Jak mogliście!

106 11 4
                                    

Nie przynudzając przenieśmy się do następnego roku. Chłopcy w trasie, a ja i Rose w domu. Powoli zbliżał się koniec ich długiego wyjazdu, a więc razem z przyjaciółką przygotowywałyśmy na ich powrót. Byłyśmy zakochane po uszy. Tak, Rose też. Dziewczyna, która z całych sił broniła się od związków, właśnie w jednym była. Byłam z niej dumna.

-Chcę mieć cię już obok...-Marudziłam. Jak zawsze rano rozmawiałam z Li na Skype.
-Będę wieczorem skarbie. Kilka godzin wytrzymasz.

Był zimny. Nie taki jak zawsze. Nie uśmiechał się. To nie mogło być zmęczenie. Mój Liam nawet, gdy budziłam go w środku nocy potrafił się uśmiechnąć. A w tamtej chwili mówił z takim chłodem w głosie, z bezinteresownym wyrazem twarzy. Martwiłam się. To nie był ten sam chłopak.-Muszę kończyć. Do wieczora.-Rozłaczył się. Nie dał mi się nawet pożegnać. Usłyszałam cichy płacz. Rose, coś musiało się stać. Natychmiast wstałam z łóżka i powędrowałam do kuchni.
-Rose? Co się stało? Czemu tak wcześnie przyszłaś?-Zarzuciłam ją pytaniami.
-Sama zobacz, ktoś wybił mi okno kamieniem a na nim była ta strona z gazety. Zdradzają nas rozumiesz?-Mówiła przez łzy. Chyba do mnie nie docierało. Wpatrywałam się jak skamieniała w całuśne zdjęcia Liam'a i Niall'a.
-Mała, spokojnie. To może być fotomontaż. To musi być fotomontaż... Nie płacz...-Przytuliłam ją. Uspokoiła się. Próbowałam jej wmówić, że to tylko idealna przeróbka, ale niestety sama nie umiałam w to uwierzyć. Pozostało nam jedynie czekać. Spojrzałam na moje zdjęcie z Li przyczepione do lodówki. Moją uwagę zwróciły także wiszące pod nim klucze. Tak, dał mi klucze do willi swojej i chłopców. Postanowiłam z Rose, że właśnie tam na nich zaczekamy, bo w końcu zawsze po trasie zostawali w niej na jakiś czas wspominając podróże.

-Cześć Renny.-Zwróciłam się do ochroniarza pilnującego willi.
-Czekamy na chłopców, tak?-Zaśmiał się. Był spoko gościem. Polubił i mnie i Rose. W zasadzie wystarczył jeden telefon, gdybyśmy czegoś potrzebowały i zaraz by to dla nas załatwił. No oczywiście wtedy, gdy zmieniał się z już mniej przyjaznym kolegą. Weszłyśmy do środka. Uderzył nas zapach nowości i świeżości. Wszystko było niesamowicie luksusowe i gustowne. Królowała tam biel. Rozłożyłam się wygodnie na miękkiej kanapie w salonie.
-No to zaczynamy odliczanie stara.-Zwróciłam się do Rose. Nie odezwała się. Siedziała cicho w obszernym fotelu naprzeciwko mnie. Mimo wszystko widać było przejęcie i strach przed tym co nadejdzie.
Czas był bezlitosny. Miałam wrażenie, że stał w miejscu. Każda minuta trwała wieki. Myślałam, że zwariuję. Nie umiałam się niczym zająć. Nerwowo spoglądałam na godzinę. Było tak cholernie nudno. Dobijała mnie panująca tam głucha cisza. Dom był tak ogromny, że "ukrywał" każdy spowodowany przez nas szelest.
-Nie wytrzymam dłużej, włączmy TV, posłuchajmy muzyki, whatever bylebym nie słyszała ciszy.-Wybuchnęłam. Rose spojrzała na mnie z bezsilnością. No dobra, wszystko fajnie tylko gdzie tu szukać pilota, a co najważniejsze telewizora. Rozglądałam się po całym salonie. To było niemożliwe, żeby nie mieli TV. Poddałam się. Najwyraźniej przebywanie tam nie było nam pisane.
-Co to w ogóle za guziki?-Odezwała się przyjaciółka spoglądając na 4 przyciski zamontowane na niskim białym stoliku. Każdy był do czego innego. Pierwszy niebieski, tylko do czego? Co mógł oznaczać płatek śniegu? Dalej czerwony z małym rysuneczkiem termometra ze strzałką w górę. Kolejny zielony i na nim napis TV, a ostatni żółty z żarówką, czyli prawdopodobnie światło. Ale wracając do TV. Byłam ciekawa jak to działa. Wahałam się, nacisnąć czy nie. Przypomniałam sobie słowa Liam'a, że nie ma na co wydawać pieniędzy. Stwierdziłam, że jeśli coś popsuję, to wyda na naprawę. Wcisnęłam. Przez chwilę nic się nie działo. Usłyszałam szelest, tak jakby pod nami. Ukradkiem zauważyłam ruch. W podłodze była dosyć długa i szeroka szczelina. A to dopiero początek. Z tejże szczeliny wysunął się ogromny ekran. Sprytne.

A więc tu go schowaliście.

-Skoro już jedno odkryłyśmy, to może sprawdzimy do czego jest reszta guzików?-Zaproponowała przyjaciółka. Kiwnęłam głową na tak, a ona wcisnęła niebieski. To klimatyzacja. Wcisnęła ponownie, aby ją wyłączyć, a następnie sprawdziła czerwony. To nam się spodobało, włączyłyśmy ogrzewanie. Zielony ominęłyśmy i został żółty. Tak jak myślałam był włącznikiem światła. Oprócz guzików w stoliku był jeszcze wmontowany  dosyć duży dotykowy ekranik. W górnym prawym rogu widniał biały znaczek do włączania i zagłębienie. Ciekawość Rose nie dała jej żyć. Położyła palec w tamtym miejscu. Telewizor się włączył. A więc to był niby pilot.
-Zobacz jakie mają łatwe życie. Wszystko pod nosem.-Rzuciłam.

Nadeszła ta godzina. Nerwowo chodziłyśmy po salonie. Zrobiło mi się cholernie zimno mimo wysokiej temperatury w domu. W końcu wrócili. Usłyszałyśmy ich śmiechy. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Jednak potem dołączył do nich jeszcze damski niski ton. I to nie była ich stylistka.
-Moje kochanie, witam w nowym domu - Mówił z entuzjazmem Liam. Ja byłam jego kochaniem! Wszedł do salonu całując tą.... Tą lafiryndę z tapetą na ryju. Gdy się od niej oderwał i mnie zauważył, uśmiech zniknął z jego twarzy. Zatkało go. Nie spodziewał się mnie. Miałam nadzieję, że chociaż Niall będzie mądrzejszy. Niestety, tamten był dopiero głupi. Wniósł tą swoją na rękach do domu jeszcze bezczelnie naśmiewając się, jak to on określił "ze swojej byłej, Rośliny". Jego reakcja na jej widok była podobna jak Liam'a na mój, z tym że upuścił zdzirę i złapał się za głowę. Rose cała drgała. Dołączyli do nas pozostali.
-S-Sara to nie tak....
-Odpuść sobie.-Syknęłam.-Ja głupia miałam nadzieję, że te fotki to tylko jakiś głupi żart. A ty bezczelnie śmiesz mydlić mi oczy? Czego ci brakowało do cholery?! Gdzie popełniłam błąd! Tyle miesięcy czekałam, tyle było nieprzespanych nocy tylko po to, żeby obejrzeć każdy występ! I tak mi się odwdzięczasz?! Masz jeszcze możliwość wyboru, albo ja albo ona.-Rzuciłam zdecydowanie krzyżując ramiona na piersiach. Patrzył to na mnie, to na nią. Byłam niezwykle cierpliwa. Podczas jego namysłów słyszałam krzyki Rose. Niall był blady, a ona zapłakana i dająca z siebie ostatnie siły. Tamten zdecydował szybciej. Rzucił jej ostatnie spojrzenie, po czym podszedł do nowej miłości i pomógł wstać, następnie dając jej soczystego buziaka w usta.
-Sara, nie mogę. Bądźmy przyjaciółmi...-Rzucił Li zabierając, jak zdążyłam się dowiedzieć Megan na górę. Pociągnęłam Rose za lodowatą dłoń. Reszta nic nie mówiła. I dobrze, chyba rozwaliłabym komuś nos słysząc jeszcze jakiekolwiek słowo.
Nie docierało to do nas. Jeszcze poprzedniego dnia byłyśmy szczęśliwymi kobietami z uśmiechami od ucha do ucha a kilkanaście godzin później, stałyśmy się zupełnie innymi osobami. Tkwiła w nas nienawiść i przygnębienie. Już rozumiałam, dlaczego przyjaciółka tak bardzo bała się związku.

Jest mi zimno jak cholera i dlatego rozdział też taki chłodny. Mimo wszystko wyszedł tak jak planowałam.

Dedykowany Sara_Smith94 :3

Life Changes || NH LPWhere stories live. Discover now