Polska

101 10 0
                                    

Dedykowany Sara_Smith94

Rose's POV

Po tym wszystkim uznałam, że muszę wyjechać. Anglia zbyt mocno przypominała mi Niall'a. Starałam się o pozwolenie na wyjazd do Stanów, jednak czekać na niego chciałam w rodzinnym mieście. W Warszawie. Nie wtajemniczałam rodziny w to co się wydarzyło. Byłoby zaraz "Mówiliśmy, że tak jest ze sławami". Poniekąd prawda. Sara została w Londynie. Uważała, że może coś się zmieni, że może Megan da Liamowi w kość i się chłopak ogarnie. Marne jej myśli, oj marne.

Od: Nieznany: Witaj w Polsce! Nareszcie wrociłaś!

Od: Nieznany: Co cię nakłoniło do powrotu?

Ploty się zawsze najszybciej rozprzestrzeniają.....

Do: Nieznany: Przepraszam, że zapytam, ale kto pisze?

Do: Nieznany: Wiesz, kimkolwiek jesteś wolę zachować powód dla siebie.

Od: Nieznany: Ach tak, przecież usunęłaś numer. Patryk. Pamiętasz?

Od: Nieznany: No wiesz, zwykle po 3 latach się nie zapomina.

Czy na pewno chcesz zmienić nazwę kontaktu na "Tuna"?

Tak.

Nazwa kontaktu została zmieniona.

Do: Tuna: Pati!! Tęskniłam!

Do: Tuna: Musimy się koniecznie spotkać!

Od: Tuna: Czekałem na to od dawna skarbie. Wpadnę do ciebie za 5 minut. Do zobaczenia!

Byłam cholernie szczęśliwa. Patryk to mój przyjaciel. Okey, przed moim wyjazdem nieźle się pokłóciliśmy. Nie chciał, żebym wyjeżdżała. Nie umiał zaakceptować mojej decyzji. Nawrzeszczał na mnie, że nic mi nigdy nie pasuje, że jestem zakochaną w innym kraju małolatą mimo, że nawet nie wiem jak tam jest. Myślałam, że mnie znienawidził. Chciałam mu to wynagrodzić i odbudować przyjaźń.

Ostatecznie spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. On dostał pracę w dużej firmie. Osiągnął upragniony cel w przeciwieństwie do mnie. Niedoszła piosenkarka.

Sara's POV

-Boże Rose, chyba dostanę szału. Ta zdzira jest w ciąży rozumiesz?!-Wrzeszczałam. Przyjaciółka zatkała uszy.-Wybacz, że rozwalam ci głośniki, ale chce mi się wyć.-Rozpłakałam się. Potrzebowałam jej obok, jej przytulania, pocieszania i domowych lodów z owoców, które wychodziły jej nieziemskie.
-Skąd wiesz?-Odezwała się w końcu.
-Harry mi powiedział. Znalazł test i ona nie ma sztucznego brzucha bo widział... Zaraz się rozpadnę...
-Sara, kochanie wiesz co? Olej kretynów! Po pierwsze to żadnej pewności nie ma, że to jego dziecko, a po drugie nawet jeśli to zobacz jakim jest idiotą, że wybrał taką tonę plastiku. Wyluzuj, znajdziesz super chłopaka.
-Nie poznaję cię. Od kiedy jesteś taką optymistką? Co się u ciebie dzieje, gadaj. Musiało się coś stać.
-Pamiętasz Patryka?
-Tego twojego kochasia? Tak pamiętam świetnie. Te łzy przez niego też.
-Znowu się przyjaźnimy.-Zaśmiała się.
-Ty i chłopak? I wy się nie zabiliście? Co ty brałaś?
-Bardzo śmieszne, nic nie brałam. Po za tym powiedziałam, że się przyjaźnimy a nie że jesteśmy razem.
-Nie daleko pada jabłko od jabłoni. Jeszcze kilka godzin z nim a wylądujecie w łóżku. Widzę te iskierki w twoich oczach i to nie wina tej pierdolniętej kamerki, którą miałaś wymienić jakieś pół wieku temu.
-Przestań, ja nic nie czuję. Jestem po prostu szczęśliwa, że udało się wszystko naprawić. Też powinnaś odezwać się do Mike'a. W końcu krążą ploty, że nadal jest sam od rozstania z tobą.

W sumie racja. Dawno go nie widziałam.

