym bąkiem. Myślałam, że to Janusz jest cute*, ale ten bezimienny mężczyzna jest jeszcze lepszy! A tak w ogóle, kim był Janusz?
- To nothing*. Każdy ma swoje wady... - Oznajmiłam figlarnie i zaczęłam się pocić. Mężczyzna spojrzał na mnie, po czym uderzył mnie z całej siły w nogę. Straciłam przytomność.

*Oh my God - o mój Boże
*Yes - tak
*Wow - łał
*beautiful - piękny
*kidnapper - porywacz
*eyes - oczy
*cute - uroczy
*nothing - nic

Niewolnica PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz