Rozdział 19

202 15 5
                                    

Rok.

To już cały rok.

Minął dokładnie rok, odkąd Allie trafiła na leczenie w mury szpitala psychiatrycznego, na obrzeżach Chicago. Na całkowitym odludziu, bez żadnej możliwości na kontakt ze światem poza żelaznym płotem placówki. Trafiła do miejsca, gdzie jedynymi ludźmi z którymi ma się jakikolwiek kontakt to lekarze, pielęgniarki, sanitariusze i kilkoro w miarę chętnych do rozmowy pacjentów. No i może jeszcze jakiś przyjacielski ochroniarz się zdarzy, który okaże pomoc czy również zamieni kilka słów.

Trafiła do miejsca z którego jak wydawać by się mogło nie wychodzi się prędko. Allie sama myślała, że spędzi tam całą resztę swojego życia, a w momencie w którym będzie mogła w końcu opuścić to miejsce, będzie już starą panną. A gdy wróci do swojego starego, zaniedbanego po latach mieszkania, będzie musiała kupić sobie tuzin kotów, aby mieć do kogo gadać czy chociażby się przytulić.

Była w tym rodzaju miejsca z którego nie ma możliwości wyjścia innym sposobem jak tylko całkowite zakończenie leczenia i otrzymanie do rąk własnych zaświadczenia z potwierdzeniem, że pacjent jest gotowy oraz zdolny do dalszego, samodzielnego życia oraz, że jego zdrowie psychiczne nie zagraża jego życiu czy ludziom wokół. Oczywiście nie było to takie proste, że przychodzisz, posiedzisz kilka miesięcy, weźmiesz kilka tabletek i poprowadzisz kilka rozmów z drugim człowiekiem i od razu możesz wychodzić na wolność, jak nowonarodzony i zapomnieć o całym dotychczasowym życiu. Taki proces trwał latami, a czasami nawet nigdy się nie kończył i dana osoba już nie mogła zobaczyć swojego rodzinnego miasta z bliska. Zdarzali się i tacy, którzy mimo opuszczenia szpitala dalej musieli chodzić na sesje do psychologa.

Może w pewien sposób bardziej komfortowe, nie posiada się przeświadczenia o tym jak bardzo zniszczony jest własny umysł czy tego, że z gabinetu nie wróci się do zacisza własnego domu tylko do malutkiego pokoju z kratą za oknem. Jednak i takie wizyty zawsze będą o czymś przypominały. O tym, że jednak wciąż jeszcze coś jest nie tak, że jednak jeszcze coś szwankuje i do końca nie jest się w takim stanie jak inni, cieszący się każdą chwilą z życia ludzie.

Allie gdy tylko dowiedziała się jak długo już tam przebywa, poczuła jak robi jej się niedobrze, a serce podchodzi do gardła. Mimo, że była świadoma tego, że nie będzie jej łatwo i spędzi tam więcej czasu niż pół roku oraz tego, że od incydentu z jej „matką" będzie zaczynała od kompletnego zera, to jednak sama świadomość, że mieszka w takim miejscu już okrągły rok przyprawiała ją o zawroty głowy i nieprzyjemne dreszcze. Od czasu do czasu zastanawiała się, leżąc na swoim łóżku, co ją ominęło. Tam, w wielkim mieście. Jak życie się tam toczyło, kiedy ona nie była zdolna, aby się temu przypatrywać.

Czy może powstało nowe centrum handlowe w miejscu, gdzie był wykupiony ogromny obszar ziemi? Albo jednak powstało tam nowe osiedle? Czy jej mieszkanie było jeszcze w jednym kawałku i nikt się tam nie włamał, wykradając wszystkie rzeczy jakie tylko mogły się tam znajdować? Czy mała księgarnia w której pracowała odkąd tylko zamieszkała sama, jeszcze była czynna? Jak się trzymała pani Evans? Czy radziła sobie sama z prowadzeniem małego biznesu, czy może znalazła kogoś na miejsce Allie i całkowicie o niej zapomniała? Czy Wilson, jej psycholog, dostawał systematycznie informacje o stanie jej zdrowia?

Te pytania obijały się w jej umyśle i nie miała pojęcia, czy kiedykolwiek uda jej się to wszystko sprawdzić i dowiedzieć o wszystkim, czego nie doświadczyła.

Faktem było, że jednak zaczynała się czuć coraz lepiej. Z dnia na dzień, następowały zmiany; małe, ale jednak zmiany. W końcu udało się dopasować dla niej odpowiednie leki, które jako pierwsze rzeczywiście działały i nie przestawały, po kilkutygodniowym ich zażywaniu. Wielkim plusem było również to, że nie wpływały one na Allie ogłupiająco i nie była odcięta od rzeczywistości. Terapie z doktorem Trohmanem przebiegały sprawnie i bezboleśnie, bez większych problemów czy konieczności ich przerywania z powodu nagłego pogorszenia się stanu Allie. Rozmawiała z nim normalnie, bez emocji. Nie tak jak wcześniej, kiedy nawet śmiała się przy niektórych spotkaniach.

One More Troubled Soul | Patrick StumpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz