- 24 -

13.9K 1K 317
                                    

- Powinniśmy zawieźć go do szpitala - warknął Ashton, chodząc w te i z powrotem po salonie. Spojrzał na nieprzytomnego Luke'a, zachodząc w głowę, co mu w ogóle odbiło, żeby nie zrobić tego od razu. Już nigdy nie pozwoli zmanipulować się młodszemu koledze, a tym bardziej siostrze, która zaczęła świrować.

- Daj spokój - wymamrotał Calum. - Mówię ci, że tylko zemdlał. Ewentualnie będzie miał trochę siniaków, ale teraz, jak będzie chciał przejść przez ulicę to lepiej złapać go za rękę - dodał po chwili, powstrzymując śmiech.

- Jak możesz w tej chwili żartować? - wypaliła Gabriella, posyłając Hoodowi oburzone spojrzenie. - Może miał jakiś wstrząs? - rzuciła, zakrywając usta dłonią. Jej rzęsy były sklejone, bo w pewnej chwili po prostu nie wytrzymała napięcia i rozpłakała się, co tylko rozjuszyło Ashtona.

- Teraz się denerwujesz? - burknął szatyn, patrząc na nią z irytacją. - Oboje przez cały ten czas zachowywaliście się jak dzieci. Naprawdę zamierzaliście się tak w kółko droczyć? - prychnął. - Gdybyście od razu odpuścili sobie wasze gierki to Luke nie biegałby jak nienormalny po ulicy, a ty byś teraz nie płakała i nie wychodziła z siebie tylko dlatego, że drugi raz w ciągu roku puknęło go auto.

Gabriella spuściła głowę, a ciemne kosmyki włosów zakryły jej twarz. Poczuła się tak, jakby Ashton dał jej w twarz, ale nie ukrywajmy - miał rację. Za długo bawili się w te głupie gierki, za długo wodziła go za nos i udawała, że w ogóle ją nie obchodzi. Sama nie wiedziała po co to robiła, bo gdyby nie jej zachowanie to bardzo możliwe, że bawiliby się teraz razem na imprezie. Teraz miała wyrzuty sumienia i nie liczyła nawet na jakąś litość ze strony brata.

- Ashton, daj spokój... - zaczął Calum, ale Gabie od razu mu przerwała.

- Nie, Cal, on ma rację - westchnęła. - To moja wina. Może naprawdę powinniśmy pojechać z nim do szpitala? - zapytała, próbując opanować drżenie swojego głosu.

Przez chwilę cała trójka mierzyła się niepewnie wzrokiem; każdy miał inne zdanie w tej sprawie i nie byli do końca przekonani co powinni zrobić. Calum oparł głowę o poduszkę, zerkając na Luke'a.

- On w ogóle oddycha? - zapytał, marszcząc brwi.

- Calum! - krzyknęła brunetka i uderzyła go w ramię. - To nie jest zabawne! - dodała ciszej, choć kąciki jej ust delikatnie zadrżały. Nie był to powód do śmiechu, ale Hood jakoś rozluźnił napiętą atmosferę.

Gabriella przesiadła się tak, aby móc ułożyć głowę Luke'a na swoich kolanach. Pogładziła jego włosy, spoglądając na niego ze smutkiem. Ashton i Calum zamilkli; sytuacja, w której się znaleźli zdecydowanie nie należała do tych, w których mogliby poczuć się pewnie.

W pewnym momencie usłyszeli szybkie kroki. Drzwi otworzyły się, wydając z siebie irytujące skrzypienie, a w przejściu ukazała się zaniepokojona twarz Jimina. Czerwonowłosy odchrząknął.

- Mogę? - zapytał nieśmiało.

Gabie skinęła głową, a więc jego równolatek wszedł do środka. Spojrzał niepewnie na chłopaków. Dziewczyna nawet nie była zaskoczona, że czuł się jak intruz. Przysiadł obok swojej koleżanki i spojrzał zmartwiony na blondyna.

- Przepraszam - westchnął.

Gabriella pociągnęła nosem i popatrzyła na niego, dosyć zaskoczona.

- Za co? - odpowiedziała.

Czerwonowłosy kiwnął głową w kierunku Hemmingsa. Ashton prychnął, marszcząc nos z niezadowoleniem.

- To nie twoja wina, Jimin - parsknął. - Tutaj nie ma co się już obwiniać, a poza tym, to ten kretyn się wściekł, chociaż nie miał żadnego powodu by się złościć. - Wzruszył ramionami, opierając się bokiem o fotel.

• Remind Love • L. H. ✓Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt