Rozdział 4

478 30 10
                                    

Obudził mnie ciągle dzwoniący telefon. Leniwie usiadłam na łóżku i zobaczyłam kto tak usilnie chce się ze mną skontaktować. To był mój tata, mam od niego 26 nie odebranych połończeń. Wyłączyłam telefon i spojżałam na jeszcze śpiącego Olivera. Wygląda tak słodko i niewinnie.. Po cichu wstałam i założyłam na siebie bluzę. Zrobię mu niespodziankę i przygotuję śniadanie. Zeszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę.
No Sykes, przydało by ci się zrobić jakieś zakupy.. Ale nie mam przy sobie pieniędzy więc będę musiała zrobić coś z tego co jest w lodówce. Postanowiłam, że zrobię nam omlety z dżemem. Wyjęłam wszystkie potrzebne mi składniki i zaczęłam gotować. Gdy nakładałam jedzenie na tależe, Oliver leniwie zszedł po schodach i usiadł na krześle przy stole.
-Czeeeść.
Powiedział, ziewając.
-Cześć, proszę oto twoje śniadanie.
Uśmiechnełam się i podałam chłopakowi tależ z jedzeniem.
-Jezu dziękuje! Jestem bardzo głodny.
-Zrobiłabym coś lepszego ale w lodówce masz tylko światło.
-To jest pyszne!
Powiedział z pełnymi ustami.
-Dziękuje.
Wziełam swój tależ i również zaczęłam jeść.
Po zjedzeniu Oli pozmywał naczynia, najedzeni, usieliśmy na kanapie i włączyliśmy jakąś muzykę.
-O której jedziemy do studia?
Zapytał.
-Możemy nawet teraz, tylko muszę się trochę ogarnąć.
-Nie ma sprawy.
Poszłam do łazienki, zalożyłam spodnie i bluzkę Olivera, ponieważ moja była we krwi. Popsikałam się jego perfumami i szybko ogarnełam włosy. Nie wyglądałam najgorzej w zdecydowanie za dużej koszulce. Zeszłam na dół, Oliver był już gotowy do wyjścia.
-Gdzie jest to studio?
Powiedziałam, zakładając trampki na nogi.
-25 minut samochodem.
-O to dobrze. Możemy już wychodzić.
Wsiedliśmy do samochodu i włączyliśmy muzykę, akórat leciała piosenka BMTH, zaczełam nucić do piosenki, a Oli tylko się uśmiechał.
-A teraz zaśpiewaj mi to na żywoo prooszę.
Popatrzyłam się na chłopaka i zrobiłam minę szczeniaczka. Oliver wyłączył muzykę i zaczął śpiewać. Jego głos jest nieziemski. Zaśpiewał piosenkę Doomed. Gdy już skończył zaczełam mu bić brawo.
-Już jesteśmy.
Powiedział z uśmiechem na twarzy.
Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do studia tatuaży.
-Siema Oliver!
-Siema, mógłbym zrobić mojej przyjaciółce tatuaż?
-Jasne, że tak. Jestem Luke, a ty?
-Natalia, miło mi.
Uścisnełam jego wytatułowaną dłoń i uśmiechnełam się.
-Tam macie wolne studio.
Wskazał na drzwi po prawej.
Weszliśmy i zemkneliśmy drzwi. Usiadłam na fotelu, a Oli wziął szkicownik i przeglądał różne rzeczy. Byłam ciekawa co dla mnie wybierze.
-To ma być mały czy duży tatuaż?
Zapytał.
-Jakiś mały.
-Wiesz już gdzie go chcesz zrobić?
Chciałabym go na ręku ale nie chce by Oliver widział.. No dobrze wiemy co.
-Może być na zewnętrznej stronie lewej dłoni?
-Oczywiście, że tak. Już mam wybrany wzór.
Powiedział z uśmiechem.
-Jestem gotowa.
-Dobrze. Wiesz co? Ja chyba też zrobię sobie nowy tatuaż.
-Okej. He, to może najpierw ty pierwszy sobie go zrobisz?
Powiedziałam, nerwowo.
-Boisz się?
-No tak trochę..
-Nie ma czego, mogę być pierwszy tylko Luke będzie musiał mi go zrobić bo sam nie dam rady.
-No dobrze.
-To zostań tutaj, ja za chwilę wracam.
-Mogę iść z tobą?
-Chce żeby to była niespodzianka, okej? Posiedzisz tu przez kilka minut?
-Nie ma sprawy.
Oli uśmiechnął się do mnie i zniknął za drzwiami. Siedziałam i nudziłam się, dlatego postanowiła poprzeglądać wzory tatuaży. Niektóre były naprawdę piękne.
Po 30 minutach do pokoju wszedł Oli. Miał na sobie już czarne rękawiczki i był gotowy do pracy.
-Ja już, teraz twoja kolej, usiądź proszę.
Był bardzo zadowolony, a ja bardzo się bałam.
-Spokojnie.
Wyszeptał mi do ucha.
-Podwiń rękaw.
-A jest to konieczne?
-Tylko trochę.
Lekko podwinełam rękaw, tak by nie było nic widać.
-No to zaczynamy.
Na początku trochę bolało, ale przezwyczaiłam się. Oli poprosił mnie bym się nie patrzyła bo chce mi zrobić niespodziankę. Zrobiłam jak mówił i wpatrywałam się w jego buty.
-Już gotowe, możesz spojrzeć.
Powiedział, dumny z swego dzieła.
Na moim ręku widniały dwie małe kłódki złączone razem. Były pięknie ozdobione. Na jednej było napisane "O.S" a na drugiej "N."
-Jaki śliczny! Dziękuje Oliver!
Powiedziałam i mocno przytuliłam chłopaka.
-Nie ma za co. A teraz druga część niespodzianki.
-Druga?
Oli ściągnął rękawiczki, ukazując mały opatrunek. Chłopak ściąłgnął go ukazując taki sam tatuaż jak mój.
-"O.S" to skrót od mojego imienia i nazwiska, a "N." to skrót od twojego imienia. Mam nadzieję, że podoba ci się niespodzianka.
-Jest cudowna! Dziękuje ci bardzo Oliver!
Powiedziałam i cmoknęłam chłopaka w policzek.
Zastanawiałam się, czemu u mnie jest tylko literka "N." no ale może to tak miało być. (Później się to wyjaśni😊)
-To będzie znak naszej przyjaźni.
Powiedział, a ja wtuliłam się w niego.
-Dziękuje.. Kochany jesteś.
-Chodź, pojedziemy do twojego domu po ubrania, dobrze?
-Okej.
Szybko znaleźniśmy się spowrotem w samochodzie. Pokierowałam Olivera jak ma jechać i po chwili byliśmy na miejscu.
Staliśmy już przed drzwiami od mojego mieszkania.
-Mógłbyś poczekać tutaj?
-Mówiłem, że wchodzę z tobą.
-Jesteś naprawdę uparty.
-Wiem.
Powiedział i uśmiechnął się słodko.
Otworzyłam drzwi do mieszkania, od razu uderzył w nas zapach alkoholu.
-Chodź, tam jest mój pokój.
Powiedziałam cicho, wskazując na zniszczone drzwi.
-Proszę kto zawitał do domu! I jest z tobą też ten twój pieprzony bohater! Wynoś się stąd! A ty masz szlaban do odwołania!
Mój tata pojawił się znikąd i zaczął się na nas drzć.
-Przyjechałam po swoje rzeczy. Nie chce z tobą mieszkać.
Powiedziałam, a tata chciał mnie uderzyć lecz Oliver złapał jego rękę w locie.
-Idź spakuj swoje rzeczy.
Powiedział Oliver.
Szybko wbiegłam do pokoju i wyjełam z szafy dwie duże torby. Zaczełam na oślep wrzucać do nich wszystkie rzeczy. Ubrania, książki i zeszyty, jakieś buty i inne pierdoły. Gdy uznałam, że mam już wszystko co jest mi potrzebne wyszłam z pokoju.
-Chodźmy już.
Żuciłam do Olivera który dalej trzymał mojego ojca. Oli szybko puścił go, wziął ode mnie torby i wyszliśmy za drzwi.
-Jak wyjdziesz, możesz już tu nigdy nie wracać!
Krzyknął do mnie gdy zamykałam drzwi.
-Pierdol się.
Powiedziałam i trzasnełam drzwiami. Wyszliśmy przed budynek i ruszyliśmy w stronę samochodu. Gdy usiadłam w fotelu, głęboko odetchnełam.
-Wszystko dobrze?
-Tak, po prostu jedźmy już stąd.
Po 30 min byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do domu, chciałam iść na górę rozpakować swoje rzeczy do pokoju gościnnego.
-Dlaczego rozpakowujesz rzeczy tutaj?
Zapytał.
-A gdzie mam je rozpakować?
-W moim pokoju, zrobię ci miejsce w szafie i komodzie.
-A gdzie będę spać?
-Ze mną.
-Jak chcesz..
Wziełam swoje rzaczy i przeniosłam do pokoju Oliego. Gdy już wszystko rozpakowałam, usiadłam na łóżku i zaczełam płakać.
-Proszę nie płacz..
Oliver usiadł koło mnie i oplótł ramieniem.
-Nie mam już gdzie wrócić.. Nie chce cię wykorzystywać.. Poza tym za miesiąc musisz wracać do pracy..
-Kurwa..
Oli przeklął pod nosem.
-Mogę wziąść jeszcze wolne.. Nie wiem.. Cokolwiek. Nie pozwole żebyś tam wróciła.
-Nie chce żebyś przeze mnie rezygnował z koncertów..
-Coś się wymyśli..
Odetchnełam i oparłam się o ramie chłopaka.
-Coś się wymyśli..
Powtórzyłam cicho.
-Chodź, posmaruję ci rękę kremem, dobrze?
Próbował zmienić temat.
Poszliśmy do łazienki, Oli wyciągnął z szafki tubkę kremu.
-Wystaw rękę.
Zrobiłam to o co mnie prosił.
Po chwili zoriętowałam się, że chłopak podciągnął mi rękaw do góry.. Zbyt wysoko.
-Co.. Co to jest?
O nie.. Mogłam bardziej uważać..

My Light In Darkness // Oliver Sykes PL /ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz