20. "Całe życie w kłamstwie"

3.4K 208 18
                                    

Niestety, ale już w następnym rozdziale pojawi się początek wielkiej bitwy ze względu na to, że zmieniłam trochę końcówkę tego opowiadania, bo wyszło by za bardzo polsatowo.


NA SAMYM DOLE WAŻNA NOTATKA! NIE OMIJAĆ! <3



Vanessa


Cały czas trenujemy, łącząc nasze watahy w jedność. Po tym co się stało, nastał czas na zmiany i to poważne zmiany. Treningi trwają już dobre dwa tygodnie. Przez ten czas było cicho bez żadnych ataków czy gróźb. Dla mnie jest to cisza przed burzą. Dzień w dzień wstajemy wraz ze świtem i idziemy od razu na treningi, w których walczymy na poważnie. Jako wilkołaki, szybciej się regenerujemy, więc walki na poważnie nie są jakoś przeciwskazane. Zbyt mało czasu poświęcamy sobie wraz z Jacob'em niestety przez to wszystko, ale gdy skończy się to wszystko, nadejdzie czas spełnienia i wielkich marzeń, które pokażą, jak będziemy mogli żyć szczęśliwie wraz z naszymi przyszłymi dziećmi i naszą watahą.

Nadal leżałam, rozmyślając co może dziać się podczas tej wojny. Jacob już od dawna był na treningu, podczas gdy ja leżę w łóżku i myślę nad wszystkim. Dzisiaj nie mogłam stawić się na polanie, lecz pojawię się na ważnym zebraniu, gdzie być może uzbieram jeszcze kilka innych watah, które będą mogły walczyć u mego boku. Zrzuciłam kołdrę z siebie i wstałam. Nie trudziłam się prysznicem, po prostu ubrałam się i wyszłam z pokoju. Gdy miałam schodzić po schodach, zauważyłam, że drzwi do gabinetu mojego ojca, są chylone. Tylko ja mam do niego dostęp, więc nie wiem jakim cudem on jest otworzony. Powoli podeszłam do mahoniowych drzwi i popchnęłam je bym widziała całe pomieszczenie. Fotel przy biurku odwrócony był w stronę okna. Zdziwiło mnie to, że unosił się zza niego dym papierosowy i bardzo mi znajomy. Moje oczy się poszerzyły. To nie może być prawda... Fotel zaczął się odwracać, a mnie wmurowało w podłogę. Na fotelu siedział mój ojciec. Jakim cudem? Przecież on nie żyje. Uśmiechnął się do mnie jak robił to zawsze. Nie wierzę, ja nadal śpię... Tak, to na pewno dobre wytłumaczenie. Uszczypnęłam się w ramię, ale to nic nie poskutkowało. Nadal go widziałam. Zaśmiał się na mój szok, a jego dźwięczny głos rozbrzmiał w całym gabinecie. To coś niemożliwego...

-Witaj córciu, za pewne zastanawiasz się w jaki sposób mnie widzisz. Otóż nie zginęliśmy. Tak na prawdę to twoja matka tak jakby nie żyje. Jest królową podziemi, gdzie łączą się dusze zmarłych istot nadprzyrodzonych. Jest duchem. Może nie będę się zagłębiał w to, bo to nie ten czas. Przyszedłem cię uprzedzić. Dzisiaj wieczorem się zacznie. nie podejmuj pochopnych decyzji, bo może zginąć każdy. Pojawi się też jedna osoba, której nikt nigdy w życiu nie widział. Będzie po twojej stronie i sprawi, że wygracie, ale to zależy od decyzji, które podejmiesz podczas bitwy. Legenda głosi, iż jedna osoba wygra, która stworzy najpotężniejszą watahę świata i będzie ona już po sparowaniu ze swoim mate. W tym pokoju ukryty jest medalion, który nosiłaś kilka lat. Musisz go sobie przypomnieć i znaleźć go przed godziną 18. Wtedy minie czas od uchronienia najważniejszej dla ciebie osoby, jeśli go nie znajdziesz. Podarujesz go Jacob'owi. Dzisiaj zginie wielu, zginie też jedno z was, ale dzięki tej wygranej, będziecie żyć oboje - mówił tak pogmatwanie, tak tajemniczo, że aż nie wiedziałam o co chodzi.

Jaki medalion? Jaka legenda? Jest jakaś? A może chodzi o przepowiednie? Nie zauważyłam nawet, jak tata wyszedł. Został po nim jedynie dym z papierosów. Co tu się właśnie stało? Muszę przypomnieć sobie o medalionie, o którym powiedział. Zamknęłam oczy i zaczęłam przywoływać wspomnienia z dzieciństwa od najmłodszych lat. Nagle przed oczami pojawiło się wspomnienie, dzięki któremu wiem jak wygląda medalion. Otworzyłam oczy. Teraz pytanie: gdzie on jest?

Usłyszałam jak ktoś zbliża się do gabinetu, ale nie przejmowałam się. Wyrzucałam wszystko z półek, z szafek zrzucałam książki i różne rzeczy dekoracyjne i papiery dotyczące watahy, Minęło 4 godziny od odejścia mojego ojca. Zostało mi 6 do wojny. Jeśli go nie znajdę, będzie źle. Stanęłam na środku pokoju i obkręcając się wokół własnej osi widziałam jak wszystko leżało na podłodze. Nagle ktoś oplótł ręce wokół mojej talii. Po zapachu czułam, że jest to właśnie Jacob.

-Co robisz kochanie? Dlaczego tu jest taki bałagan? - dopytywał, a ja się od niego odsunęłam. Zaglądając we wszelkie zakamarki pomieszczenia, opowiedziałam mojemu ukochanemu co takiego się tutaj stało, gdy wstałam i dlaczego jest tutaj bałagan.

-Zaraz, poczekaj Van. Ja widziałem twoją mamę jako ducha. Mówiła podobnie do twojego ojca - odwróciłam się na słowa mojego mate. - Może nie wszystko mi powiedziała, ale mówiła o tych decyzjach podjętych przez ciebie co do walki i podczas niej. Mówiła też żebym cię chronił. Co tu się dzieje? O co w tym wszystkich chodzi? - sama tego nie wiem. Nie umiem odpowiedzieć na jego pytania. Zaciekawiło mnie to, co mówił o mojej mamie.

Nagle przestałam patrzeć na niego, a na punkt za nim. Na ścianie był wyrzeźbiony znaczek medalionu, a obok niego kawałek skałki wysuniętej ze ściany. Obeszłam Jacob'a i podeszłam do skałki, palcami przesunęłam po niej, a pod moim dotykiem pojawił się czerwony ślad coś na wzór tego jak sunęłam palcami po skałce. Jacob patrzył na mnie z zainteresowaniem, a ja ręką pchnęłam ją w środek ściany. Ręka spadła wzdłuż mojego ciała. Ściana przesunęła się najpierw do tyłu, a potem w bok tak, aby było przejście. Mój mate stanął obok mnie i złapał za rękę. Spojrzeliśmy na siebie w tym samym czasie i daliśmy krok w stronę tajemniczego przejścia.


_________________________________________________________________

Tak, tak... Zjebałam ten rozdział...


A więc, muszę wytłumaczyć się wam dlaczego wtedy nie było rozdziału. Niestety, ale pisząc tamten rozdział, myślałam, że wszystko mi się zapisało i będę mogła go wam później opublikować, lecz coś się stało z moim wattpadem i niestety rozdział miał jedynie 1 słowo z całych 900 słów. Nie wiem jak to się stało i dlaczego, ale porządnie się wkurzyłam i przez pewien czas postanowiłam, że napiszę rozdział do innego opowiadania, abym w złości nie usunęła tego opowiadania. I tak było. Tak więc bardzo was przepraszam, że musieliście tyle czekać na niego.


Druga sprawa: Chcecie bym zrobiła jakieś Q&A dla bohaterów tego opowiadania?

Trzecia sprawa: Chcecie bym zrobiła szczęśliwe zakończenie czyli happy end, czy smutne zakończenie i śmierć ich obojga i (może) ich nie narodzonego dziecka? (tak, planowałam ich dziecko w opowiadaniu i jeśli się zgodzicie, w którymś rozdziale wyjdzie, że Vanessa jest w ciąży).

Czwarta sprawa: Zauważyłam, że aktywność na tym opowiadaniu znacznie spadła, wręcz czyta to kilkanaście do 50/100 osób i nie wiem czy warto to kontynuować. Jeśli nie podoba wam się to już, to jutro napiszę epilog.


Piszcie opinie w komentarzach, bo na prawdę zaczynam rozważać napisania epilogu, zamiast dalszych rozdziałów.

70 gwiazdek i 15 kom - następny <333

~WaszaCaroline <333333

Alpha - The only my mateWhere stories live. Discover now