Tak jak proponowała Rose, odwiedziłam go. Był zdziwiony na mój widok. Jednak jak już wiadomo jestem jaka jestem  i po prostu zaczęłam opowiadać o wszystkim co się wydarzyło, a on jak zwykle nie wchodził mi w słowo i dokładnie słuchał co mam do powiedzenia. Skończyło się na pocałunku, dzięki któremu skutecznie zapomniałam o Liamie. Warto przynudzać co było dalej? Może przenieśmy się dwa lata w przód.
Ja i Mike tworzyliśy zgraną parę. Rozumieliśmy się jak nigdy. Był czuły i delikatny. Co mnie (nie)zdziwiło Rose także związała się z Patrykiem. Było cudownie. Obie miałyśmy nadzieję na cudowną przyszłość. Jakie to naiwne. Do naszego życia powróciły dwie osoby, o których z całego serca nie chciałyśmy pamiętać.

-Sara, jak miło Cię widzieć.-Rzucił pogodnie szatyn, klęcząc na schodach przed moim domem. Stałam osłupiała i blada. Czego ten kretyn ode mnie chciał!
-Wszystko w porządku?-Usłyszałam z ust Patryka, który wraz z Rose przyjechał do mnie w odwiedziny.
-Kto to?-Odezwał się Liam.-No odpowiedz do cholery. Kto to jest?-Dopytywał.
-To chłopak Rose. A ty czego chcesz? Nas już nie ma i nie będzie. Wracaj do mamuśki (nie)twojego bachora.
-Sara, musimy koniecznie pogadać...
-A ja muszę z Rose.-Rzucił Niall, który właśnie wszedł na teren mojego ogrodu.
-Rose? Błagam chodź tu...-Zawołałam bezsilnie.
-Co się stało? O fuck, co się tutaj odpierdala?
-To ten twój były?-Zwrócił się do niej Patryk.
-Tak. Idź sobie Horan, nie mamy o czym gadać.-Warknęła przyjaciółka, całując Patryka na jego oczach. Mike był w pracy, a szkoda bo załatwiłabym Liam'a tak samo.
-Rose, nie!-Krzyknął blondyn, chcąc rzucić się na Tunę.
-Wiesz gdzie jest wyjście, czy mam pomóc ci je znaleźć?-Mruczał groźnie Patryk. Stanął przy nim. Blondyn był bezsilny. Spojrzał blagalnym wzrokiem na Rose, licząc, że może jednak zmieni zdanie, jednak ta pozostała nieugięta.
-Chodź kochanie, szkoda czasu na frajera.-Rzuciła do bruneta i wróciła do domu. Ten jednak widząc moje zakłopotanie przegonił także Liam'a, następnie obejmując mnie i wchodząc za Rose.
-Dziękuję.-Westchnęłam.

Rose's POV

Coś się znowu we mnie obudziło. Cholera, miałam ochotę go utłuc za to, że znowu się pojawił. Czyżby kochana Amy go zdradziła? A może po prostu przejrzał na oczy? Ughh...

Liam's POV

-Idę do klubu. Muszę się napić.-Rzuciłem do Niall'a i odszedłem. Miałem w sercu pustkę. Spieprzyłem całe swoje życie. Wiedziałem, że alkohol źle wpłynie na moje zdrowie, ale jakoś nie obchodziło mnie to. Skierowałem się na przystanek. Usiadłem na ławce czekając na autobus i spojrzałem na dom Sary. Przed nim nadal kręcił się blondyn. W końcu wsiadł do swojego auta i odjechał. Spuściłem wzrok, aby potem kątem oka zauważyć dym poprzedzony piskiem opon i trzaskiem. Znowu spojrzałem w stronę domu. Wzrok zatrzymałem jednak na skrzyżowaniu za nim, gdzie w tamtej chwili dosłownie płonęło auto Horana, a kilka osób wyciągało z niego Irlanczyka. Coś we mnie pękło. Mój przyjaciel miał wypadek, wjechał w drzewo! Wstałem z miejsca i pędem ruszyłem w tamtą stronę.
-Niall, stary! Obudź się!-Wrzeszczałem. Jedna z kobiet wzywała pomoc, staruszek owijał jego prawdopodobnie złamaną rękę. Miał dużo ran. Cholernie bałem się o jego życie. To była jedyna osoba, która przeżywała to samo co ja, nie mógł odejść.

Ale mam normalne pory dodawania rozdziału nie? Beznadziejne ale już dwa dni nic nie dodałam. Lepiej późno niż wcale. Jak się podoba?

Life Changes || NH LPWhere stories live. Discover now