Rozdział 1

244 18 2
                                    

Beep Beep Beep

Nieco irytujący dźwięk budzika w telefonie zaczął rozlegać się równo o 7:00 rano. Spod niebieskiej, lekko wypłowiałej kołdry Allie wyciągnęła rękę i sięgnęła po telefon, aby wyłączyć denerwujący alarm. W końcu zapanowała całkowita cisza. Allie odrzuciła komórkę na łóżko i na chwilę przymknęła oczy; przetarła twarz dłońmi po czym westchnęła i przeciągnęła się leniwie. Odrzuciła kołdrę, sprawiając tym samym że chłodne powietrze otuliło całe jej ciało wywołując u niej delikatną gęsią skórkę. Usiadła na łóżku, które przez to, że miało już swoje lata wydało przeciągłe skrzypnięcie i zaczęła wpatrywać się w widok za oknem. Ten sam widok co zawsze, nie zmienny każdego ranka.

Od 4 lat wstaje i od razu po przebudzeniu wpatruje się tępo w miasto, tętniące życiem już od wczesnych godzin porannych. Od 4 lat mieszka sama, tylko ona jedna. Od 4 lat nic, a nic nie uległo zmianie. W każdym razie z jej punktu widzenia. Na ulicy wciąż były te same wysokie budynki, między którymi cudem było znaleźć chociażby kawałek zieleni. To samo słońce wędrujące powolnie po niebie; czasami prażące tak, że wyjście na ulicę równało się samobójstwu, a czasami znajdywało się tak daleko, że zima była nie do wytrzymania i jedynym źródłem ciepła były stosy koców i litry gorącej herbaty. To samo niebo w które tak bardzo lubiła patrzeć wczesnym rankiem przy wschodzie i wieczorem, gdy zachodziło; właśnie te momenty w których zmieniało kolor w ciągu dnia, były dla niej czymś w rodzaju sztuki, czymś naprawdę magicznym. Te same chmury; nieraz białe i puchate, przyjemnie wyglądające, układające się w różne kształty, a nieraz ogromne i szare, przez które od razu świat robił się smutniejszy i wiadomo było, że przynoszą nic innego jak tylko deszcz i burzę. Wszystko było dokładnie takie samo jak w momencie w którym kupiła to małe mieszkanie.

Od 4 lat nic w jej życiu nie zmieniło się na lepsze i nic nie wskazywało na to, że cokolwiek kiedykolwiek zmieni się na lepsze. Myślała, że gdy w końcu rozpocznie samodzielne życie, na własną rękę, gdy w pewnym sensie zacznie żyć całkowicie inaczej, od nowa to coś się zmieni, poprawi. Liczyła na to, że właśnie teraz w końcu los zacznie jej sprzyjać i po tym wszystkim co miało miejsce jakoś będzie dała radę zapomnieć i wkroczy na nowe tory, które mogłyby być czymś co zaprowadzi ją do lepszej przyszłości. To w jakiej sytuacji się obecnie znajduje, wskazuje jak bardzo się myliła. Pomimo całej swojej przeszłości tlił się w niej ten jedyny, malutki promyczek nadziei. Jak to wszyscy mawiają, nadzieja matką głupich. Ona sama była zdziwiona swoją postawą, że ma, a raczej miała, jeszcze siłę myśleć w pozytywny sposób.

Wydarzenia ostatnich kilkunastu lat odcisnęły swój głęboki i bolesny ślad w jej pamięci i psychice. Nie znalazłaby się taka siła na tym wielkim świecie, która by sprawiła że jakoś udałoby się jej pozbyć tych wszystkich złych wspomnień ze swojej głowy, które nieustannie krążyły po jej umyśle. Jak wiadomo od przeszłości nie da się uciec; w każdym razie jest to bardzo trudne do osiągnięcia. Jednak ucieczka od czegoś złego z przeszłości, po kilku latach wydaje się niemożliwa i nie warta starania. Całkowicie bezsensowna.

Mogłoby się to wydawać takie proste, aczkolwiek tak nie jest; coś co było kiedyś nigdy nie opuści tego małego skrawka naszego umysłu. Chcąc czy nie chcąc, będzie to powracać w najmniej oczekiwanych momentach i właściwie nie da nam spokoju. Często wydawać się może, że zapomnienie pewnego epizodu z naszego życia jest banalnie proste, że można go wymazać jak ołówek gumką i nie pozostanie żaden ślad, że wystarczy pstryknąć palcami i poof nie ma. Zniknęło. Odeszło i nie wróci już nigdy. A jednak niekiedy nadchodzi ta znienawidzona chwila słabości i to bez problemowe i bez stresowe życie zmienia się pod wpływem nagłego napływu złych wspomnień i myśli. Człowiek staje się w pewnym momencie słaby i w obliczu czegoś złego czuje się mały i bezsilny. Wspomnienia to nieodłączna część umysłu każdego człowieka. Bywa też tak, że te złe zagłuszają całkowicie te dobre i powoli opada się z sił.

Allie oderwała wzrok od okna i spojrzała na wyświetlacz telefonu, było wcześnie, a ona nie siedziała w tej pozycji zbyt długo. Chyba.

7:45

- Oh świetnie. – wymamrotała pod nosem. – Znowu się spóźnię.

Odłożyła telefon na nocną szafkę, wstała z łóżka i ruszyła w stronę łazienki. Mimo, że miała 15 minut na dotarcie do pracy to nie spieszyła się zbytnio. Zależało jej na tej pracy, oczywiście że tak, bardzo ją lubiła, ale najzwyczajniej w świecie nie miała siły i ochoty się gonić. Wzięła pobudzający prysznic i załatwiła resztę porannej toalety. Po wyjściu z łazienki ubrała się, zjadła śniadanie i zaczęła zbierać się do wyjścia. Rzuciła okiem na zegar wiszący na ścianie w małym saloniku.

8:07

- Spóźniona. – powiedziała sama do siebie.

Przed wyjściem z mieszkania sprawdziła kilka razy czy zabrała wszystko co będzie jej dzisiaj potrzebne. Nagle przypomniała sobie o jednej, bardzo ważnej rzeczy bez której właściwie nie mogłaby funkcjonować normalnie. Przynajmniej na tyle normalnie na ile daje radę. Ruszyła do sypialni i z szafki nocnej wyjęła mały, biały pojemniczek po czym wróciła się do kuchni po butelkę z wodą. Przez chwilę stała zapatrzona w ten mały kawałek plastiku zawierający coś co pozwala jej nie tracić całkowitej kontroli. Zauważyła jednak, że ostatnio przynosi to coraz słabsze efekty, ale lepsze to niż nic.

Westchnęła cicho, wyjęła dwie małe tabletki i połknęła je szybko. Już nawet nie zwracała uwagi na paskudny, gorzki posmak jaki po sobie pozostawiały. Stało się to jej codziennością. Przywykła.

Nie tracąc więcej czasu, gdyż zmarnowała go już wystarczająco, wzięła swoja torbę i wyszła z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz.

---------------------------------------------------------------

Jest i rozdział. C: Wiem, że te pierwsze rozdziały mogą nie być za ciekawe, ale potem wszystko się rozkręci + będą zdecydowanie dłuższe. ;)

One More Troubled Soul | Patrick StumpWhere stories live. Discover now