Give me a Sing ( Spamano/ Hetalia)

Start from the beginning
                                    

         Dochodziła piąta, gdy po mieszkaniu rozniósł się donośny dźwięk Rammsteina. Vargas jęknął,zagłębiając głowę w „poduszce" przy okazji kopiąc leżącą obok niego osobę, zmuszając by wyłączyła ten natarczywy dźwięk.Jak się okazało osobą, która ucierpiała był właściciel tego telefonu. Niemiec jęknął z bólu, ale odebrał.
- Gdzie jesteś?! Albo zmienię swoje pytanie. Czy jest z tobą Lovino?
-Noo... A co?- spytał ziewając.
- Wiesz, że niedługo macie trening. Feliciano dał mi jego strój.-mruknął. Gilbert zerknął w stronę swojego oprawcy, który brutalnie go obudził. I zastał ciekawy widok. Umówił się z bratem, po czym rozłączył się i znów na niego zerknął. Włączył aparat i zrobił zdjęcie tulącemu się do Antonia, Lovino. I nic dziwnego by nie było bo wiedział, od brata że obaj bracia uwielbiają się przytulać, ale że Antonio go tulił z tak wielką czułością. Gdy zrobił zdjęcie, obudził Antonia, który nie skomentował tej pozycji. Białowłosy obudził blondyna a szatyn szatyna. Po pobudce Vargas poszedł zrobić śniadanie dla wszystkich, a pozostali spróbowali doprowadzić się do jakiegoś,żywszego stanu. Gdy dochodziła szósta opuścili dom chłopaka i po dziesięciu minutach byli przy szkolnej bramie, gdzie czekał wraz z Feliciano i Kiku. To lekko zdziwiło Lovino, lecz gdy dostrzegł swoją torbę, nic nie powiedział. Przywitali się, a bracia ruszyli na końcu. Feliciano zastanawiał się jak powiedzieć bratu rozmowę rodziców, która jak zawsze skończyła się podjętą decyzją, która nie spodoba się starszemu z braci. Oczywiście tym razem gdy tylko o tym usłyszał, zaprotestował i próbował ich przekonać by tego nie robili, lecz nie posłuchali go. Starszy bliźniak zauważył, że coś się stało, dlatego poczekał aż dystans między nimi a resztą stanie się jeszcze większy by zacząć ciągnąć brata za język. Feliciano złapał za swojego loczka, co było dla Lovino znakiem, że to jest na serio poważne.
-Frattelo... Tak bardzo mi przykro...- i rozpoczął swoją wypowiedź,którą Lovino wysłuchiwał w ciszy. Kiedy dotarli do szatnio bracia się rozeszli, a starszy z braci nic nie powiedział. W szatni usiadł i „słuchał" tego co inni mówią. By nikt nie zaprzątał sobie nim głowy, zaczął się przebierać, lecz jego myśli krążyły wokół tego co usłyszał od brata. „ Rodzice dowiedzieli się o tamtej akcji z Gabrielem i powiedzieli, że cię przeniosą do wujka... Ale próbowałem ich powstrzymać..". Westchnął, spoglądając z obrzydzeniem na Gabriela, który rozmawiał z Antonio. Miał ochotę go zamordować za to co zrobił.Przecież obiecali sobie iż nikomu o tym nie powiedzą. Tylko dlatego się na to zgodził! A z tego co usłyszał od brata to niby jego wina i dlatego musi przenosić się do tej pieprzonej Brazylii!Ale on tak łatwo się nie podda i Gabriel powinien najlepiej o tym wiedzieć. Lecz teraz priorytetem jest dać w pysk Gabrielowi, który uśmiechał się do Latynosa. Trener wszedł do szatni, każąc im wychodzić i rozpoczął trening. Na ten czas wszystkie zmartwienia oraz niepotrzebne myśli poszły w zapomnienie. Teraz liczył się tylko trening...

           Po skończonym treningu wszystko o czym myślał Vargas powróciło do niego i gdy stwierdził, że wszystko z nim załatwi po lekcjach, te plany poszły się przysłowiowo kochać gdy spytał z uśmiechem co u ciebie słychać, nie wytrzymałeś i zaserwowałeś mu lewy a następnie prawy sierpowy, który powalił go na ziemię, przy okazji rozwalając mu wargę i łamiąc nos. Uśmiech na krótką chwilę pojawił się w jego umyśle, no bo nie ma jak dziadek który uczył boksu. Chwycił go za koszulę, podnosząc i wysyczał.
- Jeszcze raz się do mnie odezwiesz a obiecuję, że zatłukę cię tak że twoi rodzice cię, pieprzony geju nie poznają.
- Aaa. Co znów problemy w domu? Może chcesz się gdzieś wyrwać?- mruknął do niego. Na szczęście obaj mówili po włosku, więc mieli pewność iż nikt ich nie zrozumie. Ktoś postanowił zainterweniować i wyciągnął Lovino z szatni. Oczywiście pomyślał o zabraniu swoich i jego rzeczy. A wybawcą Gabriela przed wściekłym Rzymianinem był Antonio. Zaciągnął ich do gabinetu pielęgniarki,która była jak to dowiedział się Vargas tak naprawdę facetem po zmianie płci. Ale nie każdy o tym wiedział. Osoby jakie to odkryły i wykorzystywały do swoich celów to właśnie była ta trójka oraz przewodniczący szkoły. Pielęgniarki nie było, więc zamknął za nimi drzwi na klucz. Posadził Włocha na łóżku, samemu zajmując miejsce obok niego. Nic nie chciał mówić, lecz Antonio tak łatwo się nie poddał. Posłał mu tajemnicze spojrzenie i już miał coś zrobić gdy Vargas wybuchnął śmiechem.
- Można wiedzieć co cię tak rozśmieszyło? I dlaczego uderzyłeś mojego głupiego kuzyna?
- To twój kuzyn? Współczuję rodziny.- powiedział dalej się śmiejąc. Tak bardzo tego pragnął. Od tamtego dnia gdy mu to zrobił.
- Mógłbyś mi powiedzieć powód?
- Ależ oczywiście. Twój koochany kuzyneczek po raz kolejny, kurwa zniszczył moje życie.
- Zaraz... To ty byłeś tym chłopakiem,z którym się spotykał?- spytał z niedowierzaniem.
- Debil ci powiedział? Nie no, kurwa, ciekawe komu jeszcze się ten gwałciciel chwalił?!- powiedział poirytowany. Feliciano wiedział bo ich przyłapał. Antonio spojrzał na chłopaka po czym bez żadnego ostrzeżenia przytulił go do siebie, kładąc się na kozetce.
-No dobrze. Chłopaki załatwią nam usprawiedliwienia z lekcji, więc wykorzystajmy ten czas na małą fiestę.- powiedział z uśmiechem,który kompletnie zmylił szesnastolatka. Jednak nie był na tyle głupi by nie skorzystać z tak zachęcającej oferty...

Talk to me honey (One-shoty)Where stories live. Discover now